Towarzysząc Franciszkowi

I tak oto dobiegł trochę intensywny, ale bez wątpienia piękny i święty czas, w którym dane mi było towarzyszyć przez kilka dni, obecnemu w Polsce Ojcu Świętemu - Franciszkowi. Mogę spokojnie powiedzieć, że były to swoiste rekolekcje. Jedne z najlepszych jakie przeżyłem. Było w nich wszystko, co w dobrych rekolekcjach powinno się zawierać: asceza, zmęczenie, zaproszenie do przekraczania siebie a nade wszystko dużo zasłuchania w słowo i modlitwy.

Chciałbym podzielić się z Wami refleksją na temat tego czasu i świadectwem działania Pana Boga.

Papież na początku swojej podróży do Polski nawiązał do wagi tożsamości. Mówił o tym, że dobra tożsamość powinna być wolna od manii wyższości, ale też, że świadomość własnej tożsamości jest podstawowym budulcem wspólnoty zarówno na płaszczyźnie narodowej, religijnej i że konieczne jest, aby w kształtowaniu tej świadomości czerpać z całego dziedzictwa kulturowego, historycznego, społecznego, politycznego czy religijnego. Dodał też, że bez świadomości swojej własnej tożsamości nie można inspirować innych i nie można prowadzić żadnego dialogu, gdyż tożsamość to nic innego jak wierność wobec tradycji, szacunek dla niej i świadomość jej wartości. Tylko wówczas, gdy o tym nie zapomnimy będziemy potrafili być otwartymi na innych bez lęku, bez wywyższania się, ale też bez pokusy umniejszania tego depozytu, który niesiemy w nas samych.

w Polsce

Piękną medytację poprowadził papież w Częstochowie. To tekst, do którego warto wracać. Ojciec święty przestrzegał między innymi przed ogromną pokusą, jaką jest pragnienie władzy, wielkości i sławy. Mówił też, że to pragnienie nie omija nikogo i że jest ono rzeczą tragicznie ludzką i naprawdę wielką pokusą, która stara się wkradać dosłownie wszędzie. Jako antidotum papież wskazuje na drogę, jaką wskazuje nam Chrystus. To droga dawania siebie innym, eliminująca dystans. Bóg zbawia nas właśnie w taki sposób: stając się małym, bliskim nam i konkretnym. A my jesteśmy zaproszeni, aby Go w tym naśladować.

częstochowa

We czwartek na Błoniach papież mówił, że sprawia mu wielki ból, gdy spotyka młodych ludzi, którzy stają się być przedwczesnymi "emerytami", którzy poddali się przed rozpoczęciem walki, którzy tak postępując przegrywają, jeszcze przed rozpoczęciem gry.

na Błoniach

Wieczorem tego samego dnia papież nawiązał do życia małżeńskiego. Powiedział, że życie małżeńskie to jedno z najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych powołań. Ale lęk przed tym trudem nie powinien młodych zniechęcać. Nie powinny ich też zniechęcać ich własne słabości i to, że w małżeństwie zdarzają się kłótnie, spory, że czasem nawet "latają talerze". To co istotne w życiu małżeńskim i na co papież położył szczególny nacisk to umiejętność przebaczenia. I udzielił jednej, pięknej rady: "Nie kładźcie się spać bez pogodzenia się! A wiecie czemu? Bo zimna wojna następnego dnia staje się niebezpieczna."

na franciszkańskiej2

 

Odwiedzając szpital dziecięcy Ojciec Święty wyraził swoje marzenie, abyśmy jako chrześcijanie byli zdolni do stawania u boku chorych naśladując w tym Jezusa. I przypomniał, że w tym nie potrzeba wielu słów. Ważniejsze są często milczenie, przytulenie, modlitwa... Przypomniał też, że nasze społeczeństwa zostały naznaczone kulturą "odrzucenia", która jest przeciwieństwem kultury "gościnności" i miłości a ofiarami tej złej kultury sa osoby najsłabsze i najbardziej kruche. A taka postawa jest okrucieństwem.

w szpitalu

Sprawując Eucharystię z biskupami kapłanami na tzw. Białych Morzach, czyli w sanktuarium św. Jana Pawła II Ojciec Święty powiedział, że "Kapłan nie zadowala się życiem przeciętnym, płonie pragnieniem świadczenia, lubi ryzyko i wychodzi nie ograniczony drogami już wytyczonymi, lecz jest otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego: przeciwny wegetacji, uradowany z ewangelizacji". Przypomniał też , że podobnie jak uczniowie Jezusa kapłani i osoby konsekrowane są powołane do konkretnej miłości, czyli służby i dyspozycyjności. Wskazał ponadto  na potrzebę wprowadzania Jezusa w środek życia gdyż w ten sposób unika się samozadowolenia, stawiania w centrum, wygodnictwa, które osłabia ewangelizację, marnowania czasu na planowaniu bezpiecznej i zasobnej przyszłości, ryzyka stania się odizolowanym i skrytym, zamkniętym w ciasnych murach egoizmu bez nadziei i radości. Przypomniał wreszcie, że Bóg pragnie serc naprawdę konsekrowanych, które żyją przebaczeniem otrzymanym do Niego, aby móc przekazywać je innym.

sanktuarium Jana Pawła II

Podczas Drogi Krzyżowej Ojciec Święty przypomniał, że jesteśmy powołanie aby służyć Jezusowi ukrzyżowanemu. A On jest obecny zwłaszcza w cierpiących, zepchniętych na margines, wykluczonych, głodnych, spragnionych, nagich, uwięzionych, chorych, bezrobotnych i prześladowanych. To służąc tym ludziom dotykamy Jego błogosławionego ciała.

Droga Krzyżowa Błonia

Po milczącej obecności w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau papież wieczorem, przy Franciszkańskiej przypomniał, że okrucieństwo się nie skończyło i że dzisiaj tak wiele ludzi jest torturowanych, prześladowanych, że żyje w przepełnionych więzieniach, że żyją w warunkach uwłaczających ich godności, "jak by byli zwierzętami".  Ojciec Święty jakby chciał nam zasugerować, że źle odrobiliśmy tę lekcję z historii, że świat wcale nie uczy się na swoich błędach...

w obozie koncentracyjnym

Kolejne piękne słowa padają już na Campus Misericordiae (Polu Miłosierdzia) gdzie papież przybywa w sobotę wieczorem, aby spotkać się z młodymi. Przestrzegał, abyśmy nie byli kanapowymi chrześcijanami, szukającymi nade wszystko wygody, bo ona skutecznie zabija w nas gotowość działania, do którego wzywa nas Chrystus i gotowość dawania świadectwa, zwłaszcza świadectwa miłości i służby. Przypomniał też, że najważniejsza w tym wszystkim jest obecność Chrystusa i modlitwa. Spotkaniu towarzyszą przejmujące świadectwa ludzi młodych ze wszystkich kontynentów a następnie wspólna modlitwa. Proszę mi wierzyć, że robi wrażenie, gdy blisko dwumilionowy tłum pogrąża się w ciszy, aby uklęknąć przed obecnym wśród nich Chrystusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie. To przypomina, że zawsze pierwsze w porządku wiary jest zasłuchanie w Boga.

czuwanie z Ojcem św.

Przedostatnim akcentem pielgrzymki jest niedzielna Msza święta posłania i piękne słowa, które Ojciec Święty kieruje do młodych (ciałem i duchem) odwołując się do ewangelicznej sceny z Zacheuszem. Mówił o trzech przeszkodach, które często paraliżują człowieka i stają się przeszkodą w spotkaniu z Bogiem. Pierwszą z nich jest niska samoocena i brak akceptacji siebie, wmawiające nam, że nie dorastamy do spotkania z Chrystusem. Ona dotyczy nie tylko samooceny, ale i wiary i sprawia, że  nie zbliżamy się do Chrystusa, bo na tę bliskość nie zasługujemy. Szkoda - mówił papież - że w życiu mierzymy częściej nisko niż wysoko.

campus misericordia

Drugą z wymienionych przeszkód jest wstyd. Jednak Zacheusz zwycięża go przez ciekawość Jezusa. My także możemy zrobić to samo. Nie powinniśmy gasić pięknej ciekawości, powinniśmy zdobyć się na przełamanie siebie i zaangażować się, aby nasze życie nie było zamknięte w szufladzie.

 

Trzecią zaś przeszkodą, na którąś wskazał Ojciec Święty jest opinia innych. I dodał: "nie przejmujcie się, że będą się z was śmiać, bo wierzycie w łagodną i pokorną moc miłosierdzia (...), lub że będą was osądzać, bo wierzycie w nową ludzkość nie godzącą się na zło. Nie zniechęcajecie się..."

campus misericordia4

Chrystus nie chce być obecny na zewnątrz lub tylko w pięknych wspomnieniach. On chce być obecny w naszym codziennym życiu! On chce, aby Jego słowo przemawiało do nas każdego dnia a Jego Ewangelia była "nawigatorem" na drogach życia. I dodał: 'Pamięć Boga nie jest twardym dyskiem rejestrującym i zapisującym wszystkie nasze dane, ale jest współczującym sercem, które cieszy się, gdy może trwale usunąć wszystkie ślady naszego zła". Dlatego mu także musimy zaufać tej pamięci Boga i próbować ją naśladować zachowując w pamięci i strzec dobra, jakie otrzymaliśmy...

campus misericordia2

Pio południu, przed spotkaniem z wolontariuszami i przed odlotem do Rzymu Ojciec Święty raz jeszcze pokazał się nieoczekiwanie w oknie przy ul. Franciszkańskiej i podziękował, za życzliwe przyjęcie i serdeczność, jakiej tutaj doświadczył, prosząc o modlitwę w jego intencji raz jeszcze z tego pamiętnego okna pobłogosławił tłumowi zgromadzonemu na palcu przed papieskim oknem.

okno przy franciszkańskiej

Tę wdzięczność wyraził raz jeszcze podczas spotkania z wolontariuszami i dobroczyńcami Światowych Dni Młodzieży i prosząc o dobre przygotowanie do kolejnych Światowych Dni Młodzieży tym razem nie powiedział, jak ostatnio: "do zobaczenia". Powiedział: "Nie wiem czy to mnie dane będzie się jeszcze z wami spotkać w Panamie, ale z pewnością spotka się tam z wami następca świętego Piotra. Bądźcie mocni wiarą i nadzieją". Jedna z obecnych na spotkaniu wolontariuszek powiedziała mi później, że kiedy telebim przybliżył twarz papieża dostrzegała, że Ojciec Święty ma smutne oczy. I pomyślała sobie: "Co On wie, czego my nie wiemy?..."

powrót z campusu

Później jeszcze miałem okazję posłuchać kilku świadectw osób, które albo nie zakładały, że będą uczestniczyli w tym spotkaniu młodych a a jednak Pan Bóg ich tam przyprowadził.

Jednym z nich był 71-letni mężczyzna, mieszkaniec Krakowa, u którego zatrzymała się grupa pielgrzymów z Francji i Włoch. W sobotę zabrali go ze sobą na Pola Miłosierdzia. Poszedł, myśląc, że ich tylko odprowadzi. Przeszedł z nimi 8 km. ale kiedy dotarli na Campus Misericordiae okazało się, że nie ma wejściówki. Zostawili go, mówiąc, żeby nie tracił nadziei. I kiedy miał już wracać podeszła do niego wolontariuszka, która zapytała czy chciałby wejść na Campus na spotkanie z Ojcem Świętym. Wręczyła mu wejściówkę i zaprowadziła do sektora w pobliżu ołtarza, mówiąc, że była ona dla jej chłopaka, który nie przyjechał i prosił, aby oddała ja komuś potrzebującemu. Został więc, nie mając ze sobą nic do spania i do jedzenia. Po paru minutach dotarł już wodę do picia, Filipińczycy nakarmili go a następnie dostał od dwóch sąsiadek karimatę i koc. I tak został do rana. Tylko okularów nikt mu nie dał, więc nie wszystko mógł zobaczyć. I dodał: niedawno zmarła mi żona i trudno mi się było z tym pogodzić. Tej nocy wprawdzie nie dostałem odpowiedzi na pytanie: "dlaczego ona odeszła pierwsza", ale wiem, że kolejna taka noc już się nie powtórzy...

w drodze na campus 1

Inna dziewczyna, Tatiana przyjechała z Ukrainy ze swoim chłopakiem. Przyjechał dla niej, nie dla papieża, ale tam stało się coś niezwykłego. Gdy posłuchał Ojca Świętego mówiącego, że "jesteśmy młodymi kanapowymi" a następnie gdy papież poprosił aby cały Campus wstał i poprosił, aby wszyscy chwili się za ręce i pomodlili, coś w nim pękło. Po modlitwie poszukał księdza i po raz pierwszy do czasu swojej I Komunii poszedł do spowiedzi...

na Błoniach 2

Na koniec przywołam jeszcze jedno doświadczenie: Kiedy już staliśmy przy Dworu Głównym, przed odjazdem z Krakowa, czekając na swoją kolejkę wejścia na peron, podeszła do mnie i stojącego wraz ze mną chłopaka z naszej grupy czwórka młodych ludzi o ciemniejszej karnacji. Zapytali po angielsku "skąd jestem" a gdy usłyszeli odpowiedź, że z Polski, z Warszawy powiedzieli, że oni są katolikami z Iraku i że u nich trwa wojna. Nie wiedzą, co zastaną, gdy wrócą i nie wiedzą jak długo będą jeszcze żyć. I poprosili: "Ojcze pobłogosław nam i módl się za nas." Gdy to uczyniłem odeszli. Wiem już, że na zawsze pozostaną mi w pamięci ich smutne oczy ale i ta serdeczna wdzięczność, jaką można było w nich dostrzec, że ktoś o nich pamięta w modlitwie. Więc proszę i Wy módlcie się za nich.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa