Wywyższenie przez uniżenie

Kto z nas nie lubi, gdy jest chwalony, doceniany, zauważany?

„Zobaczył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali”. Duch rywalizacji jest tak stary jak stara jest historia świata. Jeden z filozofów określił to krótkim stwierdzeniem: „życie to walka”. I nie trzeba daleko szukać potwierdzenia tej tezy. Dobrze wiemy ile w naszych środowiskach, rodzinach, miejscach pracy jest walki o to, by potwierdzić swoją wartość, prestiż, by sięgnąć po lepsze miejsce, po większe korzyści. Myślę, że niewiele jest środowisk wolnych od tej pokusy. Oczywiście to normalne, że człowiek szuka swojego miejsca w życiu. Co więcej, nie ma w tym nic złego, że chcemy dla siebie tego, co dobre a nawet najlepsze. Sęk w tym, że często sami nie zawsze wiemy, co jest dla nas tak naprawdę dobre. Warto przyjrzeć się swoim wyborom! Ileż tam błędów, wyborów, których później się żałuje a których nie da się już odwrócić, bo pozwoliliśmy by naszym myśleniem i wyborami zawładnęły egoizm, pycha, nieuporządkowane pragnienia…

Chrystus daje nam dzisiaj niezwykłą lekcję, choć mało popularną w dzisiejszym świecie, który ciągle karmi w nas ducha rywalizacji. Podpowiada nam, że aby odnaleźć dobre miejsce w życiu, konieczna jest pokora. Choć to słowo nie pada wprost, ale właśnie ta cnota jest tematem przewodnim dzisiejszej Liturgii Słowa. Pokora to zgoda na prawdę o sobie.

I wbrew pozorom nie poznamy siebie, będąc zapatrzonymi w siebie jak w lustro. Prawdę o sobie odkrywamy w spotkaniu z innymi, w spotkaniu z Bogiem. Obraz uczty, przywołanej dzisiaj przez Ewangelię można odczytać, jako metaforę życia. Czasem spotykają nas upokorzenia, musimy zająć mniej godne miejsce, które często niesłusznie kojarzymy z degradacją. Innym razem ktoś powie nam: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”… Te różne sytuacje, które Pan Bóg dopuszcza w naszym życiu są potrzebne, aby odkryć prawdę o sobie. Aby pogodzić się z tą prawdą i aby w konsekwencji dać się poprowadzić Bogu.

Ku czemu? Przede wszystkim ku wolności, bo jak powie Chrystus w innym miejscu: prawda wyzwala, ale pod warunkiem, że gotowi jesteśmy ją przyjąć i zaakceptować, nawet, jeśli bywa bolesna.

Czasem zejście z piedestału naszego ego pozwala nam nie tylko uznać prawdę o sobie, ale też dostrzec innych, odrzuconych, pogardzanych, żyjących poniżej poziomu ludzkiej godności. A przecież oni też są dziećmi Boga. I być może dzisiaj Bóg chce do nich przyjść przez ciebie i przeze mnie, przez nasze dobro. Czy potrafimy ich zaprosić do naszego życia, wyciągając ku nim dłoń, zauważając ich potrzeby i udzielając pomocy?

I na koniec puenta dzisiejszej lekcji o pokorze: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. Chrystus sam dał tego przykład. Św. Paweł przypomni: „On istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”. Bóg, który schodzi na ziemię, by podnieść człowieka do nieba...

Nie da się zdobyć nieba, posługując się logiką ziemskiej kariery, walki o swoje, egoistycznych rozgrywek. Do nieba prowadzi tylko jedna droga: zgodna z logiką krzyża. Na tej drodze konieczna jest gotowość do służby, uniżenia, łagodności i ofiarnej miłość.

Kto potrafi się tak uniżyć, będzie wywyższony.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji