Chrystus w centrum

Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć.  Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze,  pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne.  A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was. [Flp 1, 22-26]

Chrześcijaństwo, to życie z Chrystusem w centrum. Wiele osób dzisiaj przyznaje się do chrześcijaństwa, pytanie jednak zasadnicze, które powinienem sobie zadawać, jako chrześcijanin brzmi: „Czy Chrystus jest rzeczywiście moim Centrum”. Nie rzadko bowiem bywa tak, że świadomie lub mniej świadomie spychamy Go na margines naszego życia, na rzecz naszego ego, które chętnie detronizuje Chrystusa w naszym sercu, bo jego natura, skażona grzechem jest taka, że lubi zajmować pierwsze miejsce.

Nawrócenie, do którego nieustannie jesteśmy zapraszani, polega na tym, że Chrystusa z peryferii, z marginesu naszego życia musimy wprowadzać do centrum. Nie wystarczy uczynić to raz, musimy do tego wracać nieustannie. On wprawdzie jest obecny w naszym sercu (sercu rozumianym nie tyle w sensie fizycznym, co wymiarze duchowym), jest tam obecny na mocy łaski chrztu świętego zawsze, nie oznacza to jednak, że stanowi On Centrum naszego życia. Święty Paweł powie: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie”. [Ga 2,20] I to jest pewien wzór, do którego winniśmy nieustannie się odwoływać, bo kiedy Chrystusa będzie w naszym życiu rzeczywiście obecny w centrum, gdy będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na właściwym.

Jednymi z konkretnych owoców pierwszeństwa Chrystusa jest harmonia, pokój i porządek naszego życia. Przeciwnie zaś, gdy w naszym życiu dostrzegamy: chaos, niepokój, nieporządek, to znak, że zdetronizowaliśmy Chrystusa na rzecz naszego ego. A jak przypomina nam św. Augustyn: „niespokojne będzie nasze serce tak długo, dopóki nie spocznie w Bogu” (Wyznania).

Medytacja, to droga do Chrystusa obecnego w naszym sercu, to droga do odkrywania Jego obecności, doświadczenia jej i uczenia się zasłuchania w Jego głos mówiący do naszego serca.  To także ścieżka, na której przez wypowiadanie imienia JEZUS, uczymy się jak, na co dzień, wśród zgiełku, chaosu i trudności, jakie niesie ze sobą życie szukać spoczynku w Bogu, uczymy się szukać schronienia w największym i najpotężniejszym imieniu, w którym Bóg przyniósł nam zbawienie i nieustannie pragnie udzielać nam swojej łaski.

Niech ciche powtarzanie imienia Jezusa niesie nam pokój i łaskę i prowadzi do prawdziwej harmonii będącej owocem głębokiego zjednoczenia z Bogiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa