Zanurzyć się w teraźniejszość
Z nastaniem dnia Jezus wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”. I głosił słowo w synagogach Judei. (Łk 4,41-44)
Witam wszystkich po wakacyjnej przerwie. Ufam, że ten czas pozwolił Wam medytować w wielu pięknych miejscach. Mam świadomość, że czasem trudniej medytować w pokoju lub w sali medytacyjnej, gdy wcześniej miało się okazję robić to na szczycie jakiejś góry, z którego można było obserwować wschód słońca i gdzie modlitwa kontemplacyjna dokonuje się niemal samoistnie.
Nie mam też wątpliwości, że kontemplacji można się najlepiej uczyć właśnie od natury. Kiedy pewnego sierpniowego dnia już po zmroku usiadłem sobie na plaży nad brzegiem morza i wsłuchałem się w przypływające i odpływające fale, wówczas pomyślałem, że morze, to doskonały nauczyciel medytacji. Fale przychodzą i odchodzę, podobnie jak wdech i wydech w medytacji i jak modlitewne wezwanie, które powtarzamy wraz z oddechem – ono odchodzi – wypowiadane przez nas, po to, aby za chwilę wrócić do nas ze swoim znaczeniem i łaską, która przychodzi do nas wraz z każdorazowo wypowiedzianym wezwaniem imienia Jezusa.
Medytacja daje nam w naszej codzienności tę chwilę zatrzymania się i wytchnienia, którą można porównać z zatrzymaniem się na szczycie góry czy nad brzegiem morza. Wiemy, że nie możemy zostać tam na zawsze, choć doświadczenie, które nam towarzyszy zachwyca nas, porywa nasze serca. Podobnie jednak jak z góry czy znad morza musimy wrócić do naszej codzienności niosąc jednak w sobie zachwyt tamtej chwili, tak medytacja pozwala nam wnieść w nasze codzienne życie doświadczenie spotkania z Bogiem, ułatwiając poszukiwanie Jego obecności w codziennym życiu. Podobnie jak w dzisiejszej Ewangelii: chcielibyśmy te chwile zatrzymać dla siebie jak najdłużej, ale one są po to, aby ożywić nasze życie i zachęcić do poszukiwania znaków obecności Boga i otwarcia się na Jego łaskę w śród codziennych zajęć.
Franz Jalics pisze, że motywacje dla podjęcia praktyki chrześcijańskiej medytacji zmieniały się z biegiem czasu. Na początku w IV wielu mnisi poszukiwali w tej prostej modlitwie czystości serca, która prowadziła do jedności z Bogiem.
Współcześnie, w świecie, który oferuje nam tysiące możliwości na powrót rośnie w człowieku tęsknota za prostotą, która jako jedyna może go uchronić przed zalewem przez tysiące bodźców, w których się gubi i które wnoszą wiele niepokoju do jego serca.
Doświadczenie medytacji (podobnie jak zatrzymanie się na szczycie góry lub wsłuchanie się w szum morskich fal) przynosi nam chwilę spokoju wolnego od presji wymuszającej na nas podejmowanie kolejnych wysiłków. Ponad to daje punkt zaczepienia w głębszym wymiarze naszego życia, chroniąc nas przed zbyt powierzchownym przeżywaniem go, co stało się niestety symptomem naszych czasów.
Medytacja kontemplacyjna jest tym szczególnym rodzajem modlitwy, która pozwala nam mocniej zanurzyć się w teraźniejszość, po to, aby doświadczyć jej jako miejsca obecności Boga, aby doświadczyć prawdy, że „w Bogu żyjemy poruszamy się i jesteśmy”.
Nie muszę szukać Jego obecności, muszę się zatrzymać, aby odkryć prawdę, że On jest tu i teraz. Jest w chwili obecnej. A ta z kolei jest wszystkim, co mam! Chwila obecna to miejsce, czas i okoliczności dla jak najgłębszego przeżywania naszego życia. Chwila obecna jest skierowanym do nas przez Boga zaproszeniem, bo tylko ona może być miejscem spotkania z Bogiem i z człowiekiem, bo tylko ona daje nam możliwość kochania i przeżywania naszego życia naprawdę. Nie możemy go przeżywać w przeszłości ani w przyszłości.
Jeśli zrozumiemy, że „TERAZ”, to wszystko, co mamy pozwoli nam to głębiej przeżywać to, co Bóg nam ofiarowuje w chwili obecnej. I w ten sposób krok po kroku przejdziemy drogę naszego życia otwierając się na Boże prowadzenie i jedność z Bogiem i z rzeczywistością.
Komentarze
Prześlij komentarz