Panie naucz nas modlić się...
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów».(Łk 11, 1)
Nikt, nawet największy z chrześcijańskich mistyków czy nauczycieli modlitwy nie nauczy nas lepiej się modlić niż Chrystus. Dlatego prośba uczniów Chrystus jest wciąż aktualna i powinna być naszą prośbą.
Modlitwę możemy pojmować jako myśli lub uczucia wyrażone słowami, ale to tylko jeden ze sposobów modlitwy.
W tradycji chrześcijańskiej od samych jej początków (można się tutaj odnieść do apostołów: Pawła, Jana czy Jakuba) to modlitwa kontemplacyjna jest uważana za najgłębszy wymiar zjednoczenia z Bogiem a jednocześnie za modlitwę, która jest darem Bożym. Święty Paweł określi taką modlitwę, jako spojrzenie czystej wiary. Jest to modlitwa, która wprawdzie może wyjść od słowa, zwłaszcza zasłuchania w słowo Boże, ale jej owocem jest otwarcie serca i umysłu i całego naszego jestestwa na Boga, który zawsze pozostanie dla nas Najwyższą Tajemnicą istniejącą ponad to, co myślimy, czujemy czy możemy wyrazić słowami.
Ponieważ Bóg jest duchem, jak podkreśli św. Jan Apostoł toteż można oddać Mu cześć jedynie w Duchu. Ponieważ Bóg jest Tajemnicą, otwarcie na tę Tajemnicę jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki łasce. To ona pozwala nam bardziej doświadczyć niż pojąć prawdę, że wszechmogący i transcendentny (czyli przewyższający wszystko Bóg) jest jednocześnie w nas, bliższy niż tchnienie, myślenie czy nasze wybory, bliższy niż sama nasza świadomość.
Panie naucz nas modlić się… Jak często ta prośba staje się przedmiotem naszej modlitwy?
A czego pragnie nas przede wszystkim nauczyć Chrystus?
Przede wszystkim tego, że nie możemy szukać na modlitwie ani dóbr materialnych, ani nawet dóbr duchowych. Prawdziwa modlitwa jest bezinteresownym aktem miłości i wiary. Winniśmy po kolei zapominać o sobie i stopniowo dochodzić do aktu całkowitego oddania i zawierzenia się Bogu, czego przykład znajdujemy w Chrystusie; czyli do tej dyspozycji ducha, do jakiej Jezus doszedł w Ogrojcu.
Modlitwa Jezusa uczy nas świadomości nieustannego bycia w obecności Bożej, otwartości na Jego łaskę i aktu wiary – czyli całkowitego zdania się na Jego wolę i Jego prowadzenie. Jest jeszcze oczywiście akt miłości, bo bez niej nie ma możliwości bezwarunkowego zaufania i powierzenia się komuś. Takiej modlitwy uczy na właśnie Jezus.
Jeśli spoglądamy na te poszczególne wymiary modlitwy nie mamy złudzeń, że nie jesteśmy w stanie ich zrealizować o własnych siłach. Możemy to zrobić jedynie zdając się na Bożą łaskę.
Źródłem modlitwy kontemplacyjnej (a wiec modlitwy, która ma za cel przede wszystkim coraz ściślej jednoczyć nas z Bogiem), jak i wszystkich metod prowadzących do niej, jest Bóg, który zamieszkuje w nas. Być człowiekiem modlitwy, to nieustannie odkrywać tę żywą obecność Boga w nas, pogłębiać świadomość życia w tej obecności, która z kolei ma nas prowadzić do pogłębienia naszej relacji z żyjącym w nas Bogiem. Człowiek modlitwy to ten, kto żyjąc tą świadomością dąży by ta relacja z Bogiem obecnym w jego sercu była każdego dnia coraz głębsza i głębsza, oparta o wiarę, wzajemną przyjaźń i miłość, aż do momentu, w którym będziemy mogli powiedzieć za św. Pawłem: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”, lub za św. Charbelem: „Nie mam już swojej wolo, bo moja wola jest wolą Chrystusa”.
Komentarze
Prześlij komentarz