Być użytecznym...

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
„Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności..." (Mt 25,14-30)

Przypowieść o talentach, po pierwsze, jest o tym, że każdy z nas dostał od Pana Boga bardzo wiele. Przypomnijmy: w czasach Pana Jezusa jeden talent będący jednostką płatniczą to było około 34 kg szlachetnego kruszcu. Był to zarobek za 20 lat pracy średnio zarabiającego człowieka. Gdy pomnożymy to przez dwa lub przez pięć, zobaczymy o jak wielkiej wartości mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii.

Po drugie, ta przypowieść jest o tym, że Pan Bóg traktuje nas jak dorosłych. Żeby nie było, że ciągle się czepia, komentuje, patrzy na ręce, poprawia. On wyposaża nas w różne talenty i ufa, że zrobimy z nich dobry użytek.

Po trzecie, ta przypowieść jest o tym, że zostaniemy rozliczeni. Nie jestem Stwórcą ani właścicielem świata. Nawet nie właścicielem darów, które otrzymałem. Jestem zarządcą. Trzeba znać swoje miejsce. Miejsce zarządcy, jak dla mnie, jest wystarczająco satysfakcjonujące. Komu nie wystarcza, będzie wciąż rozgoryczony, jak ów trzeci sługa, który wziął, ale nie puścił swojego daru, ani go nie rozwinął.

Po czwarte, słowa: „kto ma, temu będzie dodane”, są inną wersją bardziej powszechnego spostrzeżenia, że „kto idzie do przodu, ten się rozwija, a kto stoi w miejscu, ten się cofa”. Owszem, czasem trzeba się cofnąć, zrobić krok do tyłu, aby uchwycić perspektywę, czy jak przy wspinaczce na jakiś szczyt. To nie dyshonor, to roztropność, nie oznacza jednak wycofania się z walki o osiągnięcie celu.

Dobra nowina rozbrzmiewa już od pierwszych słów tej Ewangelii: każdemu z nas Bóg powierzył dobra. Każdy dostał na swoją miarę, którą trzeba odkryć, lecząc się z zazdrości i małoduszności porównywania z innymi.

Bóg ma do nas zaufanie. Dlatego nie musi nas ciągle kontrolować i sprawdzać. Inwestycja jest ryzykowna. Można ulec pokusie, żeby się nie wychylać – „przecież nikt nas nie widzi”. Tyle, że inwestycję podejmujemy nie tylko dla rządcy, ale również dla nas samych.

Gospodarz nie kontroluje swoich sług w trakcie pracy, ale rozlicza ich na końcu. Z czego? Czy z efektu? Nie. Zarówno pierwszy, jak i drugi sługa otrzymują tyle samo, choć przynieśli różny zysk. „Wejdź do radości swojego pana” – usłyszą obaj. Rządca nie rozlicza więc z efektów, ale z tego, czy słudzy uczynili swoim to, co dostali od pana; czy poczuli się odpowiedzialni za otrzymane dobro i wreszcie czy to dobro potrafili rozwinąć. Trzeci sługa oddaje panu jego własność, której nigdy nie przyjął z wdzięcznością i nie uczynił swoją, biorąc za otrzymany od Boga dar odpowiedzialność. Sługa nie wykonał nawet tego najdrobniejszego wysiłku, zaś dla usprawiedliwienia sięgnął po typową racjonalizację, która wcale nie rzadko staje się sposobem usprawiedliwiania się, po które sięgamy.

Ewangelia nie wyjaśnia motywów jego decyzji. Powodem mogło być to, że uważał, iż dostał mało. Albo, mówiąc dokładniej, że dostał mniej od innych. „Gdybym dostał pięć talentów, jak tamten, to dopiero bym pokazał, na co mnie stać, a tak to robota nie ma w ogóle sensu”. Dla niego świat składał się z samych szczęściarzy, którym się pofarciło. Jedyny biedny to on. Czy to nie częsty powód, który wiele osób powtarza jak mantrę uzasadniając swoje duchowe lenistwo? Ewangelia obnaża absurd takiej logiki.

Róbmy to, co mamy zrobić, na naszą miarę, według naszych możliwości, ale dajmy z siebie wszystko. Genialnie Ewangelia nazywa tego sługę „nieużytecznym”. Nie chodzi o to, byśmy zrobili w życiu nie wiadomo co, ale o to, byśmy byli choć trochę użyteczni. A w tym celu nie trzeba napisać dziewięciu symfonii jak Beethoven i zdobyć Korony Ziemi jak Kukuczka. „Być użytecznym” nie brzmi poetycko, ale jest dobrym pomysłem na życie. Może jeśli zrobimy kilka drobnych użytecznych rzeczy w życiu, to usłyszymy kiedyś: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa