Myśli jak motyle
Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi. (…) Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano! On jest bowiem i przewodnikiem Mądrości, i tym, który mędrcom nadaje kierunek. W ręku Jego i my, i nasze słowa, roztropność wszelka i umiejętność działania. (Mdr 1, 1-4. 7,15-16)
Księga Mądrości, której treść przywołujemy w liturgii ostatnich dni, podobnie jak całe Pismo święte wiele uwagi poświęca ciszy i zasłuchaniu w słowo Boże.
Mistrz Eckhart pisze, że „najszlachetniejszym osiągnięciem w życiu jest być cichym i pozwolić Bogu przemawiać w nas i nas prowadzić”.
Czym jest cisza? Z pewnością jest czymś więcej niż brakiem fizycznego zjawiska dźwięku, czy hałasu. Doświadczamy tego szczególnie wówczas, gdy będąc w cichym pomieszczeniu siadamy do medytacji a jednak teoretycznie bezgłośne procesy myślowe, które są obecne w nas uniemożliwiają nam skupienie i osiągnięcie wewnętrznego pokoju.
Przekonujemy się wówczas jak trudno nam się wyciszyć w wymiarze wewnętrznym. Paradoksalnie właśnie wówczas, gdy chcemy zawalczyć o ciszę atakują nas całe chmary naszych myśli, powodując potężny zamęt w naszej głowie.
Ojcowie pustyni wiedzieli jak wielką przeszkodą mogą być te obsesyjne myśli i jak zdradziecko potrafią nasz rozpraszać. Dlatego szukając sposobu walki z nimi przyglądali się Jezusowi. Piękną sceną, z której wyciągnęli lekcje dla swojego doświadczenia modlitwy była scena spotkania Jezusa z szatanem. Jezus nie daje się wciągnąć w dyskusję z szatanem, zamiast tego cytuje słowa Pisma świętego.
Ojcowie pustyni czerpiąc z tego przykładu stosują go do własnej psychologii modlitwy, zdając sobie sprawę jak ważne jest unikanie wdawania się w wewnętrzne dialogi. Ułatwiają one nie tylko zadanie obsesyjnym myślom, burzą wewnętrzny pokój i przeszkadzają w modlitwie.
Ewargiusz z Pontu naucza, że: „demony nie mogą wniknąć do samej głębi człowieka, gdyż to miejsce należy do Pana. Dlatego będą usilnie starały się utrzymać nas w ignorancji na temat naszej głębi atakując nas myślami, które najbardziej pobudzą nasze namiętności”. Kiedy trafią w czuły punkt, kontemplacja zostaje zalana potokiem umysłowej gadaniny. W ten sposób całe lata a nawet całe życie możemy spędzić na oglądaniu naszych wewnętrznych filmów, które stają się przeszkoda na drodze ku modlitwie wewnętrznej.
Ojcowie pustyni dostrzegając tę pułapkę proponują praktykę modlitwy, która otwiera nam drogę do własnej głębi, jednocześnie uspokajając nasze myśli. Zamiast wydawać nasz umysł na pastwę wewnętrznego gwaru modlitwa ta daje mu krótką frazę, lub słowo, które należy powtarzać w ciszy. Może to być wezwanie: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem” lub wezwanie: „Jezu, ufam Tobie”, albo też powtarzanie samego imienia JEZUS. Wezwanie to połączone z oddechem staje się naturalną drogą prowadzącą ku wewnętrznej ciszy, której nikt i nic nie zdoła zakłócić, bo jak przypomina prorok Izajasz każdy z nas posiada wewnętrzną zdolność do kontemplacji, która jednak musimy na nowo w sobie odkryć i wypracować. (temu, kogo umysł jest stały dajesz pokój, bo Tobie zaufał – Iz. 26,3)
„Kiedy przez pamięć o Bogu zamkniemy wszystkie drogi rozpraszania się rozumu, wymaga on od nas koniecznie jakiegoś aktu, który zadowoliłby potrzebę jego działania. Dla wypełnienia tego celu należy mu dać słowo. Niech rozważa je w głębi swego wnętrza, aby nie zwrócić się ku wyobrażeniom”. (Diadoch z Fotyki)
Komentarze
Prześlij komentarz