Medytacja uczy zawierzenia

Jezus powiedział do ludu:

„Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (…) Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. (J 6,35-38)

Otwartość Jezusa, o jakiej słyszymy w Ewangelii zachęca nas, abyśmy przychodzili do Niego (a przez Niego do Boga) bez lęku, gdyż jak sam obiecuje nikogo nie odrzuci. Te słowa powinny nas skłaniać do wielkiej ufności. A każdy akt zawierzenia Bogu przyniesie owoce i to często większe niż się spodziewamy (potwierdzają to także świadectwa wielu świętych).

Na czym polega owo zawierzenie? Jest to postawa, jakiej uczy nas właśnie medytacja monologiczna: zachęca nas ona do rezygnacji z walki, niepotrzebnego zajmowania się sprawami (bez względu na to czy wydają się one w danej chwili ważne czy też nie ważne), lecz prowadzi nas przez zamknięcie oczu, odsunięcie niespokojnych myśli i wewnętrznego zamętu do zdania się z zaufaniem jedynie na Boże działanie, czego wyrazem jest powtarzane w wewnętrznej ciszy wezwanie: „Jezu ufam Tobie” ( lub „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem”, czy też „Marana-tha” – „Przyjdź Panie Jezu”. Równie piękne i pełne zawierzenia jest wezwanie, jakiego uczy swoje duchowe dzieci o. Dolindo Ruotolo: „Jezu, Ty się tym zajmij”). Ostatnio miałem szczęście odwiedzić grób tego niezwykłego kapłana i zasłuchać się w jego przesłanie pełne pokory i zaufania tak bardzo przypominające przesłanie św. Faustyny Kowalskiej. Modląc się przy grobie tego wielkiego świadka zawierzenia pozwoliłem sobie zanieść przez jego wstawiennictwo także te intencje, które nosicie w sercach. Myślę, że jego nauka i jego życie jest też pięknym komentarzem do tego, czego chce nas nauczyć praktyka medytacji.

Medytacja uczy nas byśmy dali się ponieść prądowi Bożej łaski, która przychodzi – jak wierzymy wraz ze słowem Bożym, wraz z imieniem JEZUS, do którego odwołuje się ta modlitwa. Uczy nas ona także zanurzenia w chwile obecną, uwalniając nas od presji myślenia i niepokojenia się o przeszłość i przyszłość. Uczy wreszcie, że trwanie przy Bogu jest najlepszą forma odpoczynku dla ducha, dla ciała i dla naszej często zmęczonej psychiki.

Medytacja monologiczna, to szkoła zwierzenia, bo wyrasta z dziecięcego przekonania, że Bóg jest Ojcem, pragnącym dla nas jedynie dobra i kiedy poddamy się Jego prowadzeniu, On poprowadzi nas najlepszą drogą (myślę tu zarówno o drodze duchowej jak i o drodze życia, choć obie te drogi się ze sobą łączą i na siebie mocno oddziałują) i nawet jeśli jest to droga inna, niż sobie sami zaplanowaliśmy, to On sam staje się dla nas najlepszym Przewodnikiem.

Wspomniany już ojciec Dolindo zwykł mawiać, że to często nasz racjonalizm, sposób rozumowania, zamartwianie się setkami spraw i chęć załatwiania ich po swojemu, bez pytania Boga o Jego wolę i bez zdania się na Jego prowadzenie wprowadza zamęt i wyrastający z niego ból psychiczny i duchowy. Bywają one jednocześnie przeszkodą Bożego działania w naszym życiu. Bóg może dużo więcej zdziałać zarówno w sprawach duchowych jak i materialnych, kiedy człowiek zwróci się do Niego z ufnością i podda się Jego prowadzeniu.

Podobną naukę znajdujemy także u ojców pustyni. Abba Pojmen, zwykł często mawiać do tych, którzy przychodzili do niego z prośbą o radę w tym, jak rozwiązać trudna sprawę, aby rzucili ją z ufnością przed Bogiem przez akt modlitwy pełnej zaufania i za bardzo się nią nie troskali.

„Otrzymujemy niewiele, kiedy się zbytnio zamartwiamy, natomiast gdy nasza modlitwa jest pełna zawierzenia i oddania się Bogu jej owocem będzie zawsze obfitość łask” – pisze św. Tersa od Dzieciątka Jezus.

Medytacja monologiczna to szkoła, w której uczymy się właśnie takiej postawy. Staramy się wyłączać nasz sposób rozumowania i analizowania tak bardzo ulubiony przez nasze „ego”, by całkowicie i bez zastrzeżeń zdać się na Boże prowadzenia i Jego łaskę, dla której modlitwa jest kanałem, przez który przechodzi ona, aby wypełnić sobą nasze serca i nasze życie.

Niech zatem ta prosta modlitwa oparta na pełny ufności wezwaniu, płynącym wprost z pełnego ufności i miłości serca stanie się doświadczeniem, które zanurza nas w Bożą obecność i Bożą miłość. Niech uświadamia nam, że idąc przez życie w zjednoczeniu z Bogiem o nic nie musimy się już obawiać i niczego ani tez nikogo nie musimy się lękać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa