Pasterz dobry...

Jezus powiedział:

”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. (J 10,27-30)

Na początek przepraszam, że się powtarzam, ale zawsze, ilekroć jest niedziela Dobrego Pasterza przypomina mi się opowieść starego mnicha, która sama w sobie jest pięknym kazaniem i nieustannie mnie wzrusza:

Wśród wielu uczestników wieczornego spotkania dyskusyjnego na temat wiary organizowanego co miesiąc wśród paryskiej inteligencji byli obecni znany aktor i sędziwy kapłan. Zmęczeni dyskusją uczestnicy poprosili aktora, aby zarecytował coś dla odprężenia. Artysta zapytał obecnych, co chcieliby usłyszeć? Zaproponowano recytację psalmu 23. Autor przyjął propozycję z radością, postawił jednak pewien warunek, że gdy skończy recytację,  ten sam psalm wypowie obecny wśród nich ksiądz. Zmieszany kapłan przystał na propozycję. Artysta zaczął więc piękną recytację, wypowiadając słowa psalmu dźwięcznie z zaangażowaniem. Gdy skończył salon pełen ludzi rozbrzmiał oklaskami.

Następnie artysta zwrócił się do księdza:

- Teraz ojca kolej.

Kapłan wstał i drżącym głosem zaczął wypowiadać słowa: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego; pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach, prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia moją duszę…”

Gdy skończył wśród zgromadzonych zaległa absolutna cisza: nikt nie klaskał, panowało milczenie.

Po chwili ciszę przerwał głos aktora recytującego wiersz przed księdzem: „Przyjaciele! Teraz rozumiecie, dlaczego chciałem by ksiądz powiedział ten psalm po mnie. Ja co najwyżej mogłem swoją recytacją poruszyć wasze uszy, lecz nie potrafiłem jak mój następca podbić waszych serc. Różnica bowiem polega na tym, że ja znam jedynie psalm, a on zna Pasterza”.

Czwarta niedziela wielkanocna przynosi czytania ukazujące jak Słowo Boże i obietnica Królestwa stają się udziałem pogan. W Antiochii Paweł i Barnaba zachęcają nawróconych Żydów i prozelitów do wytrwania w łasce Bożej. Gromadzą na słuchaniu Słowa Bożego całe miasto. To ściąga na nich zazdrość, prześladowanie, wygnanie z granic miasta…

Lecz te prześladowania stają się ostatecznie błogosławieństwem, bo dają początek drodze, która przed oblicze apokaliptycznego Baranka zaprowadzi nieprzeliczone tłumy – z każdego narodu, z wszystkich pokoleń, ludów i języków. Tłumy idące z ucisku i męczeństwa…

Jezus Dobry Pasterz. Choć biblijne opowieści zdają się traktować o owcach, to wyraźnie obraz ten miał ukazać ludzką więź między Pasterzem i owcami. Pasterz to nie administrator ani księgowy. Nie ktoś, kto ocenia jakość futra i długość wełny, przelicza kilogramy możliwej do uzyskania baraniny, produkcję mleka czy ilości możliwych do wytworzenia oscypków. Pasterz z przypowieści Chrystusa jest raczej ojcem i matką, bratem i siostrą każdego. Zwłaszcza Ten Pasterz, który przekracza granice gatunku i przepaść dzielącą stworzenie od Stwórcy, stając się Barankiem.

On może mówić naszym głosem, dzielić nasz los aż do śmierci. To Baranka na apokaliptycznym tronie widzi św. Jan. Bóg rozciągnie swój namiot nad zbawionymi. „Nie będą już łaknąć ani nie będą pragnąć(…) i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu”

„Jesteśmy Jego własnością Jego ludem,

owcami Jego pastwiska”

Nie jesteśmy owczą masą, wymiennymi pionkami na szachownicy historii. Nie wierzmy w znany slogan, że „nie ma ludzi nie zastąpionych”. Z Bożego punktu widzenia nasza osobowość, tożsamość, nasze ja jest niezastąpione. Powołani jesteśmy do jedynej w swoim rodzaju relacji i bliskości z Pasterzem, do słuchania Jego głosu i pójścia za Nim. Każda i każdy z nas ma swoje imię. Chrystus – Dobry Pasterz zwraca się do nas po imieniu a my możemy rozpoznać Go po głosie, tak jak Maria Magdalena w poranek wielkanocny poznała Nauczyciela, gdy zawołał ją po imieniu – Mario…

Wejście w osobową relację z Jezusem, to zgoda na to, aby On wprowadził nas w misterium Jego relacji z Ojcem, w misterium pełnego zaufania dialogu miłości.

A to oznacza, że już tu na ziemi żyjąc darem Zmartwychwstałego możemy żyć pełnią tego Życia, które potrafi zaspokoić najgłębsze pragnienia i tęsknoty.

Słuchać Jego głosu – to kontemplować Słowo Boże, to przyjmować je nie tylko rozumem, ale nade wszystko sercem, bo to w nim rodzi się pragnienie wypełniania Jego woli.

Poznać głos Pasterza możemy jedynie poprzez doświadczenie zasłuchania sercem pełnym miłości.

A wówczas bez względu na to co nasz spotka: radość i szczęście czy też „utrapienie, ucisk czy prześladowanie, niebezpieczeństwo czy miecz” – nikt nas nie wyrwie z Jego ręki i z ręki Ojca, z którym jest jedno.

Pan jest naszym Pasterzem! Pozwólmy Mu zatem, aby z właściwą sobie delikatnością i cierpliwością uczył nas umiejętności wsłuchiwania się w Jego głos, odwagi pójścia za Nim, i otwartości na co dzień na Jego miłość i łaskę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji