Bóg jako Tajemnica

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. (J 16,12-15)

Tajemnicę Trójcy Świętej można zrozumieć „jakby przez mgłę”. A ponieważ jest to prawda trudna do uchwycenia dla naszego intelektu, dlatego Jezus Chrystus stał się człowiekiem, aby zbliżyć nas do tajemnicy Trójcy Świętej.

Boga nie da się zamknąć w regułkach, wzorach. One są bardzo pomocne, ale zawsze będą niepełne, bo z samej definicji Bóg jest Kimś większym od nas i nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć o Nim wszystkiego.

Nie dziwmy się, że wielu spraw nie rozumiemy, że czasem, a może i często nasza relacja z Bogiem, wydaje się chodzeniem w ciemnościach. Nie my pierwsi i nie ostatni mamy takie odczucia. To normalne w wierze. Martwiłbym się, gdybym spotkał kogoś, kto nigdy nie miał żadnych wątpliwości w wierze. Im dłużej czytam Biblię i poznaję biografie świętych tym bardziej widzę, że ich życie było pełne trudnych sytuacji. Ksiądz prof. Tadeusz Dajczer w swojej książce „Rozważania o wierze” pisze, że „wiara nie usuwa ciemności i wątpliwości, wręcz przeciwnie ona je zakłada”. Jest taki kościelny slogan, który mówi że: „wiara zaczyna się tam, gdzie kończy się rozum”. Bóg jest tajemnicą, ale właśnie to sprawia, że człowiek ciągle jest Nim zafascynowany. Im bardziej jesteśmy przekonani, że wiemy coś o Bogu , tym mniej się pozwalamy Mu zaskakiwać. To jest powszechny błąd wielu współczesnych teologów.

Warto pytać siebie: jaki jest Bóg, w którego wierzę? Bo jak to zwykł mawiać Mistrz Eckhart: „jeśli masz dużo pytań i dużo wątpliwości zmagając się z doświadczeniem wiary, to znak, że idziesz właściwą drogą”.

Wprawdzie w naszej medytacji unikamy obrazów i wyobrażeń, ale pozwolę sobie na koniec przywołać pewną znaną ikonę Andrieja Rublowa „Trójca Święta”, gdzie autor przedstawił miłość i intymność wewnętrznego życia Boga w symbolu koła. Trzy Osoby wpisane są w doskonałe koło a zarazem ruch. Ale koło to u dołu ikony ma wolną przestrzeń. Jest to miejsce dla nas. Każdy jest wezwany i zaproszony, aby zjednoczyć się wokół tego samego kielicha, w którym zanurzony jest Chrystus-Baranek, czyli wziąć udział w wiecznej Bożej uczcie miłości.

I to jest sądzę pięknym wprowadzeniem do medytacji. Warto potraktować medytację właśnie jako odpowiedź na to zaproszenie by zjednoczyć się w miłości z Trójcą świętą. Chciałoby się powiedzieć w tym miejscu, że odwołując się do naszych ludzkich możliwości to trudne a nawet niemożliwe, ale jak przypomina Jezus; „dla Boga nie ma nic niemożliwego”.

A przecież wszystko, co robimy w tej medytacji jest uczeniem polegania na łasce i na mocy Bożego słowa, które wybrzmiewając w naszym sercu ma tę niezwykłą moc wprowadzania nas w przestrzeń miłości Trójcy Św.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca