Dobry Pasterz

Jezus powiedział:

«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, owce zaś postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych».

Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.

Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie, i miały je w obfitości».  (J 10, 1-10)

Kiedy przez blisko dziesięć lat współpracowałem przy organizowaniu Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej przy kościele św. Anny w Warszawie za pamiętnych czasów Wójasa, czyli ks. Zygmunta Malackiego, który był rektorem kościoła zwykliśmy wyjeżdżać często w góry a konkretnie do Kir, gdzie środowisko akademickie wynajmowało bacówkę.  Naszym bliskim sąsiadem był baca, który od maja do października zajmował się owcami a przy okazji robił świetne oscypki. Od czasu do czasu pod wieczór, wpadaliśmy na Siwą Polanę. Tam zawsze był pasterz i owce. Kiedyś zapytałem go: Ile ma pan tych owiec? Odpowiedział: Sto czterdzieści. Wtedy zapytałem: jak to możliwe, żeby je rozpoznawać je przy takiej liczbie? Dla mnie wszystkie były takie same. Tymczasem baca bez problemu potrafił wskazać, które owce były z którego miotu, która była matką a która córką. Nie bardzo w to wierzyłem, więc zapytałem: To jak wy je, baco, rozpoznajecie? Na co on, ze stoickim spokojem odpowiedział: No normalnie… po mordach.

Ta pełna prostoty i pewności odpowiedź przypomina mi się za każdym razem, gdy czytam Ewangelię o Dobrym Pasterzu. Dobry pasterz zna swoje owce. Wystarczy rzut oka i On wszystko wie i widzi. Jest to przyjazne spojrzenie, pełne troski i życzliwości.

Dla słuchaczy Jezusa był to obraz bliski a jednocześnie pełen treści. Jezus porównując siebie do Dobrego Pasterza pragnie nam uświadomić, że nikt z nas nie jest częścią jakiejś nieokreślonej masy, anonimowej wspólnoty, która tworzy Kościół. Dobra Nowina, którą przynosi Słowo Boże, jest taka, że mamy Pasterza, dla którego każda owca (a więc każda i każdy z nas) jest jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny i co najważniejsze, wszyscy jesteśmy dla Niego równie ważni.

Żeby się nie zgubić się po drodze, którą On pragnie nas prowadzić do wieczności, trzeba znać Jego głos i chcieć go słuchać. I to kolejne przesłanie dzisiejszej Ewangelii.

Obserwując pasterza pasącego owce łatwo zobaczyć, że owce słysząc głos pasterza, czują się bezpiecznie. Czy mamy takie poczucie słuchając Słowa Bożego?

Jest taka bajka, która opowiada o tym, jak młoda owca znalazła dziurę w płocie, przecisnęła się przez nią i ruszyła w poszukiwaniu wolności. Biegała wszędzie, ciesząc się z tego, co nowe i fascynujące, aż w pewnym momencie się zorientowała, że zgubiła drogę i nie wiedziała, jak wrócić. Tymczasem w okolicy pojawił się wilk, który poczuł łatwą zdobycz. Pasterz ruszył jednak za zgubą, odnalazł ją i ponownie przyprowadził do stada. Jednak ku zdumieniu wszystkich, dziury w płocie nie naprawił. Dobry Pasterz wie, że prawdziwa miłość jest możliwa i kwitnie tylko tam, gdzie jest wolność.

Jaki jest morał tej bajki? Otóż możemy uciekać przed Bożą miłością przez różne dziury w płocie, lecz każdy, kto to robi nie rozumie, że prawdziwą wolność możemy znaleźć i nauczyć się nią żyć jedynie przy Bogu. W końcu to On nam tę wolność podarował ni nie zamierza nam jej odbierać! Każda inna wolność, którą oferuje nam świat a zwłaszcza wolność bez Boga jest jedynie iluzją wolności, na która często dajemy się nabrać.

Nie musimy szukać dziur, żeby wymknąć się Bogu. On nikogo z nas nie zniewala. Wręcz sam siebie nazywa Bramą, otwartą na oścież dla każdego. Jedyną bramą prowadzącą do wyjścia z bezsensu i lęku ku pełni życia, które tylko On może dać. Jezus jest „bramą”, przez którą mamy dostęp do Ojca, bo: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).

Chciałbym przywołać w tym miejscu francuską mistyczkę Gabrieli Bossis, która w swoim dzienniku pod datą 1 stycznia 1942 pisze: „Moje postanowienie na ten rok?”. Odpowiedź na słowa Jezusa: „Przechodźcie przeze Mnie jak przez bramę w trakcie swojego życia. W ten sposób będziemy mogli przejść Niego, jak przez bramę do wieczności w chwili śmierci. Przechodzić przez Jezusa jak przez Bramę, to żyć w zjednoczeniu z Nim, to modlić się w zjednoczeniu z Nim, to słuchać Jego głosu, aby w ten sposób wraz z Jezusem być zawsze blisko Ojca”.

I jeszcze jedna, osobista refleksja, którą przywołuje dzisiejsza Ewangelia. W tę niedzielę, nazywaną Niedzielą Dobrego Pasterza, zwykle modlimy się za biskupów, kapłanów i o powołania kapłańskie. To bardzo ważne, bo Kościół ich potrzebuje. Dla każdego kapłana Ewangelia, która przypomina, że to Jezus jest Dobrym Pasterzem czy wręcz bramą owiec, jest bardzo pocieszająca i wyzwalająca. I to nie dlatego, że zdejmuje z nas ostateczną odpowiedzialność za powierzone nam owce, choć nie jest to bez znaczenia: z przekonania, że to własnymi siłami podtrzymujemy firmament niebieski rodzi się wyłącznie schizofrenia. Ważniejsza jest świadomość, że owce są naprawdę w dobrych rękach. I nawet mój grzech – choć zawsze raniący wspólnotę, którego trzeba się usilnie strzec – nie jest w stanie wyrwać ich z pełnej miłości ręki Dobrego Pasterza.

Co jest marzeniem każdego kapłana? Być narzędziem Jezusa, które stanie się użyteczne, przezroczyste, nie będzie przeszkadzać Bożemu miłosierdziu w docieraniu do pogubionego człowieka. Być narzędziem, które będzie dawać Bogu szansę do posłużenie się nim i bez wątpienie ludzka słabość nie jest w tym przeszkodą: wystarczy wspomnieć Piotra, który się zaparł; Tomasza, który nie dowierzał; apostołów, którzy uciekli ze strachu przed dramatem krzyża. Czy przez to nie wypełnili swojego zadania? Święty Paweł powie potem: „Moc w słabości się doskonali”. Misję, którą na do wypełnienia każdy z prezbiterów otrzymuje od Boga i byłoby zuchwałością, gdyby nie towarzyszyła mu świadomość, że Bóg sam wziął za nie odpowiedzialność, bo wybiera do wypełnienia tej misji słabych i grzesznych ludzi, w których słabości ma okazję objawić swoją moc.

Ale Ewangelia o Chrystusie Dobrym Pasterzu i bramie owiec zawiera w sobie także dobrą nowinę dla owiec. Jeśli osobista świętość pasterza zawiedzie, pozostaje nie byle co, bo sakramenty święte i czyste. Sakramenty Kościoła, które podobne są do starotestamentalnego słupa ognia prowadzącego lud wybrany z ziemi egipskiej do ziemi obiecanej. Pojawia się też szansa na głębsze uświadomienie sobie, że nawet wtedy gdy pasterz nie zawodzi, jest tylko i wyłącznie znakiem i narzędziem Tego, który go posłał.

To w końcu Bóg jest dawcą życia i pragnie byśmy mieli je w obfitości.

Pozwólcie, że zakończę tę refleksję pięknymi słowami św. Jana od Krzyża:

„Duszo! Czy słyszysz głos swojego Pasterza? On woła ciebie przez swoje Słowo. Jeśli rozpoznajesz ten głos, nie wahaj się i biegnij w jego stronę. Czekają Cię zielone niwy, spokojne wody. Jezus Chrystus da ci chleba niebieski, napoi cię wodą życia, pokrzepi twoją duszę łaską. Słuchaj, biegnij i wierz, bo Jego słowo nigdy cię nie rozczaruje i nie zawiedzie!”

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji