Paraklet i nasze "ja"

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». (J 20, 19-23)

 

Wydaje się, że bardzo trudno jest zbliżyć się do tajemnicy Ducha Świętego. Właściwie nie ma On nawet swego imienia, choć jest osobą – jedną z osób Trójcy Świętej. Mówimy o Nim po prostu: „Duch Święty”. Jeśli więc Duch pozostaje dla nas często tak nieuchwytny, to z pewnością nie dlatego, że jest od nas daleko, ale dlatego, że jest zbyt blisko nas. Jak oddech, o którym ledwie pamiętamy, a bez którego nie byłoby życia.

Czy istnieje zatem jakaś droga, która mogłaby w sposób pewny doprowadzić nas do prawdy o Duchu Świętym?

Niech próbą odpowiedzi będzie  historia, której świadkiem byłem jakiś czas temu w banku. Stałem w kolejce do okienka, gdy w pewnym momencie w drzwiach ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha, wsparty na lasce staruszek, który zakrzyknął: „Dzień dobry państwu. Kto ostatni?”. Ponieważ ja byłem tą osobą, skinąłem ręką, która staruszek z radością uścisnął mówiąc: „Grabulka!” Następnie pełnym pogody ducha głosem zaczął opowiadać, że ma 94 lata, zamierza dożyć setki i w oczekiwaniu na załatwienie bankowych spraw uraczył obecnych mnie jeszcze kilkoma opowieściami, wywołując tym uśmiech na twarzach wszystkich. Klimat radości promieniujący od starszego pana udzielił się wszystkim.

Dlaczego przywołuję tę historię? Ponieważ przybycie jednej osoby zmieniło całkowicie charakter bankowej sali. Przez staruszka o lasce, lekko przygłuchego, zbliżającego się do kresu życia – wszedł w obecnych nowy powiew radości i ożywienia.

Tak właśnie jest z tajemniczym gościem, którym jest Duch Święty. Pojawia się, nie wiadomo skąd, a Jego przybycie zmienia wszystko, napełnia nowym życiem te miejsca i obszary w nas, które pozostają w uśpieniu, lęku i marazmie. Tak stało się z Apostołami, którzy siedzieli zamknięci w Wieczerniku.

Święty Jan Ewangelista przedstawia Ducha Świętego jako dar Jezusa zmartwychwstałego, obdarowującego uczniów darami, które zmieniają w ich życiu dosłownie wszystko. To dar odpuszczania grzechów, dzięki któremu człowiek może się nieustannie zanurzać w Bożym miłosierdziu. To dar języków, dzięki któremu nieuczeni ludzie mogą opowiadać Ewangelię wszystkimi językami i we wszystkich językach głosić Boża chwałę. To dar radości, którą Jego uczniowie będą dzielić się ze wszystkimi napotkanymi na swojej drodze, nawet w obliczu prześladowań i w niebezpieczeństwie śmierci.

Apostołowie znów doświadczyli, że Boga nie da się posiadać, że On ciągle wyprzedza i przekracza nasze pomysły. To dosyć niewygodne, bo wymaga zgody na to, że nie wszystko mamy pod kontrolą, choć świat próbuje nas przekonać – z różnym skutkiem – że jest inaczej.

Duch Święty uczy nas nowej wizji jedności, która zaczyna się tam, gdzie najpierw szanujemy różnorodność, choć zupełnie inaczej niż czyni to świat.

Żyjemy dzisiaj w świecie, który ma obsesję na punkcie oryginalności i niepowtarzalności. Im bardziej coś jest niezwyczajne, niespotykane, a najlepiej szokujące swoją nowością i odrębnością, tym lepiej. Taka musi być sztuka, taka musi być popkultura, technologia i – co najważniejsze – taki musi być człowiek. Jeśli jesteś zwyczajny, niczym się nie wyróżniasz i nie idziesz za nowymi trenami, to nic nie znaczysz. Oczywiście nie chodzi o oryginalność dla samej oryginalności, chodzi o odkrycie własnego „ja”, własnej niepowtarzalnej tożsamości, czegoś wyjątkowego, co jest w każdym gdzieś głęboko schowane. Pozostaje tylko pytanie: czy gdzieś w tym przymusowym sileniu się na oryginalność, w podążaniu za ciągle zmieniającymi się trendami bardziej nie gubimy własnej tożsamości i niepowtarzalności niż je odnajdujemy?  Że odnajdujemy własne „Ja”, ale raczej to fałszywe, które świat za wszelką cenę pragnie w nas podtrzymać, nie mające kontaktu z naszą prawdziwą wartością, jaką wpisał w nas Bóg i dlatego szukająca sztucznych sposobów jej podtrzymywania.

Paradoks myślenia świata polega na tym, że obok zgodny na oryginalność często zaprzecza on samemu sobie bo twierdzi jednocześnie, że lepszy świat zbudujemy tylko wtedy, kiedy „ty” staniesz się taki, jak ja chcę, żebyś był i kiedy „twój sposób myślenia” stanie się odbiciem mojego sposobu myślenia.

I choć z pozoru komplement, że jest się oryginalnym może brzmi to całkiem nieźle, słowo Boże mówi na ten temat zupełnie coś innego.

Jezus przez wiele dni zapewniał nas w Ewangelii, że Duch Święty po Jego odejściu do nieba nie będzie mówił niczego od siebie, tylko będzie powtarzał po Synu Bożym. Nie da ludziom nic oryginalnego i swojego, ale weźmie z tego, co Jezusowe i tym będzie ich obdarzał. Co ciekawe, z Jezusem sprawa miała się bardzo podobnie. Wielokrotnie powtarzał, że mówi tylko to, co usłyszał od Ojca, i robi tylko to, co widział u Ojca. I że to wypełnianie woli Ojca jest Jego pokarmem i największą radością. Jak to powiedział jeden z biblijnych komentatorów: „ Czytając te słowa można odnieść wrażenie, że w Trójcy Świętej sami plagiatorzy i odtwórcy. Żadnej oryginalności i innowacyjności”.

Ale właśnie dlatego zarówno Jezus, jak i Duch Święty są tak fascynujący i zadziwiający jak nikt inny na świecie. Bo „prawdziwa prawda”, jej oryginalna wersja, jest tylko jedna. Ma ona swoje źródło w Bogu Ojcu, który jest początkiem wszystkiego, jest stwórcą każdego bytu, a więc wszystkie pomysły pochodzą od Niego. I tylko ktoś, kto szuka w Nim, może znaleźć swoją oryginalność i wyjątkowość. Swoje niepowtarzalne i prawdziwe „ja”. A jednocześnie tylko ten, kto szuka w Nim może uwolnić się od zniewalającego dyktatu zmieniających się mód i filozofii świata. Jak powie Chrystus: „Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli”. A prawda jest tylko jedna i tylko jedno jest jej źródło – Pan Bóg. Jakże inaczej brzmią wobec tej rzeczywistości słowa jednego ze współczesnych, popularnych i liberalnych filozofów mówiącego, że: „Dla nas jedyną przeszkodą do osiągnięcia pełnej wolności jest prawda!”

Kto zatem szuka w świecie prawdy o sobie, znajdzie jedynie skrawki tego, kim naprawdę jest. Kto szuka u Boga, nie przestanie się dziwić, jak niezwykłym jest dziełem, bo twórczość i kreatywność Boga Ojca nie mają końca, więc każdy Jego byt i każde Jego dzieło są niepowtarzalne.

Może warto zatem na końcu zadać sobie pytanie: Jak przeżyć tę dzisiejszą uroczystość, żeby nie była pustym wydarzeniem? Najpierw spróbujmy zaprosić Ducha Świętego do swojego życia i przyjmijmy to, że przyjdzie w sposób zaskakujący, tak jak sam będzie chciał, a wtedy spróbujmy pójść za Jego natchnieniami. Nie stawiajmy Mu granic – dobrze na tym wyjdziemy!

Owocem Ducha może być tylko nowe i przemienione życie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca