Medytacja uczy wolności

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego».

Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili i pytali: «Któż więc może być zbawiony?»

Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe». (Mt 19, 23-26)

 

Słowa te nie są skierowane przeciwko posiadaniu dóbr materialnych. Bo przecież dóbr materialnych potrzebujemy. I to Pan Bóg tak nas stworzył, że ich potrzebujemy. Potrzebujemy ich codziennie. Potrzebujemy codziennie jeść i pić, ubrać się, musimy mieć gdzie mieszkać. Pieniądze są nam potrzebne również do zaspokajania potrzeb duchowych, choćby po to, żeby kupić książkę czy pomóc potrzebującemu. Ale nie wolno nam nigdy zapomnieć, że to są tylko środki - nie cel ani nie podstawa znaczenia naszego ludzkiego życia.

Dlatego Pan Jezus ostrzega nas, abyśmy dóbr tego świata nie czynili celem naszego życia, ani nie szukali w nich potwierdzenia swojej wartości, czy też poczucia bezpieczeństwa, które mogłoby zepchnąć Pana na dalszy plan.

Praktyka medytacji, w której odwołujemy się do imienia Jezus ma nam ciągle przypominać o tym, kto jest prawdziwym i jedynym oparciem w życiu człowieka wierzącego. Ma także uwalniać nasze myślenie, tak często zaprzątane kwestiami materialnymi. Medytacja jest szkołą pozwalającą nam nieustannie wracać do prawdy o tym, że prawdziwa wartość człowieka znajduje się w jego sercu. Dlatego jednym z celów medytacji jest uwalnianie serca medytującego od skupiania się na tym, co ulotne, przemijające, doczesne. „Tylko serce rozszerzone wolnością jest w stanie otworzyć się na łaskę, którą pragnie je napełnić Bóg” – naucza Mistrz Eckhart.

Warto przywoływać znaną sentencję z Księgi Hioba: „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Bóg dał i Bóg zabrał. Niech imię Pańskie Będzie błogosławione!” [Hi 1,20] Może ona być piękną modlitwą o wolność naszego serca.

Medytacja monologiczna podążając tą samą ścieżką jest szkołą pełnego ufności przyzwolenia na to, aby to Bóg był tym, który prowadzi nas w naszym życiu. I to nie w sensie ogólnym, ale krok po kroku, chwila po chwili. Taka postawa uczy nas nie sprzeciwiać się temu, co nas spotyka. Nie chodzi jednak o postawę kapitulacji czy rezygnacji, lecz całkowitego zawierzenia w to, że doświadczenia, przez które Pan Bóg nas przeprowadza służą naszemu uświęceniu a jednocześnie stają się okazją odkrywania Jego mocy i Jego obecności w naszym życiu.

Taki brak sprzeciwu znajdujemy właśnie u Chrystusa, o którym św. Paweł pisze w Liście do Filipian: „Nie skorzystał ze sposobności aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi” [Flp 2,6-7]

A praktyka medytacji monologicznej jest przecież szkołą upodobnienia się do Jezusa, którego imieniem oddychamy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji