Zamieszkać w Bogu
Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.
Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?»
Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. [ J 1, 35-39]
Pozwoliłem sobie przywołać w dzisiejszym komentarzu do medytacji fragment Ewangelii, który słyszeliśmy w ostatnią niedzielę i który chodzi za mną przez te dni.
Ewangelia mówi o uczniach, którzy zostali u Jezusa, zachęceni Jego słowem. Dosłownie powiedziawszy postanowili u Niego zamieszkać. To zamieszkanie z Jezusem pięknie definiuje doświadczenie medytacji. Bo zamieszkać, to innymi słowy znaleźć swoje miejsce, czyli taką przestrzeń, w której człowiek nie odczuwa niepokoju, czy wyobcowania; gdzie jest u siebie!
Dla mnie jest tylko jedna przestrzeń, w której doświadczam szczególnego wymiaru wolności. Tą przestrzenią jest przestrzeń medytacji, tego szczególnego rodzaju modlitwy, która jest miejscem zamieszkania Boga w moim sercu i miejscem mojego zamieszkania w Bogu.
Mam na myśli modlitwę, która jest nie tyle przelotnymi odwiedzinami Przyjaciela, któremu na imię Jezus, ale prawdziwym zamieszkaniem z Nim. Mam nadzieję, że ci, dla których medytacja jest codziennym pokarmem rozumieją o czym piszę.
Nie sposób wskazać dokładnego momentu, w którym modlitwa, która była jedynie przelotnymi odwiedzinami staje się zamieszkaniem w Bogu, bo zawsze jest to dzieło Ducha działającego w nas. A On działa jak chce w całkowitej wolności. Są jednak pewnego rodzaju znaki, które ukazują ten moment. Jednym z nich jest tęsknota za modlitwą, za tym szczególnym czasem, w którym siadam i nic już nie jest ważne poza OBECNOŚCIĄ symbolizowaną przez słowo powracającego w rytmie oddechu. Tęsknota za tym, aby ten stan ducha, który towarzyszy medytacji przenieść na całe życie. To świadomość, że masz przy sobie Nauczyciela, który uczy nas zamieszkiwania w Bogu w codzienności, wypatrywania Jego obecności w zwykłych okolicznościach codziennego życia, w tysiącu drobiazgów, które mówią o Nim i Jego miłości.
Ojcowie ostatniego soboru przestrzegali przed pewnego rodzaju idolatrią słowa we współczesnym świecie. Medytacja wydaje się przed nią chronić, przypominając i pozwalając doświadczać, że jest tylko jedno Słowo, na którym do końca można się oprzeć, któremu do końca można zaufać, które nigdy cię nie zawiedzie, które jako jedyne może zaspokoić nasze duchowe tęsknoty.
„Czy jesteśmy w stanie zaspokoić nasz duchowy głód sutym obiadem, albo wpatrywaniem się w plazmowy ekran? Upijając się alkoholem, albo napawając się wirtualną rzeczywistością? Głębiej niż zdajemy sobie z tego sprawę, istnieje w nas siła tęsknoty, która sprzeciwia się temu zachłannemu zapychaniu się pozorami i namiastkami. Nie wystarczy nam wiedzieć, że Bóg jest. Tęsknimy za doświadczeniem Jego obecności i bliskości, po to by móc odnaleźć w Nim Nauczyciela, którego odpowiedzi są trafne, nawet wówczas, gdy nasze pytania wydają się błądzić…” (cytat z ostatnich rekolekcji)
Medytacja jest dla mnie przestrzenią, która pozwala mi odnaleźć swoje miejsce przy Jezusie i która przez Jego obecność porządkuje moje życie.
Gdy Jezus jest na swoim miejscu w mojej duszy i gdy ja zamieszkuje z Nim w modlitwie, wszystko inne w moim życiu odnajduje właściwe sobie miejsce.
Komentarze
Prześlij komentarz