Cisza Wielkiej Soboty

 

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca. (Flp 2, 6-11)

Dzisiaj Adorujemy Jezusa złożonego do Grobu. Wielka Sobota, to bardzo ważny dzień dla nas, żyjących duchem medytacji – dzień ciszy. Jednak nie jest to cisza, która wynika z tego, że nie mam się do kogo odezwać, ani nie jest owocem tzw. świętego spokoju. To cisza, która powinna nas zaboleć. Jest to bowiem cisza, w której do głosu dochodzą tematy, którym na co dzień nie pozwalamy przemówić, które za wszelką cenę chcemy stłumić.

Cisza wielkiej soboty zaprasza nas, abyśmy razem z Jezusem zszedł do mojej osobistej otchłani po to, aby dać się przekonać, o Jego bezgranicznej miłości do mnie, szczególnie tam, gdzie wydaje mi się, że na nią nie zasługuję, że nie mam do niej prawa…

Zstąpienie Jezusa do otchłani chroni nas przed tym, aby nie uczynić z naszego życia cmentarzyska naszych lęków, naszych słabości, wszystkiego tego, czego się wstydzimy i co pragnęlibyśmy ukryć głęboko w podświadomości, w zapomnieniu. Tego, co chce odebrać nam nadzieję i wiarę.

Zstąpienie Jezusa do otchłani jest ogłoszenie nadziei tym, którzy umarli. Także tym, którzy umarli już za życia. Tym zstąpieniem na dno Jezus chce przypomnieć, że Bóg o nikim nie zapomniał, także o tych, którzy zapomnieli o Bogu; że nie przestał wierzyć, także w tych, którzy już w Niego od dawna nie wierzą.

Zstąpienie Jezusa do otchłani jest realizowaniem się planu Jego miłości do końca; miłości, która była, jest i pozostanie na zawsze niezmienna i ujawnia swoją duchowa i życiodajną moc szczególnie tam, gdzie wydawać by się mogło, że śmierć duchowa, emocjonalna, psychiczna, czy fizyczna zebrała już swoje żniwo.

Tak okazuje się, że w tym, co w nas zapomniane, niechciane, nieakceptowane czy pogardzane właśnie ta Miłość, która dała się zaprowadzić na Krzyż chce tę miłość wyznać każdej i każdemu bez wyjątku swoimi ranami i swoim przebitym sercem.

Tylko dzięki otwarciu się na tę Miłość rodzą się procy nadziei, którzy odważnie i z wiarą przeżyli swoje wielkie soboty, swoje zstąpienie do otchłani i stają się prorokami nadziei dla innych, stają się świadkami miłości, która nigdy się nie poddaje i wiary, która wie, że nasz Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych.

Pozwólmy dzisiaj by właśnie tu, w ciszy Pańskiego Grobu wypłynęły ważne tematy naszego życia i naszego serca, te zapomniane, ukryte, zepchnięte w otchłań podświadomości. Miejmy odwagę dziś przy Chrystusie choć zamkniętym w grobie, to jednak pozostającym z otwartym dla nas sercem przyznać się do tych kawałków siebie i naszego życia, na których postawiliśmy już krzyżyk, abyśmy napełnieni mocą Jego łaski, mogli zrodzić się z ciszy wielkiej soboty do nowego życia, życia świadków wiary nadziei i miłości, bez których nie sposób żyć naprawdę

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa