Modlitwa jest oddechem życia

 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.

A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6, 5-6)

Każdy z nas ma jakąś swoją „izdebkę”, miejsce, w którym czuje się dobrze i gdzie lubi przebywać w obecności Pana…

Ojciec Carlo Carretto, Mały Brat od Jezusa przestrzega w swojej książce „Pustynia w mieści”, abyśmy unikali postawy „modlitwy człowieka bogatego”, czyli takiego, który ma teoretycznie dużo czasu na modlitwę, ale rzuca z niego jedynie jakiś ochłap dal Pana Boga.

Czasem wydaje nam się, że nasza modlitwa jest darem, jaki ofiarowujemy Bogu, ale ja wole myśleć o modlitwie, jako o darze podarowanym mnie przez Boga. Mam głębokie przekonanie, że im trudniej nam znaleźć taki czas dla Pana Boga, tym jest on dla nas cenniejszy i tym bardziej potrafimy popatrzeć na niego jak na DAR. Do tego zachęcał także papież Franciszek podczas swojej ostatniej audiencji generalnej, mówiąc o modlitwie.

Chciałbym nawiązać w dzisiejszym wprowadzeniu do medytacji nawiązać właśnie do tej katechezy, w której Ojciec Święty wiele miejsca poświęca modlitwie nieustannej.

Papież podkreślił, że jesteśmy zaproszeni do tego, aby modlić się nieustannie. Wskazał, że to wymaganie stawia nam zarówno Jezus w Ewangelii, jak i ponawia je św. Paweł, ale odniósł się także do znanej książki „Opowieści pielgrzyma” której bohater wprowadza nas na tę duchową drogę poprzez modlitwę serca, której możemy się uczyć razem z nim, czytając kolejne strony powieści. Ta prosta modlitwa polega na powtarzaniu z wiarą słów: „Panie, Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Gdy modlitwę tą skorelujemy z rytmem naszego  oddechu, powtarzana wielokrotnie staje modlitwą, która trwa nieustannie. Jak wspomniał bowiem Ojciec Święty: „Oddech bowiem nigdy nie ustaje, nawet podczas snu, a modlitwa jest oddechem życia.

Papież przypomniał, że historia duchowości chrześcijańskiej często wskazuje na potrzebę nieustannej modlitwy. Odwołał się m. in. do myśli św. Jana Chryzostoma mówiącego, że modlitwa jest rodzajem pięciolinii, na której umieszczamy melodię naszego życia; czy też do Ewagriusza z Pontu, który stwierdza: „Nie zostało nam nakazane nieustannie pracować, czuwać, prosić, natomiast prawem jest dla nas modlitwa nieustanna” (n. 2742). To co ważne papież włączył się swoim nauczaniem w myślenie św. Pawła [por. 1 Kor 10, 31] przypominając, że prawdziwa modlitwa nigdy nie stoi w sprzeczności z codzienną pracą, nie wyklucza różnych obowiązków i spotkań, ale stanowi przestrzeń, w której każde działanie znajduje swój sens i oparcie.

Papież powiedział też, że modlitwa przypomina nam o tym, że Bóg zawsze pamięta o każdym z nas a sama modlitwa winna być formą odwzajemnienia tej pamięci o Bogu z naszej strony.

Franciszek przypomniał, że w tradycji chrześcijańskiej praca zawsze cieszyła się wielkim uznaniem. Ona pomaga zachować kontakt z rzeczywistością. W życiu człowieka praca i modlitwa nawzajem się uzupełniają o czym nieustannie przypomina nam słynne zdanie reguły benedyktyńskiej: „módl się i pracuj”. Modlitwa – jak mówił papież – przenikająca wszystko swoim tchnieniem pozostaje życiodajnym tłem pracy. Ojciec Święty zauważył, że byłoby czymś nieludzkim zapracowywać się do tego stopnia, aby nie znajdować czasu na modlitwę. Jednocześnie – jak zaznaczył papież – nie jest zdrową modlitwa, która byłaby wyobcowana z życia. Modlitwa, która wyobcowuje nas z konkretności życia, staje się spirytualizmem, czy co gorsza rytualizmem.

Dlatego modlitwa winna być światłem w codziennym życiu.

„Pamiętajmy, że Jezus, po ukazaniu uczniom swojej chwały na górze Tabor, nie chciał przedłużać tego momentu uniesienia, ale zszedł z nimi z góry i powrócił do codziennego pielgrzymowania. To doświadczenie musiało bowiem pozostać w ich sercach jako światło i siła ich wiary; także jako światło i siła na przyszłe dni, które miały nadejść: te związane z Męką – podkreślił Papież. – W ten sposób czas poświęcony na przebywanie z Bogiem ożywia wiarę, która pomaga nam w konkretnych sytuacjach życia, a z kolei wiara nieustannie karmi modlitwę. W tym krążeniu między wiarą, życiem i modlitwą, podtrzymywany jest ów ogień chrześcijańskiej miłości, której Bóg oczekuje od nas.“

„Modlitwa winna być w nas niczym święty ogień, płonący nieustannie, którego nic nie może zgasić – mówił też papież”.

Wpisując się w to stwierdzenie Ojca Świętego ufam, że święte wezwanie, które towarzyszy naszemu oddechowi w medytacji monologicznej jest niczym rozniecanie wewnętrznego ognia, który będzie rozpalał nie tylko naszą modlitwę, ale wraz z nią naszą wiarę, nadzieję i miłość a w konsekwencji całe nasze życie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji