Zgoda na królowanie Jezusa

 Jezus opowiedział przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.

Mówił więc: «Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Obracajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”.

Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. (Łk 19, 11-15)

Jezus zmierza do Jerozolimy, żeby tam umrzeć na krzyżu. Nasze życie to również droga i jeśli ma być naśladowaniem Chrystusa także często będzie odbywała się w cieniu krzyża.

Jezus opowiada przypowieść, w której bohaterem jest On sam. Musi odbyć daleką podróż, zanim obejmie w sposób widzialny swoją władzę królewską. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem ten fragment Ewangelii pomyślałem sobie, że my również musimy przebyć długą drogę zanim modlitwa monologiczna zacznie królować w naszym życiu, czyli stanie się modlitwą nieustanną. Mam tu na myśli taki stan ducha, który sprawia, że za każdym razem gdy ustaje nasza aktywność, która zajmuje nasz umysł; lub kiedy budzimy się w nocy pierwszym, co przychodzi na myśl i odzywa się w sercu jest wezwanie, które towarzyszy naszej medytacji: „Panie Jezus Chryste, synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem”.

Jezus mówi też dziś w przypowieści o trzech rodzajach ludzi.

Najpierw mówi o ludziach, którzy jednoznacznie nie chcą Jego panowania. Kim są ludzie, którzy nie chcą Jego panowania? Mogą to być nawet chrześcijanie, jeśli nie dbają o życie Boże. Jeśli pozwalają, aby cokolwiek detronizowało Jezusa. Tym czymś może być grzech, to może być moje własne „ja” wokół którego wszystko się kręci, mogą to być to zachcianki, którymi wypełniam swoje życie i za którymi gonię.  Często zapominamy, że wszystko to jest zawsze świadomym i dobrowolnym wyborem człowieka…

Medytacja monologiczna ucząc nas sztuki odpuszczania uczy nas nieustannego powrotu do tego, co najważniejsze: TO JEZUS, którego imię przywołujemy w rytmie oddechu. I tylko wówczas, gdy On będzie królował w moim sercu nic innego nie zagrozi jego zniewoleniem.

Jezus mówi też o sługach, którzy powiększają lub też nie otrzymany majątek.

Tym majątkiem, jaki Jezus powierza nam jest - rzecz jasna - dar wiary. Ten dar trzeba pomnażać a pomnażanie to ma zawsze dwa wymiary: można je określić jako pomnażanie „w głąb” i „wszerz”. Medytacja jest jedną z przestrzeni tego pomnażnia: w wymiarze zmierzającym do głębi sprawia, że nasze serce coraz bardziej jest skupione na Chrystusie a nasza relacja z Nim coraz głębsza, zaś w wymiarze „wszerz” sprawia, że ta pogłębiona jedność zaczyna coraz bardzie określać całe nasze życie, nasze wybory, nasz sposób patrzenia na rzeczywistość; także nasze relacje z innymi przez które wiara ta staje się wyrazem świadectwa.

Dlatego Jezus przestrzega przed pokusą ulegania przeświadczeniu, że wiara jest sprawą jedynie prywatną. Jeśli nasz wiara będąca przestrzenią spotkania z Chrystusem jest prawdziwa i głęboka (czyli realizuje się nie tylko w pewnego rodzaju rytuałach, ale dotyka naszego serca, naszego jestestwa) wówczas nie sposób, aby była ona niewidoczna także w innych wymiarach naszego życia. Czasem bojąc się ujawnić naszą wiarę stosujemy różnego rodzaju zabiegi, które w konsekwencji sprawiają, że ani wobec innych nie jesteśmy autentyczni ani tym bardziej wobec siebie.

Medytacja monologiczna uczy nas nie stawiać granic działaniu łaski, co w konsekwencji sprawia, że nie wiemy jaką drogą i dokąd nas ta praktyka doprowadzi. Zgoda na Boże prowadzenie w wymiarze życia wewnętrznego,  uczy nas też zgody na Boże prowadzenie w naszym codziennym życiu. To zgoda na królowanie Chrystusa. A zgoda na nasze życie nie bierze się wbrew pozorom nie z naszej głowy. Jej źródłem jest wolne serce! Serce otwarte na tajemnicę życia. Zgodnie z tym co ukazuje dialog Kubusia Puchatka i Prosiaczka.

– „Prosiaczku, jaki dzisiaj dzień? – zapytał Puchatek.                  

– Dziś jest dzisiaj, Kubusiu!

Na co Puchatek odpowiada: – „To mój ulubiony dzień, Prosiaczku”.

Medytacja ucząc nas zgody na nasze życie, sprawia, że każdy dzień i każda chwila mogą stać się naszymi ulubionymi, gdyż – jak pisze Merton – mogą stać się dla nas Epifanią, czyli objawieniem Bożej obecności o ile nie zabraknie nam tylko uważności i otwartości na Boga, którzy przychodzi pod osłoną życia. A regularna Praktyka medytacji wyrabia w nas tę uważność i wrażliwość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji