Medytacja uczy słuchania i rozumienia

 

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego:

«Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!»

Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o tę przypowieść. Odpowiedział im: «I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.

I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym». (Mk 7, 14-23)

I znów w Ewangelii mowa o tym tłumie, który Jezus przywołuje do siebie a który może nam się kojarzyć z mnóstwem osób medytujących. Dzisiejsza Ewangelia odsłania nam pewną tajemnicę, że medytacja, jako forma przychodzenia do Jezusa jest owocem łaski, która zawsze poprzedza nasz wybór. Przez św. Jana Jezus mówi o tym wprost:  „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (J 6,44) Jak często myślimy o medytacji, jako o łasce, która została nam dana? Czy nosimy w sobie wdzięczność za ten dar modlitwy? W świecie, w którym tak wiele osób chcących się modlić skarży się na różnego rodzaju trudności, które im towarzyszą na drodze modlitwy, warto doceniać i pielęgnować w sobie ten dar łaski, jaki Jezus składa w nas przez medytację kontemplacyjną.

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus dwukrotnie nalega, abyśmy Go słuchali: „Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie”. Słuchanie zawsze poprzedza rozumienie. Bez słuchania nie ma zrozumienia, choć w medytacji niedyskursywnej mamy głębszą świadomość, że zrozumienie paradoksalnie nie przychodzi przez rozum, ale przez serce i łaskę, na którą to serce jest otwarte. Ale również ci, którzy praktykują medytację dyskursywną mają świadomość, że próba zatrzymania się na intelektualnym rozumieniu Słowa, to jeszcze za mało i że prawdziwe zrozumienie przychodzi właśnie przez łaskę, na dużo głębszym poziomie niż nasze intelektualne pojmowanie. Wystarczy przypomnieć słowa Jezusa z Ewangelii według Mateusza: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. (Mt 11, 25) Tej prostoty, o której mówi Ewangelia szukamy właśnie w medytacji i to medytacji niedyskursywnej, nie chcąc, aby nasz intelekt nazbyt nam przeszkadzał w wejściu w tajemnicę, w którą pragnie nas wprowadzić słowo, w które się wsłuchujemy.

Jezus nalega, abyśmy słuchał Jego słowa. Warto pytać, czy po latach praktyki medytacji jest w nas nadal pasja słuchania i zgłębiania mądrości słowa, pomimo iż praktyka ta może wydawać się monotonna? W doświadczeniu medytacji musimy się jednak wystrzegać źle rozumianej rutyny, gdyż może być ona – jak pisze św. Jan z Wałaamu w swoich listach – niedostrzegalną, ale poważną przeszkodą na drodze wiary. 

Jezus zwraca nam dziś uwagę na nasze wnętrza. Przestrzega nas przed nieczystością, która rodzi się w sercu i która potrafi zabrudzić całego człowieka i jego życie. To, co „wychodzi” z nas, zdradza stan naszych serc. Medytacja uczy nas uważności a ta ma również ogromne znaczenie w obserwowaniu naszego życia i jego owoców. Dzięki samoświadomości, którą wypracowuje w nas praktyka medytacji możemy dostrzec te owoce, które nie są dobre i przy pomocy łaski je niwelować. Do tych owoców, o których mówi Jezus można zaliczyć nasze myśli, słowa, gesty, zachowania, ale też uważność na to,  czego jest w nas więcej: pokoju czy niepokoju, wolności czy zniewolenia, dobroci czy złości…

Jezus wymienia różne „nieczystości”, które mogą być skrywane w sercu. Słowo, w które wsłuchujemy w medytacji pomaga nam zbadać stan naszych serc. Jezus, który przychodzi do nas w słowie, wraz ze swoją łaską pomaga nam rozeznać nie tylko stan naszych serc, ale jest także ich najlepszym lekarzem.

Ojcowie pustynie zachęcają nas, abyśmy stali na straży naszych serc, bo to co tam wpuścimy zapuści w nich korzenie, zakiełkuje i wyda owoce. Medytacja sprawia, że nie tylko stajemy się bardziej uważni na to, co może nasze serca zanieczyścić, ale też pozwala doświadczyć, że słowo, w które się wsłuchujemy jest najlepszą odtrutką na to, co próbuje dzisiaj te serca zatruć.

Medytacja monologiczna, przez towarzyszące jej wezwanie skierowane wprost do Jezusa pozwala naszym sercom przylgną do serca Jezusa i przez łaskę kształtować w nas serce na podobieństwo Jego serca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji