Uzależnienie od... ciszy

 

Tak mówi Pan Bóg:

«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa». (Iz 55, 10-11)

Postanowiłem dzisiaj napisać w komentarzu do medytacji o… ciszy, choć początkowo miałem inne plany. Ale ostatnie tygodnie, rozmowy które prowadziłem i doświadczenie skłoniły mnie do zmiany tematu naszych rozważań. Przed laty podczas jednej z konferencji wygłoszonej przez ks. Krzysztofa Grzywocza mówił on o tym, że żyjemy dziś w kulturze hałasu. Potem papież Benedykt XVI wzmocnił to przesłanie mówiąc już o ”dyktaturze hałasu”. Natomiast papież Franciszek w jednej ze swoich ostatnich katechez mówił o uzależnieniu współczesnego człowieka od hałasu.

Żyjemy w hałaśliwym świecie. Jednak uważni obserwatorzy potrafią zauważyć zwiastuny tęsknoty człowieka za ciszą, chociażby w świecie kultury. Żyjemy w pokoleniu, które nie widzi jak bardzo wpadło w pułapkę nadmiernego hałasu.

Istnieje pewien nurt współczesnej filozofii, który można określić „filozofią ciszy” mówiący o tym, że w rzeczywistości jest więcej ciszy niż słów. To dopiero z ciszy mogą się zrodzić słowa, wielka kultura, czy poezja. Ralf Rothmann – współczesny pisarz niemiecki pisze wręcz, że tylko z ciszy jest w stanie zrodzić się wielka, twórcza sztuka, gdyż tam, gdzie źródłem kultury nie jest cisza powstanie jedynie bełkot nieprawomocnie określany mianem prawdziwej sztuki i kultury. [Ralf Rothmann, „Pochwała ciszy”]

Na pierwszy rzut oka wydawać się to może nieprawdą, bo żyjemy w świecie, który wydaje się nas przytłaczać hałasem, ale gdy się uważniej przyjrzymy dostrzeżemy, że w tej tezie, że w świecie jest więcej ciszy niż słów jest zawarta głęboka prawda, bo wystarczy wyjechać w góry, wypłynąć jachtem w morze, zanurkować pod wodę, pójść do lasu czy nawet do parku, żeby usłyszeć ciszę… Nie mówiąc już o medytacji, która potwierdza tę tezę w 100 %.

To, co istnieje jest owocem ciszy… Tak jest skonstruowany wszechświat.” [Yoko Ogawa „Muzeum ciszy”]. To wypowiedziana współczesnym językiem prawda, którą św. Jan od
Krzyża ujął w innych słowach: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu; w milczeniu też powinna słuchać go dusza.” [Św. Jan od Krzyża, Słowa światła i miłości, Sentencje, 99]. To co istnieje jest drugą stroną ciszy. Jest owocem ciszy. Jest darem ciszy. Tam, gdzie nie ma ciszy nie ma też realności a zastępują ja jedynie iluzje.

I taka mała dygresja: Nadmiar hałasu, nadmiar dźwięków niszczy człowieka. Doskonale wiedzą o tym psychologowie, którzy coraz głośniej mówią dziś o uzależnieniu od hałasu. Ale jest to uzależnienie równie destruktywne dla człowieka jak każdy inny nałóg. 25 kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Świadomości Zagrożenia Hałasem (wprowadzony w 1995 roku). Poza wpływem na zdrowie, hałas powoduje również negatywne konsekwencje społeczne: obniżenie wydajności pracy oraz nauczania, trudności we wzajemnym porozumiewaniu się, zwiększoną liczbą wypadków, wzmożenie agresji oraz powstawanie napięć międzyludzkich. Dzisiaj mówi się wręcz, że większość społeczeństw rozwiniętych żyje na co dzień w tzw. smogu akustycznym, który otacza nas w biurach, szkołach, supermarketach i w budynkach użyteczności publicznej, ale niestety także w naszych domach. Powodując niepokój, nerwowość, zaburzenia snu, depresje, lęki oraz zaburzenia psychiczne, ale też przyczynia się do nadciśnienia tętniczego, zwiększa ryzyko udaru, zawału i niewydolności serca... [Wyniki badań eksperci z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Moguncji (Niemcy) przeprowadzonych w 2021-22 r]

„Jeśli cisza jest tym co Cię przeraża i wywołuje niepokój, to oznacza, że tym bardziej jej potrzebujesz” – pisał amerykański psycholog Arthur  Janov.

Powyższe odniesienia potwierdzają, że człowiek jest mało odporny na hałas, dlatego, że jest częścią natury a natura jest wyciszona. Naturze obcy jest hałas. Gdy odpoczywamy na łonie natury doświadczamy, że dźwięki, które się na nią składają nie męczą, bo są harmonią. Nigdy nie przytłaczają. Dlatego hałas niszczy człowieka, bo sprzeciwia się jego naturze. Hałas niepokoi. Człowiek jest stworzony dla ciszy i przez ciszę. Chciałoby się powiedzieć używając słów św. Jana od Krzyża – przez Odwieczną Ciszę Boga.

Ks. Krzysztof Grzywocz w konferencji na temat ciszy wygłoszonej w marcu 2007 roku użył kiedyś niezwykłego porównania, gdy doświadczenie spłoszonego hałasem zwierzęcia, które biegnie na oślep porównał do stymulowanego hałasem współczesnego człowieka, który także biegnie przez życie, nieraz na oślep. Ten hałas sprawia, że nie ma on już świadomości, że ucieka od samego siebie, od własnej natury, która potrzebuje ciszy, by człowiek mógł odpocząć, zregenerować siły, usłyszeć samego siebie a nade wszystko Boga. Lęk i niepokój będące konsekwencją życia w hałasie są takim przejawem spłoszenia współczesnego człowieka, który nie wiedząc co z tym zrobić próbuje ukryć i zagłuszyć to spłoszenie jeszcze większym hałasem. Hałas stał się dziś zasłoną niespokojnego bytu człowieka. Sposobem zagłuszania jego niespokojnego serca. Dziś hałas służy za narzędzie tego, że człowiek ucieka przed sobą, przed Bogiem, często także przed światem. A im, bardziej hałasuje tym bardziej pogrąża się w lęku, bo większy hałas wywołuje w człowieku jeszcze większy niepokój i lęk. I w ten sposób tworzy się zamknięty krąg uzależnienia od hałasu stającego się przestrzenia ucieczki. Taki diabelski krąg – jak nazywał to ks. Grzywocz. Im życie człowieka staje się głośniejsze tym bardziej będzie płytkie i powierzchowne. A hałas jedynie ukrywa tę ludzka biedę.

Dlatego cisza jest ratunkiem! Gdyż tylko w ciszy jesteśmy w stanie spotkać się ze sobą, dostrzec to, co zagraża naszej egzystencji, co spłyca nasze życie; stanąć twarzą w twarz ze sobą także z naszymi lekami czy niepokojami, ale przede wszystkim z Bogiem.

W hałasie nie słychać siebie! Nie słychać drugiego człowieka! Nie słychać też Boga!

W hałasie nie ma kontaktu, nie ma prawdziwej relacji. Rozproszony umysł ciągle gdzieś ucieka, ciało jest jak lewitujący w przestrzeni przedmiot, na którym nikt nie ma kontroli.

„Cisza jest boską drogą do odkrycia prawdy o Bogu i o sobie” – pisał już Jan Kasjan.

Istnieje cała teologia ciszy mająca swoje źródło w doświadczeniach Ojców Pustyni, którzy ukazują jej walor zarówno antropologiczny jak i teologiczny. Św. Jan w Prologu pisze, że na początku było Słowo…, ale inny Jan, św. Jan od Krzyża podkreśla, że to słowo zostało wypowiedziane w wielkiej ciszy. Stąd cała teologia modlitwy w ciszy, która znajdujemy u Jana Kasjana, Ewagiusza czy Efrema Syryjczyka. Współcześnie można znaleźć wiele osób, które utyskują, że tyle się modlą do Pana Boga a On milczy. Nie odpowiada! Św. Jan z Wałaamu odpowiada: „Bo Boga nie da się usłyszeć w zgiełku. Nasza modlitwa jest często skutecznym zagłuszaniem głosu Boga w naszych sercach. Jeśli bowiem nie ma w nas ciszy nie usłyszymy, że Bóg do nas mówi i co mówi. Przestrzenią, w której jesteśmy w stanie usłyszeć Boga jest cisza. Dlatego ludzie hałaśliwi tego nie rozumieją i stąd biorą się ich kłopoty z modlitwą” [Listy].

Spotkanie z Bogiem, to spotkanie z ciszą, z  której rodzi się Słowo. Wie o tym każdy, kto medytuje. I wie też dobrze, jak łatwo tę ciszę zagłuszyć. W naszej medytacji monologicznej wsłuchujemy się właśnie w to jedno – odwieczne Słowo Boga, które On wypowiedział w ciszy i wiemy z doświadczenia, że tylko wówczas, gdy słuchamy go w ciszy najpełniej jest ono w stanie nakarmić nasze dusze.

Można powiedzieć, że medytacja jest takim doświadczeniem, w którym Bóg pomaga nam najpierw ciszą – WYCISZ SIĘ! USPOKÓJ SWOJE SERCE! ZATRZYMAJ SIĘ W BIEGU! I DOPIERO WTEDY SŁUCHAJ A USŁYSZYSZ!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji