Medytacja uczy nas poddania się władzy Boga, który działa przez Słowo

 

Z Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.

A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.

Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie». (Mt 10, 1-7)

Słowa, które apostołowie mieli wypowiadać: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”, stanowią dla Jezusa podstawę głoszenia Ewangelii. W medytacji monologicznej jednym z wezwań, którym się posługujemy jest wezwanie MARANATHA – Przyjdź Panie Jezu, będące jedną z najstarszych modlitw chrześcijan. Między tymi dwiema rzeczywistościami a więc głoszeniem bliskości Królestwa Bożego i modlitwą Maranatha winna zachodzić jakaś równowaga. Innymi słowy można powiedzieć, że nie jesteśmy w stanie wiarygodnie głosić, czyli być wiarygodnymi świadkami prawdy, której wcześniej nie przyjmiemy sercem i w którą sami całym sercem nie uwierzymy. A wiara, jak o tym przypomina św. Paweł rodzi się ze słuchania. Tym zaś co się słyszy jest słowo… [Rz 10,17]  

Dla nas – medytujących praktyka codziennej medytacji będącej wsłuchiwaniem się w Słowo jest fundamentem kształtowania się naszej wiary, która wbrew temu, jak spogląda na to świat zachodni rodzi się najpierw w sercu a potem w głowie (umyśle). Na Zachodzie często odwracamy tę kolejność, co nas nierzadko gubi, bo próbujemy najpierw naszym umysłem ogarnąć prawdy wiary a jak o tym zaświadczał już św. Augustyn szybciej stracimy zmysły niż poznamy tajemnicę Boga naszym umysłem. Nie znaczy to, że nie mamy się uczyć rozumienia tej tajemnicy, ale paradoks w wierze polega na tym, że to zrozumienie przychodzi przez serce. Dla Wschodu i Kościoła wschodniego ta prawda jest bardziej oczywista i zapewne dlatego właśnie tam narodziła się Modlitwa Serca, jaką hezychia, do której należy też Modlitwa Jezusowa. 

Podobnego zdanie zresztą wydaje się być autor „Obłoku Niewiedzy”, który zachęca nas pisząc: „Wznieś serce do Boga z pokorną miłością i pragnij Boga samego, a nie tego, co możesz odeń uzyskać.” Ten sam autor uświadomi nam, że w naszym rozumowym dążeniu do poznania Boga napotkamy szybciej ciemności, jakby obłok niewiedzy. Cokolwiek czynimy, ta ciemność i obłok pozostają między nami a Bogiem i nie dozwalają nam widzieć Go w jasnym świetle rozumnego pojmowania ani doświadczać słodyczy Jego miłości w naszym przywiązaniu do Niego. Wzywa nas jednak do wytrwałości, do gotowości czekania w tej ciemności, tak długo, jak długo będzie to konieczne, wciąż wzbudzając w sobie tęsknotę z Bogiem. Tęsknota jest jednak bardziej sprawą serca niż intelektu. W doświadczeniu medytacji możemy niejednokrotnie doświadczyć takiej ciemności, ale trwanie przy Słowie, w które się wsłuchujemy uczy nas cierpliwości, która wcześniej czy później zostaje wynagrodzona tym, że łaska niesiona przez Słowo, w które się wsłuchujemy zapali światło poznania w naszych sercach.

Praktyka medytacji uczy nas poddania się władzy Boga, który działa przez Słowo. Niestety nasz rozum, który niejednokrotnie nie rozumie Boga i Jego działania jest skłonny częściej buntować się przeciwko Niemu (dosłownie przeciwko temu czego nie rozumie). Podstawowym i niezbędnym warunkiem stania się uczestnikiem Królestwa Bożego, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia jest to, że pozwolimy Jezusowi nawrócić nas. Bo jak pisze ojciec Rohr w książce „Prosta sztuka odpuszczania” nawrócenie to coś, co raczej nam się przytrafia niźli jest owocem naszego wysiłku. Termin „przytrafia” należy tu rozumieć jako skutek działania łaski na którą się otwieramy.  

Prawdziwe nawrócenie składa się ze zmiany naszego podejścia do Boga (czyli pokonania tej trudnej nieraz drogi z umysłu, który pragnie Go zrozumieć do serca, które jest otwarte na Tajemnicę i nie musi wszystkiego rozumieć by kochać i wierzyć). Dalej nawrócenie wymaga też odwrócenia od własnych ścieżek i poddania się Bogu, Jego woli i planom, zamiast dążenia do życia według własnego planu. Jak mamy bowiem działać w imieniu Jezusa jako Jego świadkowie, skoro najpierw sami nie będziemy chcieli podporządkować Mu swojego życia, tak aby stało się ono miejscem Jego działania i objawiania się Jego mocy i łaski?

Niech wsłuchiwanie się w Słowo w praktyce medytacji sprawi, że pozwolimy mocy tego Słowa przełamywać opory, które są w nas, gdy Jezus chce zaangażować każdą i każdego z nas w Jego działo na świecie, co zawsze jest kwestia naszej otwartości i poświęcenia. Niech praktyka medytacji wyrabia w nas dyspozycyjność uczniów Chrystusa a więc gotowość poświęcenia swojego czasu, darów i talentów Bogu i człowiekowi, którego On stawia na drogach naszego życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji