Stojąc na straży serca

 

Z Ewangelii według Świętego Mateusza

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:

«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.

Kto ma uszy, niechaj słucha!» (Mt 13, 1-9)

Jezus mówi dziś o swoim Słowie, które daje nam codziennie. Dla nas takim codzienną przestrzenią otwartości na to słowo jest medytacja.

Jezus porównuje słowo do ziarna. Kryje ono w sobie ogromną moc życia. Jest jednak bardzo delikatne i kruche. Od nas w dużej mierze zależy, co stanie się z Jego Słowem w naszym życiu. Decyduje o tym serce. Wbrew pozorom to ono jest najważniejszym „organem słuchu” w życiu duchowym.

Medytacja jest przestrzenią formacji serca. Z czasem dostrzegamy, że z tego serca, które na początku było twarde, bo mało wrażliwe na słowo, lub usłane cierniami, gdyż było pełne rozproszeń staje się żyzne jak dobra ziemia.

Nie znaczy to oczywiście, że na nasze serca nie czyha dziś wiele zagrożeń. Nasze uszy są bardzo podatne na słuchanie innych wiadomości, niż te ewangeliczne wydarzenia; oczy wychwytują wiele bodźców, które bombardują naszą wyobraźnię. A wszystko to również odbija się na naszym sercu. Zresztą im bardziej wrażliwe jest ludzkie serce, tym bardziej podatne na oddziaływanie nie tylko tego, co je odżywia, ale także tego, co je rani. Dlatego dzisiaj szczególnie aktualna wydaje się rada Ewargiusza z Pontu, że musimy stać na straży swojego serca, bo to, co tam wpuścimy zapuści korzenie i wyda owoc.

Ewargiusz przestrzega nas, że tajemnica serca obejmuje również jego ciemną stronę. Wyraża to przerażony prorok: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?” (Jer 17,9).

Duchowość Wschodu bardzo poważnie traktuje te wersety z Pisma Świętego, które mówią o sercu wyniosłym, o błądzeniu w sercu (Hbr 3,10), co wiąże się z ryzykiem rozminięcia się w życiu z Bożymi drogami. Przypomina też słowa Chrystusa o tym, że „przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w… sercu” (Mt 13,19) i dlatego proponuje praktykę straży serca, by nie wpuszczać tam „obcych”.

A w innym miejscu przestrzega: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień (dzień Pański) nie przypadł na was znienacka” (Łk 21,34).

Pseudo-Dionizy Areopagita mówi o ruchu kolistym umysłu w doświadczeniu medytacji Imieniem: „Dusza porusza się ruchem kolistym wtedy, gdy wchodząc w samą siebie, opuszcza świat rzeczy zewnętrznych i zbiera wszystkie moce intelektualne w jedność. W tym ruchu kolistym, który zabezpiecza ją przed zbłądzeniem, odwraca się od wielości rzeczy, które są na zewnątrz i skupia się najpierw w sobie. Ten dośrodkowy ruch umysłu (w odróżnieniu od „liniowego” który zwraca ją ku rzeczom zewnętrznym) skupiający w jedno jest przedmiotem istotnego wysiłku duchowego. W ten sposób serce człowieka modlącego się powraca do siebie i przez siebie samego wznosi się do Boga. Ideałem hezychazmu jest czujność połączona z modlitwą nieustanną, polegającą na wzywaniu imienia Jezus. Modlitwa ma miejsce wtedy, kiedy oddala od rozproszeń i gdy widzisz, że umysł raduje się oświecony w Panu. Znakiem, że ktoś osiągnął taki stan, jest to, że nie ulega zamętom i rozproszeniom, choćby kusił go cały świat. Skupienie prowadzi do tajemnej myśli człowieka, która nie podlega żadnym zewnętrznym powiązaniom, jest sama w sobie całkowicie wolna, w każdym czasie może być ona odczuwana i przemieniana w modlitwę.”[Pseudo-Dionizy Areopagita, Pisma teologiczne, t. I, tłum. M. Dzielska, Kraków 1997]

Prośmy Jezusa za Pseudo-Dionizym, aby przez medytację kształtował w nas serca głębokie, otwarte na Jego słowo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji