Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

 

Z Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść.

«Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły.

Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”.

Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”.

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny». (Mt 25, 1-13)

„Chrześcijanin to ktoś, kto powinien nosić w sobie nieustanną świadomość, że jego życie nieuchronnie zmierza do wieczności.” – pisała św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein). O tym mówi obraz panien z dzisiejszej przypowieści.

Chciałbym w dzisiejszym wprowadzeniu skupić się głównie na myśli dzisiejszej Patronki. Św. Teresa Benedykta od Krzyża, która w swoich pismach porusza temat uważności i czujności, do których zachęca nas dzisiejsza Ewangelia i którą to postawę wypracowujemy w praktyce medytacji.

Edyta Stein przeszła długą drogę duchową od urodzenia się w praktykującej żydowskiej rodzinie do niewiary, która rozpoczęła się głębokim kryzysem w wieku 14 lat po samobójczej śmierci jej wuja i stryja a następnie odejściem od wiary jej starszego rodzeństwa.  „Całkiem świadomie i z własnej woli przestała się modlić” – jak sama to relacjonuje w biografii swojej rodziny. Od tej pory Edyta czuła się naznaczona „grzechem radykalnego ateizmu”. Nie była w stanie wierzyć, ale rozpaczliwie tęskniła za prawdą. Pogoń za prawdą była motywem podjęcia studiów humanistycznych – filozofii. I to właśnie dzięki tym studiom a właściwie dzięki spotkaniu w ich trakcie ludzi którzy na nowo otworzyli ją na świat Boży – jak filozof Max Scheler – po raz pierwszy spotkała się z chrześcijaństwem. Od tej pory wiara była jak ziarno wrzucone w jej duszę, które czeka na odpowiednią chwilę, by wydać owoce. Ale od tego czasu odczuwała już nieprzerwanie coraz większy głód Boga.

Ale to postawa Anny Reinach młodej wdowy, po poległym w I wojnie światowej filozofie Adolfie Reinachu, filozofie i przyjacielu  była dla Edyty Stein świadectwem wiary wobec której jej niewiara się załamała (...) „a Chrystus zajaśniał: Chrystus w tajemnicy krzyża”[ Ofiara naszego czasu] – opisywała później. To było jej pierwsze spotkanie z Jezusem, które zostało dopełnione jej chrztem w 1922 r. Miała wówczas 30 lat. Natychmiast po przyjęciu chrztu Edyta Stein zapragnęła wstąpić do zakonu karmelitanek bosych.

W swoich listach rozważa, co cechuje chrześcijanina? I stwierdza m. in., że powinien on „czuwać każdego dnia i o każdej godzinie”. Czujność to konieczny element uważności. To nie tylko ćwiczenie – to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów; to przeciwieństwo obojętności. Prawdziwa chrześcijańska mistyka, która dostępna jest dla każdego nie skupia się na odległym Bogu, tylko opiera się na świadomości ciągłego przebywania w Jego obecności: „Gdzie się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twojego oblicza?” – pyta Psalmista. W rzeczywistości jeśli czasem Boga nie widzimy – pisze św. Teresa Benedykta od Krzyża – to nie dlatego, że jest zbyt daleko, ale dlatego, że jest zbyt blisko, bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ta świadomość sprawia, że potrafimy dostrzec, że cały świat jest skąpany w objęciach Boga i że mówi nam o Jego miłości. Dojrzałe chrześcijaństwo to nic innego jak miłości do Boga wyrażana przez miłość do Jego stworzenia. Najpoważniejszym kryzysem chrześcijaństwa – pisze Edyta Stein – jest dzisiaj rozdzielenie wiary i miłości w jej trzech aspektach do Boga, do siebie i do drugiego człowieka (w tym do innych stworzeń), co w rzeczywistości jest nierozdzielne. Wiara to wiedza dostępna przez miłość! Bez miłości nie można być nie tylko mistykiem, bez miłości nie można być prawdziwym chrześcijaninem. Prawdziwa wiara oparta na miłości to pewnego rodzaju gościnność, bo miłość jest wtedy, kiedy mieszkamy w sobie nawzajem ja w Bogu a Bóg we mnie. Dzięki temu zamieszkaniu możemy rozlewać tę miłość dalej, bez ograniczeń, bo jej źródłem jest Bóg obecny w nas. [por. św. Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein, Autoportret z listów]

W niezwykły sposób te rozważania pokrywają się z myślą o. Richarda Rohra z jego najnowszej książki „Uniwersalny Chrystus” i z tym czego poszukujemy w praktyce medytacji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa