Triada owoców medytacji

 

Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan

Pamiętacie przecież, bracia, naszą pracę i trud. Pracowaliśmy dniem i nocą, aby nikomu z was nie być ciężarem.

Tak to wśród was głosiliśmy Ewangelię Bożą. Sami jesteście świadkami, i Bóg także, jak bogobojnie, sprawiedliwie i nienagannie zachowaliśmy się pośród was, wierzących. Przecież wiecie, że każdego z was – jak ojciec swe dzieci – prosiliśmy, zachęcaliśmy i zaklinaliśmy, abyście postępowali w sposób godny Boga, który was wzywa do swego królestwa i chwały.

Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przejęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was, wierzących. (1 Tes 2, 9-13)

Życie duchowe, modlitwa, codzienna medytacja jest pracą i trudem. Ma służyć naszemu rozwojowi zarówno duchowemu, jak i ludzkiemu. A już stara łacińska maksyma mówi o tym, że to co nas rozwija łączy się z trudem i wytrwałością.

Święty Paweł dodaje jednak, że ta praca i trud chronią przed byciem dla innych ciężarem. Oczywiście jest to zrozumiałe, gdy myślimy o pracy w sensie ekonomicznym, ale warto uświadomić sobie, że jest to także prawdą w wymiarze duchowym.

Praktyka medytacji jest pracą duchową, na którą składają się zarówno nasz wysiłek jak i działanie Bożej łaski. W medytacji monologicznej – zakładającej minimalną aktywność naszego umysłu – szczególnie chcemy być podatni na działanie łaski.  Każdy, kto ma za sobą jakąś drogę doskonale wie, że praktyka medytacji nas przemienia. Niektórzy nauczyciele medytacji mówią o triadzie owoców medytacji:

Po pierwsze: Medytacja odświeża więź z naszą prawdziwą jaźnią, czyli tym, co nas stanowi w naszym najgłębszym wymiarze. Jak nauczali już Ojcowie Pustyni (Kasjan, Ewargiusz, Makary) warunkiem spotkania z Bogiem jest najpierw spotkanie ze sobą, czyli z naszym najgłębszym ”ja”. Stąd medytacja, która sprawia, że możemy spotykać się ze sobą będzie także prowadziła do odświeżenia naszej jedności z zamieszkującym w nas Bogiem prowadząc w konsekwencji do odświeżenia naszej relacji z Nim a przez to naszej miłości i radości istnienia, co z kolei będzie przekładało się na odnowienie naszych relacji z innymi i z całym stworzeniem.

Po drugie: Medytacja stwarza w nas nową jakość tego co robimy i kim jesteśmy. Wyzwala w nas siły witalne, czyli życiową energię, której źródłem jest Bóg obecny w nas. Ta energia uzdalnia nas do rozwijania i dobrego korzystania z talentów, którymi nas Bóg obdarzył. Jak ktoś to ładnie powiedział: „Dzięki medytacji wnosimy do tego świata i jego kultury coś swojego – odnowionego przez łaskę i miłość”.

Po trzecie: Medytacja wzmacnia w nas wierność obranej drodze, wierność obranym zasadom, wzmacnia nasza więź z Bogiem i ze sobą a w konsekwencji także z innymi. Wgląd, który daje nam medytacja dzięki światłu łaski sprawia też, że zyskujemy większą jasność poznania, co przekłada się na lepsze życiowe wybory.

Te trzy aspekty potwierdzają prawdę wyrażoną przez św. Pawła, że trud pracy duchowej, której istotną część stanowi codzienna praktyka medytacyjna sprawia, że rzeczywiście dzięki niej i jej owocom stajemy się w mniejszym wymiarze ciężarem dla innych, gdyż Ci, którzy spotykają w medytacji Chrystusa wychodzą z niej przemienieni i dlatego można ich rozpoznać po ich miłości, radości, pokoju, cierpliwości, dobroci, życzliwości, wierności, uprzejmości, łagodności, opanowaniu (por Ga 5,22-23) – innymi słowy po owocach Ducha, które rodzą się w medytującym na skutek codziennego bycia w bliskości z Chrystusem. Mówiąc po ludzku są nie tylko w relacjach z innymi bardziej znośni, ale też bardziej otwarci i nastawieni przyjaźnie do otaczającej ich rzeczywistości, z którą łączność jest w nich odnawiana przez codzienną medytację.

Święty Paweł zachęca nas także do wdzięczności za to, że przyjmujemy słowo – co dokonuje się w praktyce medytacji przez świadome trwanie i wsłuchiwanie się w nie. Apostoł zapewnia, że to słowo działa w nas wierzących mocą tego, że jest słowem samego Boga. Dlatego staje się ono w najgłębszym znaczeniu kanwą poznania Chrystusa w wymiarze dużo głębszym niż tylko rozumowy (który to wymiar w poznaniu Boga jest zawsze ograniczony), bo w wymiarze wewnętrznym, w wymiarze serca. Święty Paweł powie w innym miejscu, że Królestwo Boże to właśnie nic innego jak poznawanie Jezusa Chrystusa (por. Flp 1,9; 3,10; Kol 1, 9-10). W praktyce medytacji i w ogóle w życiu chrześcijanina chodzi zatem o nastawienie na poznanie Chrystusa a w konsekwencji na lepsze poznanie siebie samego, bo jak nauczał św. Jan Paweł II: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie.” (z homilii na Placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 r). Medytacja pomaga poznawać Tego, który ogień Miłości przynosi swoim umiłowanym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji