Obumieranie ego

 

Z Ewangelii według Świętego Łukasza

Jezus powiedział do tłumów:

«Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście”.

Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność». (Łk 7, 31-35)

Święty Augustyn rozmawiając z Jezusem mówił:

- Panie, nie znam drogi

- Ja jestem drogą – słyszał odpowiedź Jezusa

- Ale nie wiem, czy ta droga jest prawdziwa – kontynuował Augustyn

- Ja jestem prawdą – mówił Jezus

- Panie, ale ja nie mam siły iść ani żyć…

- Ja jestem życiem – miał odpowiadać Jezus

Fragment dzisiejszej Ewangelii nosi sugestywny tytuł: „Duch przekory przeszkodą w przyjęciu królestwa Bożego”.

Można być "dziećmi mądrości", albo "dziećmi kaprysu". Doświadczenie pokazuje, że kapryśność jest zjawiskiem występującym nie tylko u maluchów. Również dorośli często nie wyrastają z tej postawy. Przejawia się ona oczekiwaniem, że rzeczywistość (również Bóg) będzie zgodna z moimi oczekiwaniami, a nie taka, jaka jest. Zgoda na życie takim, jakim ono jest ważną cechą i przejawem dojrzałości zarówno w wymiarze ludzkim, jak i duchowym – pisze Lucyna Słup w książce „Jak zgadzać się na własne życie?”  Jest to cecha tych, których Jezus określa dziś w Ewangelii "Dziećmi mądrości", które są świadome swojej małości wobec ogromu świata i wobec Boga. Są otwarte na rzeczywistość i ciekawe jej. Nie wymądrzają się, próbując zmusić rzeczywistość (również Boga), by była taka, jaka "powinna być" według ich małego rozumku.

Jezus porównuje zachowanie ludzi do przewrotnych dzieci, które szukają jedynie samozadowolenia. Chcą, aby wszyscy „tańczyli” tak, jak one przygrywają. Również Jezusa gotowi są przyjąć pod warunkiem, że spełniałby ich oczekiwania. To niestety nie rzadka postawa w życiu duchowym i warto być tego świadomym, zwłaszcza w świecie, który hołubi w nas takie postawy.

Może nam się wydawać, że idziemy po drodze Chrystusa a tak naprawdę możemy iść po własnej drodze.

Praktyka medytacji zaprasza nas, abyśmy codziennie siadając do niej zadawali sobie to pytanie: czy idę drogą Jezusa czy własną drogą przez życie? Ojciec Karol Meissner OSB zwykł mawiać: „Zawsze kiedy zaczynamy żyć dla siebie samych, przestając służyć schodzimy z drogi Jezusa, gdyż On przyszedł jako ten, który służy” (Łk 22,27). Gdy rezygnuję z własnego zdania, mój narcyzm jest raniony. Moje ego umiera, kiedy odpuszczam własne racje, gdy przekraczam siebie dla kogoś i jego dobra. To operacja na otwartej ranie i zawsze boli. Egoizm nie chce umierać. Często łatwiej wyrzec się nam majątku i wielu innych spraw niż zrezygnować ze swojego zdania. Tymczasem aby prawdziwie spotkać Jezusa i być zdolnym przyjąć Jego Królestwo trzeba umrzeć dla własnego egoizmu i pychy. Dopiero wówczas, gdy serce człowieka sytej się wolne od pychy i egoizmu zdolne jest wypełnić się Bogiem.

Praktyka medytacji chce uczyć nas takiej wolności serca. Zostawiania tego wszystkiego, co nam przeszkadza w kroczeniu za Jezusem, uciszania głosu ego, który tak mocno w nas rozbrzmiewa na rzecz zasłuchania w słowo Jezusa i posłuszeństwa temu słowu w życiu.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji