Serce Jezusa - droga do zbawienia

 

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie" (Mt 11, 25-30).

Potężny król Milinda powiedział do starego kapłana:

„Mówisz, że jeśli człowiek, który przez sto lat czynił wszelkie możliwe zło, poprosi przed samą śmiercią Boga o przebaczenie, zdoła się odkupić i wejdzie do nieba. Natomiast człowiek, który popełni tylko jedno wykroczenie, a nie okaże wobec Niego swej skruchy, zostanie wtrącony do piekła. Czy to sprawiedliwe? Czy to znaczy, że sto przestępstw waży mniej aniżeli jedno?” Stary kapłan odpowiedział wtedy królowi:

„Jeśli wezmę jeden kamień i rzucę go w jezioro, pójdzie na dno, czy utrzyma się na powierzchni?”

„Pójdzie na dno”, odpowiedział król.

„A jeśli wezmę sto kamieni, ułożę je na barce i popchnę je na środek jeziora, utrzymają się na powierzchni czy pójdą na dno?”

„Utrzymają się na powierzchni”.

„Czy więc sto kamieni leżących na barce jest lżejszych od jednego, samotnego kamienia?”

Król nie wiedział, co odpowiedzieć. Kapłan zaś kontynuował:

„Tak samo, królu, dzieje się z ludźmi. Człowiek, który ma wiele grzechów oprze się na Bogu, nie zostanie wtrącony w piekielną otchłań. Natomiast człowiek, który popełnił tylko jeden grzech, a nie odwoła się do miłosierdzia Bożego, będzie potępiony.”

W ostatniej chwili życia osobą, która była najbliżej serca Jezusowego był Dobry Łotr, któremu tradycja Kościoła nadała imię Dyzma – pierwszy kanonizowany osobiście przez Jezusa jest dowodem na prawdziwość mocy Bożego Miłosierdzia.

Ileż to razy próbujemy w swojej głowie robić rozliczenia z przeszłością, albo generujemy lęki związane z przyszłością zarówno tą dotyczącą doczesności, jak i wieczności. Bo chyba nie ma ani jednego wierzącego człowieka, który nigdy nie zadałby sobie pytania: „Czy Bóg wpuści mnie do nieba, mimo moich złych uczynków? Czy dobra, które uczyniłam czy uczyniłem wystarczy, aby być zbawionym?

Jak zwykł nauczać św. Franciszek – patron dnia dzisiejszego: „To nie tędy wiedzie droga do nieba. Droga do nieba otwiera się w Najświętszym Sercu Jezusa.”

Nie musimy kombinować, przeliczać, usprawiedliwiać siebie ani generować w sobie niepotrzebne lęki.

Wystarczy, że powierzymy się całym swoim sercem Sercu Jezusa. Cali, wraz z nasza historią, naszymi życiowymi błędami i porażkami, ale też z całym dobrem, które jest w nas.

Dokładnie tak, jak uczymy się powierzać Mu w praktyce medytacji monologicznej, gdzie Jego słowo i Jego imię zastępuje nasze myśli, uspokaja nasze serca, wycisza złe emocje.

Bo to w Jego miłującym sercu a nie w naszych zasługach jest zbawienie. O czym przypomina już prorok Izajasz: „W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła”. (Iz 30,15)

Tylko tyle i aż tyle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji