Słuchajcie...

 Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej, na jeziorze, a cały tłum stał na brzegu jeziora. Nauczał ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce:

«Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na grunt skalisty, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i uschło, bo nie miało korzenia. Inne padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i wydawały plon, wschodząc i rosnąc; a przynosiły plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny». I dodał: «Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!» (Mk 4, 1-20)

Jezus zaczyna dzisiaj swoją naukę od wezwania „Słuchajcie...”. To jedno z wezwań, które jak refren powtarza się w Biblii. W Starym Testamencie także często wybrzmiewa wezwanie: „Słuchaj Izraelu”. Jezus chce zwrócić naszą uwagę na Słowo, które do nas wypowiada. Słowo, które nie jest słuchane, nie może wybrzmieć w moim sercu, o czym opowiada Jezusowa przypowieść.

W sercu twardym, lub zimnym, ale też mało uważnym, żyjącym jedynie na powierzchni zmysłowych wrażeń Słowo nie może się zakorzenić. Jezusowa nauka jest wyrazem troski o głębię życia duchowego Jego uczniów. W życiu duchowym potrzebna jest konsekwencja w pogłębianiu relacji ze Słowem. Taką konsekwentną praktyką jest codzienna medytacja. Ona uczy dawania pierwszeństwa Słowu w naszym słuchaniu, co w konsekwencji będzie się przenosiło na sposób naszego myślenia.

O tej zmianie naszego myślenia, którego źródłem jest wsłuchiwanie się w Słowo pisze w swojej najnowszej książce p. t. „Uniwersalny Chrystus” franciszkanin, ojciec Richard Rohr: Perspektywa tego nowego myślenia „jest to perspektywa mówiąca nam, że ludzkość nigdy nie była oddzielona od Boga – chyba że z własnego negatywnego wyboru. Wszyscy bez wyjątku żyjemy wewnątrz już istniejącej kosmicznej współzależności, która napędza i prowadzi nas do przodu. Wszyscy jesteśmy zanurzeni w Chrystusie. (…) O tym pisze też św. Paweł, który poznając bycie w Chrystusie, odkrywa możliwość nadania uniwersalnej historii Boga imienia, punktu skupienia, przestrzeni miłości i możliwości wyznaczenia pewnego zwycięskiego kierunku, aby kolejne pokolenia mogły ufnie dołączyć do tej kosmicznej i wspólnej podróży”. [str 54]

Można powiedzieć w lapidarnym skrócie, że medytacja jest poprzez zanurzenie w odwieczne Słowo, jakim jest Jezus i Jego miłującą obecność jest podążaniem we właściwym kierunku ze świadomością, że w tej podróży nigdy nie jesteśmy sami. Bo jak pisze Rohr: „Pojedynczy człowiek jest zdecydowania za mały, niepewny i zbyt krótko żyjący, aby udźwignąć zarówno potęgę chwały (jaką został obdarowany przez Boga), jak i ciężar grzechu. Tylko wspólnie można udźwignąć tę kosmiczną tajemnicę…” (tamże)

Jedną z największych prawd, jakie możemy odkrywać w medytacji jest, jak pisze Rohr filozoficzna podstawa wszystkich rzeczy, do której pragnie nas przekonać zarówno Jezus jak i św. Paweł, że wszystko jest zanurzone w Chrystusie. Oznacza to, że „Nigdy nie byliśmy oddzieleni od Boga i nigdy nie będziemy, chyba że w swoim umyśle”, którego to ograniczenia medytacja pragnie przezwyciężać.

I na koniec jeszcze jedna myśl inspirowana przemyśleniami Rohra: Medytacja uczy nas "jak odpowiadać Boskiej obecności naszą obecnością. Uczy nas ufać naszemu własnemu najgłębszemu doświadczeniu i z niego czerpać, po to by móc poznawać Chrystusa przez cały dzień i to każdego dnia.”

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji