Wielki Czwartek



Wielki Czwartek to pewnie dobry dzień, żeby wrócić do pisania bloga. Dzień ustanowienia Eucharystii i Kapłaństwa.
Wielki Post dobiegł końca i choć może wstyd się przyznać, to nie udało mi się zrealizować głównego postanowienia, jakim było znaczne zwolnienie tempa życia... Stanowczo łatwiej nie jeść słodyczy lub podjąć podobne wysiłki niż zreformować styl życia, do którego się przywykło. Ostatecznie widząc moja nieporadność we wprowadzeniu w życie postanowień Pan Bóg postanowił się sam o to zatroszczyć i poprzez kontuzję kolana zmusił mnie do zwolnienia tempa. Zazbytnio nie byłem tym zachwycony, że w ostatnim tygodniu Wielkiego Postu - najbardziej zabieganym, ja musiałem kuśtykać. To tak jakby Pan Bóg chciał mi powiedzieć: "Zobacz, mimo iż z niczym nie nadążasz, świat się nie zawala".

Wielki Czwartek to okazja, aby usłyszeć od wielu osób słowa życzliwości i życzenia. Za wszystkie, które zostały skierowane pod moim adresem a przede wszystkim za pamięć w modlitwie SERDECZNIE DZIĘKUJĘ!

Pozwólcie, że przywołam słowa znanego polskiego poety - kapłana:
Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam
W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne —
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie
Jadę z innymi tramwajem —
biegnę z innymi ulicą —
nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą.

To chyba najsłynniejszy dzisiaj tekst o kapłaństwie polskiego poety księdza Jana Twardowskiego. Te proste a jakże głębokie słowa wyrażają to co w kapłaństwie najistotniejsze, co Jan Paweł II zawarł w napisanej niedawno książce o swoim kapłaństwie „Dar i tajemnica”. Jeśli to odrzucimy nigdy nie zrozumiemy kapłaństwa, nigdy nie odkryjemy kim tak naprawdę jest ksiądz! Wtedy zatrzymamy się tylko na tym co zewnętrzne, dając prostackie i prymitywne odpowiedzi.
Bo wszystko co związane z kapłaństwem, z osobami duchowymi, tak naprawdę zaczyna się w duszy i jest niewidoczne dla oka. I powołanie tam się zaczyna... I odwaga dawania świadectwa całkowitego oddania się Bogu - poprzez strój, styl życia w samotności i w posłuszeństwie biskupowi i Kościołowi tam ma początek... I w końcu moc łaski kapłańskich świeceń tam się mieści. „Kto może pojąć niech pojmuje” – powie Chrystus. Jest to przykre, że coraz częściej nawet wierzący tego nie rozumieją, a niekiedy nawet o tym nie wiedzą.

Nic mnie nie załamało – pisze w innym wierszu ks. Jan
ani pustka po życzliwym spojrzeniu
ani zbieranie na tacę
ani to że o mało nie zwichnąłem palca stukając w konfesjonał
ani pytania osiemnastoletnich
ani anonimy których koperty nawet syczą —
ani dowody w które trzeba najpierw uwierzyć
ani wierni którzy się nienawidzą w tramwajach [...]
ani obawa że nie dam rady nie dojdę
wywrócę się jeszcze przed płotem Królestwa Niebieskiego [...]

nic mnie nie załamało

bo wciąż widzę Ciebie Matko Najświętsza
zamiast berła - trzymasz kłębek włóczki cerujesz teologię 


Tak jak wspomniałem, wiele ciepłych słów tego dnia pada pod adresem kapłanów. U nas także były życzenia, kwiaty. Pragnę jeszcze przywołać tekst, który czytały podczas Liturgii Wieczerzy Pańskiej dzieci z naszej parafii. Tekst prosty, ale głęboki:

"...zatrzymajmy się chwilę nad tym, co kryje w sobie słowo „kapłan”.
...To on, niedługo po twoich narodzinach wypowiedział przed Bogiem twoje imię i ochrzcił cię....,
....to on przygotował Cię i pierwszy raz udzielił Ci samego Chrystusa w darze w Komunii św. ...,
...to on przywraca ci pokój i radość odpuszczając grzechy i usuwając duszy noc w sakramencie pokuty ...,
... to on może już uczestniczył przy zawarciu przez ciebie sakramentu małżeństwa i błogosławił je...,
... to on zaopatrzy cię kiedyś na ostatnią drogę i twoje doczesne szczątki odprowadzi na wieczny spoczynek...,
...to on – kapłan, ksiądz!
Kim on jest? Czemu tak dziwnie żyje, ubiera się, mieszka? Dlaczego żyje w samotności? Czy może odejść, zdradzić, zawieść? Jak i kiedy winien słuchać biskupa? Dlaczego jest wśród nas?
Takie pytania nieustannie słyszymy od waszych dzieci? Podobne, tylko bardziej złośliwe, pytania z upodobaniem, szczególnie w środkach społecznego przekazu, stawiają ludzie niewierzący lub po prostu niedouczeni!
Zatrzymajmy się wiec dziś w tę stanową niedzielę, w modlitwie i refleksji przy tych, którzy obok naszych rodziców towarzyszą nam niemal na wszystkich drogach życia. Gdy zaraz po Bogu, nasze życie biologiczne zawdzięczamy rodzicom, to życie duchowe, nadprzyrodzone, życie łaski zawdzięczamy im, nazywając ich ojcami duchowymi. Oni towarzyszą nam w najważniejszych momentach naszego życia, od jego zarania aż po grób, przywracając i umacniając życie boże w nas. 

Nie dziwmy się zatem, ze czasem jest smutny, podenerwowany, zirytowany. Wszak na niego ciągle przelewamy nasze słabości, potknięcia i grzechy. Ciągle uczestniczy w naszych bolączkach, rzadziej w sukcesach. Na siebie przyjmuje nasze zmartwienia i troskę o naszą przyszłość, nie tylko doczesną ale i wieczną. Często o tę wieczną, bardziej dba niż my sami. Czasem do południa odprawia pogrzeb a popołudniu daje ślub, a przecież też jest człowiekiem i ma swoje odczucia i uczucia. Po części jest nauczycielem, po części śpiewakiem, retorem, polonistą i biblistą – w szkole i kościele. Bywa lekarzem, psychologiem i moralistą – w konfesjonale. Jest prawnikiem, księgowym i kadrowym – w kancelarii, a czasem ekonomistą i budowniczym. A przecież w tym wszystkim - jak napisze Kard. Józef Ratzinger w książce-wywiadzie „Sól ziemi”- „kapłan nie jest showmanem, który coś wymyśla i zręcznie pokazuje innym. Wręcz przeciwnie, kapłan może być całkowicie pozbawiony talentu showmana, ponieważ reprezentuje coś zupełnie innego i ponieważ w jego działalności nie on jest na pierwszym miejscu”. Przede wszystkim jest mostem, który łączy 2 brzegi – Boga i człowieka. Jest jakby zawieszony między niebem a ziemią. Mówiąc do Boga staje po stro¬nie ludzi, mówiąc do ludzi zajmuje stronę Boga. Chodzimy po tym moście, deptamy, próbujemy jego odporność i wytrwałość, a on musi to wszystko wytrzymać by mogliśmy przejść na 2 stronę brzegu.
Posłuszny poleceniu Jezusa: „Idźcie i nauczajcie...” żyje w samotności, nie zakłada rodziny, by być bardziej dyspozycyjny, niezależny, oddany tylko powierzonej misji. Jej wszystko podporządkowuje: filmotekę, płytotekę a nawet wbrew pozorom kupiony samochód. Jako szafarz sakramentów nie tylko je sprawuje, rozdaje, ale także je chroni.
Zatem nie mylcie kapłana z politykiem, z finansistą czy z dyrektorem przedsiębiorstwa. Jeśli tak czynicie nic nie różnicie się on dyletantów lub niewierzących. I módlcie się, aby w tym wszystkim:
[...] nie szukał dziury zamiast mostu
nie kochał aż do znienawidzenia
nie zakładał ogródka podejrzeń
nie trąbił jak pogrzeb z orkiestrą
żeby się nie wzruszał tak sentymentalnym
i zemerytowanym osłem jakim jest księżyc
nie wyjadał ciepła z przedwojennych fotografii
nie ułatwiał sobie wszystkiego gładki jak sarnie uszy
nie spowiadał na gumowej poduszce
nie podlizywał się wiernym mówiąc że....
nawet grzech pierworodny jest przytulny...
AMEN 


Resztę pozostawiam do własnych przemyśleń i medytacji.
Dziękując za każdą i każdego z Was, których Pan Bóg stawia na drodze mojego kapłańskiego życia i powołania, ze świadomością, że bycie pośród Was stanowi jego sens i radość z serca błogosławie wszystkim cierpliwie czytającym niniejszego bloga :-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji