Wejść w ciszę...

Mam czasem wrażenie, że mój blog poświęcony medytacji, zaczyna być blogiem o wszystkim... Nie wiem co Wy na to? Gdyż wbrew pozorom ten blog nie powstał dla mnie i nie mnie ma służyć. Żyje i istnieje dzięki Wam i dla Was, więc jedynymi słusznymi krytykami jego treści macie prawo być Wy, którzy go czytacie (czasem ktoś odważy się wysłać mi sms-ka lub zamieścić komentarz). Za te wierność i wytrwałość w śledzeniu tych skromnych wpisów serdecznie dziękuję, bo one uzmysławiają mi, że warto pisać. Żeby jednak nie zasłużyć na upomnienie, że odszedłem od swojego pierwotnego zamysłu, chyba czas będzie powrócić, do tego, co w tym blogu najistotniejsze, modlitwy głębi, ciszy i zasłuchania...







Myśli nie chcą już w opowieści się składać
tyle już zapisanych
w mądrym szyku stoi…. i czeka
a ja chcę wzlecieć bez myśli i słów
czas odpocząć głowie
od głupstw mądrości i znaczeń
niech ją wiatr przewietrzy
niech jej śpiewa o wolności
niech strząśnie stare myśli
i pomilczy głowa zasłuchana
w pełnię ciszy…
wyobraźni porwij ze sobą uczucia
leć z nimi wysoko i wolnością się nasyć
uszczęśliw serce mocniejszym biciem
niech cząstki me bawią się i śmieją
w nieskończonym istnieniu
jak dobrze umknąć z ciasnej materii
ciążącej prawami w dół
wystrzelić świadomości skokiem
w przestworza dotąd nieznane
rozprostować się rozciągnąć
zadziwić – oto ja – wszyscy my
wyszeptać siebie każdą cząstką całości
jestem – żyję całą sobą

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca