Spotkanie



Ostatnie dni przynoszą nam lekturę Ewangelii opowiadającą o spotkaniu Jezusa z Nikodemem:
"Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: «Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim». (J 3, 1-2)
Przyszedł do Jezusa wieczorem. Co uczy nas to spotkanie? Uczy nas przede wszystkim, że nie da się żyć bez spotkania. Człowiek potrzebuje spotkania z Bogiem. To spotkanie nazywa się doświadczeniem wiary. Już po wielokroć wspominałem, że wiara to nie zbiór jakichś idei, rytuałów, praktyk, które dziedziczymy po starszych pokoleniach. Wiara, aby miała sens, aby spełniała swoją rolę musi wyrastać ze spotkania, z relacji.

Spójrzmy na ikonę spotkania Jezusa z Nikodemem. Wiele możemy się z tego spotkania nauczyć. Nikodem przyszedł do Jezusa wieczorem, kiedy był już po różnych zajęciach, gdy mógł się już się nieco zdystansować od codziennych zadań. Sami jakoś tez czujemy, że wieczór jest dobrym czasem na spotkanie, na bycie dla siebie. Stad może tak popularne są wieczorne spotkania wśród ludzi młodych. Zresztą nasza kultura i rytm pracy i dnia także sprzyjają takiej porze spotkań. Ale poza porą muszę jeszcze znaleźć czas, aby spotkanie mogło dojść do skutku. Czas, kiedy nie będę patrzył na zegarek, czas, w którym będę wyłącznie dla drugiego. To także definicja modlitwy. To zatem także pewien rodzaj dyscypliny, która wymaga od nas takiego uporządkowania dnia, aby na ważne spotkanie nie zabrakło czasu. A zatem w praktykowaniu wiary potrzebna także jest dyscyplina i siła woli. Bywa tak, że nie chce się rozmawiać, że jest się zmęczonym. Są chwile, że trzeba będzie o ten czas zawalczyć. Bo jeśli odpuszczę sobie dzisiaj, stworzę furtkę, to następnym razem pójdzie łatwiej. To dotyczy także modlitwy, medytacji, mszy świętej - spotkania z Bogiem.
Zatem trzeba od siebie wymagać, aby otworzyć się na drugiego (czy to będzie Bóg, czy człowiek), bez tego nie ma mowy o nawiązaniu relacji. Mogę bowiem być z drugim, ale nie otworzyć się na niego, ale wówczas to nie będzie spotkanie, które buduje relacje.

Chrystus otworzył się na Nikodema. Pragnieniem Boga jest to, by spotkać się z
człowiekiem. W nawiązaniu relacji człowieka z Bogiem to zawsze Bóg pierwszy wychodzi z inicjatywą.
Z kolei zanim Nikodem otworzył się przed Panem Jezusem z pewnością długo się Mu przyglądał. Prawdopodobnie podziwiał Go po cichu za wiele rzeczy, za wiele niezwykłych znaków, jakich był świadkiem lub o jakich słyszał. Musiały go one intrygować jako uczonego. I w pewnym momencie nabrał odwagi by pójść i otworzyć się przed Jezusem.  Nami jest podobnie. Potrzebujemy uchylić przed kimś tajniki naszego serca. Każdy z nas szuka kogoś takiego komu mógłby zaufać, przed kim mógłby otworzyć się, porozmawiać o tym, co go nurtuje. Wielką potrzebą ludzkiego serca jest móc powiedzieć komuś tego, co się przeżywa. Dramatem jest, gdy kogoś takiego nie ma….
Czasem dobrze uczyć się takiej wrażliwości, która potrafi dostrzec taką potrzebę w drugim człowieku. Chrystus miał taka zdolność. Nie tylko potrafił dostrzegać, wręcz wyławiać z tłumu potrzebujących, ale także otwierać ich serca.
Zatem, trzeba spoglądać czasami w ludzkie oczy, bo w nich wiele można zobaczyć. W oczach można dostrzec czego potrzebuje drugi człowiek. Trzeba spoglądać w to okno duszy. I trzeba tak żyć, aby ludzie mogli mieć do nas zaufanie, abyśmy chcieli i potrafili innych wysłuchać, ofiarować im dar słuchania, dar wsłuchania się w nich. To niemalże chrześcijańska powinność zwłaszcza tak bardzo konieczna w czasach wszechobecnego tempa życia, pośpiechu, gdzie spotkanie bez spoglądania na zegarek staje się niemalże luksusem, darem. W czasach ogromnego deficytu na takie spotkania w gronie najbliższych. Tak często spotykam młodych ludzi, moich uczniów, studentów, z którymi rodzice już od dawna nie rozmawiali, bo nie mieli czasu…
Jezus nie uciekał od rozmowy, nie wykręcał się. Miał czas dla każdego. Słuchał nie tylko uszami. Patrzył nie tylko oczyma. Więcej, Jezus często sam inicjował spotkania, dialogi. Także ten z Nikodemem. Choć dla Nikodema nie był to łatwy dialog. „Jak się nie staniesz jak dziecko nie wejdziesz do królestwa niebieskiego”. Żądanie dla Nikodema niezrozumiałe. Warunkiem dialogu jest wzajemne otwarcie się na siebie. To jest
umiejętność słuchania, ale też umiejętność wypowiedzenia się i danie szansy wypowiedzenia się drugiemu. Ale to też odwaga mówienia prawdy. Prawdziwy i konstruktywny dialog może bowiem dokonywać się tylko w prawdzie. Prawda jest warunkiem i cechą otwartości. Jeśli nie mam odwagi powiedzieć drugiemu prawdy (choćby najboleśniejszej) ciągle jestem zamknięty na niego.
Pan Jezus bardzo odważnie podjął kwestie starości duszy Nikodema. Dotknął jego wszystkich problemów. „Musisz się na nowo narodzić” - odnowić się, żeby nie zmarnować życia...

Żeby spotkać się z drugim, trzeba mieć odwagę bycia szczerym. To jest bardzo nieraz trudne. Nie mamy nieraz pewności, czy nasza otwartość zostanie uszanowana, czy ktoś tego nie wykorzysta. Ale bez szczerości nie ma prawdziwego spotkania. Zatem potrzeba być człowiekiem pełnym szczerości. Otwarcie się jest darem, zatem często powinniśmy prosić o to,  byśmy potrafili otwierać na innych i być szczerzy. To powinno cechować uczniów Chrystusa  i gdy będziemy o ten dar prosić, On zawsze nam tego daru udzieli.
Uczmy się takiej otwartości najpierw na modlitwie. Musimy być szczerymi przed Panem i musimy uczyć się słuchać tego, co On do nas mówi. Wówczas tak jak dla Nikodema będą to spotkania przemieniające, niezwykłe, spotkania dzięki którym będziemy uczyli się bardziej jeszcze rozumieć siebie samych i wsłuchiwać się w to, co nam w duszy gra a przez to także będziemy uczyli się wsłuchiwać w innych. A wówczas może Bóg pozwoli, aby i przez nas dotarła do kogoś odpowiedź, której ten drugi tak bardzo potrzebuje.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji