Minął kolejny rok

Dzisiaj mija kolejny rok od święceń kapłańskich. Już 16...
Pamiętam jak mój pierwszy proboszcz na pierwszej parafii powiedział, że ma tyle lat kapłaństwa. Pomyślałem sobie: "Ale to stary ksiądz"...
Rocznica święceń to zawsze okazja do jakiejś refleksji, choć z perspektywy czasu na wiele spraw patrzy się już inaczej. Oczywiście nie dobrze byłoby, gdyby kiedyś nieaktualne stały się słowa ks. Jana Twardowskiego, który na dzień prymicji pisał: "Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam i przed kapłaństwem w proch padam i przed kapłaństwem klękam." Ono zawsze pozostanie i darem i tajemnicą.
Z biegiem lat jednak mam świadomość tego jak wiele w jego przezywaniu znaczą wszyscy Ci, którzy stają obok, na tej szczególnej drodze powołania. To w dużej mierze właśnie od nich (innych kapłanów, proboszczów, ludzi świeckich, wspólnot parafialnych czy uczniów w szkole) zależy jak je przezywamy i jak na nie patrzymy. Ja patrząc wstecz mogę za tych wszystkich, których Pan Bóg postawił na drodze mojego życia dziękować. Zatem - DZIĘKUJĘ!
Rocznica święceń to także okazja by spotkać się na tzw. zjeździe kursowym, czyli spotkaniu kolegów z roku, z którymi się studiowało i z którymi było święconym. W tym roku mam blisko, bo spotkanie jest w Sekretariacie Episkopatu Polski. To ważne żeby się tak spotkać co jakiś czas, bo na co dzień nie jest to możliwe. Wielu z kolegów pracuje daleko. Dawną archidiecezje podzielono na trzy diecezje, wiec nie bardzo są inne możliwości spotkań niż towarzyskie a na te jak zwykle jest za mało czasu. Są i tacy, którzy pracują za granica. I wreszcie tacy, których już nie ma wśród nas. O nich też pamiętamy!

Na końcu niech mi wolno będzie przywołać tu jeden wiersz znaleziony na innym kapłańskim blogu mojego nieco młodszego kolegi w powołaniu - Ks. Krzysztofa z diecezji pelplińskiej, przez którego parafię dane było mi w ostatnie wakacje przejeżdżać. Ufam, że się nie pogniewa. Pozdrawiam serdecznie!

Już niedługo
stanę przed Tobą
na kobiercu ludzkich pytań utkanym

o pierwszą miłość
gdzieś zapomnianą
o moja słabość
o przyszłość
i tyle różnych spraw na ziemi...

i spytasz tylko
czy miłujesz bardziej niż inni

bardziej niż śpiew ptaka
wodę i powietrze
i czyjeś włosy rozwiane na wietrze...

nie odpowiem - sił braknie
Ty wiesz

Niestety wciąż się przekonuję, o prawdziwości słów, że Bóg częściej jest pytaniem  a niżeli odpowiedzią, którą tak bardzo chcielibyśmy usłyszeć...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca