Wniebowzięcie i medytacja
Święta Maryjne są
zaproszeniem do budowania wiary w Boga na wzór Maryi. Wczytując się we
fragmenty Ewangelii, które ukazują wiarę i postawę Matki Bożej, trzeba sobie
zadawać pytanie o naszą osobistą postawę wobec Boga, o zasłuchanie w słowo
Jezusa i otwarcie na działanie Ducha Świętego w naszym życiu.
Każde słowo, które słyszymy
w Magnificat, kieruje człowieka ku Bogu, jako Temu, który jest źródłem i dawcą
wszystkiego.
Dzisiaj niestety odzwyczailiśmy się myśleć w taki sposób o Panu
Bogu tym bardziej, im bardziej potrafimy być samowystarczalni, zaradni; im
mocniej zdobywamy coś dzięki naszym wysiłkom i pracy. A przecież to nie zmienia
prawdy o tym, że to Bóg ostatecznie jest dawcą życia, dóbr z których korzystamy
czy talentów, dzięki którym je zdobywamy i pomnażamy. I każdy, kto posiada choć
odrobinę tej maryjnej wrażliwość będzie jak Maryja człowiekiem radości i
wdzięczności, będzie potrafił znajdować radość w rzeczach małych, powszednich i
stawać się jej świadkiem; ale też za te zwykłe, powszednie rzeczy, nad którymi
inni przechodzą do porządku dziennego będzie potrafił być wdzięczny. To co
najbardziej uderzające w postawie Maryi, to to, że nie było w niej za grosz
pychy czy egoizmu. Mówi tylko o Tym,
który Ją wybrał i obdarował, a nie o tym czego Ona dokonała. To jest cecha
ludzi świętych.
Warto zatem zadać sobie
pytanie: Ile w moim życiu jest takich chwil, kiedy mogę powiedzieć: „wielkie
rzeczy uczynił mi Wszechmocny"!? Jeśli dużo, to dobrze, gdyż to właśnie w
tych z pozoru zwykłych konkretnych wydarzeniach naszego życia, objawia się Boża
wszechmoc i Jego miłość, choć raz jeszcze podkreślmy, że trzeba wrażliwości,
aby je dostrzec pośród codziennych, zwykłych spraw. Jeśli zaś takich chwil
będących powodem do wdzięczności jest w naszym życiu mało, jeśli łatwiej
przychodzi nam narzekać, to warto zapytać siebie: Dlaczego tak jest? Powodem
tego, że tak jest z pewnością nie jest fakt, że Bóg się o nas nie troszczy, że
nie czyni w naszym życiu wielkich rzeczy, tylko dlatego, że brak nam na to Boże
działanie wrażliwości, zobojętnieliśmy na nie i nie potrafimy już dostrzec go
tam, gdzie dla innych – ludzi głębokiej wiary i ufności jest ono oczywiste!?
Wniebowzięcie wskazuje
jednocześnie na tajemnicę „przebóstwienia” człowieka. „Przebóstwienie” Maryi
przez Ducha Świętego nie było powierzchownym ubogaceniem Jej Osoby, lecz
całkowitym przemienieniem przez miłość i to samo ma stawać się naszym udziałem,
gdy podążamy za Jezusem drogą wiary.
I tutaj Maryja jawi się nam
jako Mistrzyni i Nauczycielka modlitwy wewnętrznej. Charakterystycznym rysem takiej
modlitwy w postawie Maryi było właśnie owo zasłuchanie się w Słowo Boże.
Podobnie w doświadczeniu modlitwy medytacyjnej wsłuchujemy się w to Słowo,
powtarzamy je, pragniemy aby ono nas przeniknęło, wzięło w posiadanie, aby zapuściło
głęboko korzenie w naszych sercach i naszych umysłach stając się zaczynem owej
wewnętrznej przemiany jaka może stać się naszym udziałem, tak jak stała się
udziałem Maryi, jeśli tylko zgodzimy się otworzyć na działanie Ducha Świętego w
nas. Oczywiście nierzadko owa przemiana dokonuje się w sposób niezauważalny dla
nas. Owszem my lub inni – obserwując nas – możemy dostrzec skutki tej duchowej
przemiany, ale i tak jej istota pozostanie dla nas tajemnicą.
Doświadczenie modlitwy
wewnętrznej będzie również prowadziło nas do jeszcze jednej ważnej cechy, która
staje się jej owocem. Jest to owa wspomniana wcześniej wrażliwość. Im bardziej
otwieramy się na działanie Ducha Świętego w nas, im bardziej poprzez
doświadczenie medytacji uczymy się „oddychać Bogiem i Jego obecnością” tym
bardziej będziemy odkrywali z zachwytem, że to doświadczenie z czasem będzie
przedłużało się na czas poza medytacją. W ten sposób wszystko będzie nam mówiło
o Bogu, wszystko będzie przypominało o Jego obecności, działaniu, o Jego miłości,
jakiej obrazem jest otaczająca nas rzeczywistość. Wraz z tym doświadczeniem
będzie w nas także rodziła się spontaniczna wdzięczność już nie tylko za
konkretne dary czy wydarzenia, jakie stają się naszym udziałem, ale za
wszystko, co będzie nam nieustannie przypominało, że w Nim żyjemy, poruszamy
się i jesteśmy. Czegóż zatem można jeszcze oczekiwać, skoro na wyciągnięcie
ręki ma się wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz