Medytacja a dziecięctwo Boże


 Z Ewangelii według św. Mateusza
W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: "Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?" On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:  "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.  Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. [Mt 18, 1-5]

Modlitwa medytacyjna jest z natury swej prosta. Jedyne, co mamy czynić to powtarzać w myślach nasze wezwanie (słowo, werset), pozwalając by wybrzmiał także w naszym sercu a następnie wsłuchiwać się w tę mowę serca, mowę miłości.


Praktyka medytacji uczy nas – jak chce tego Jezus –  stawać się jak dzieci. Jakie bowiem słowo najczęściej powtarza dziecko? "Mamusiu" albo "tatusiu"! Jest w nim to samo ufne powierzenie się miłości Boga co w Jezusowym wołaniu: „Abba Ojcze”. Każde powtórzenie zawołania miłości jest potwierdzeniem pełnego zaufania i szukania bezpieczeństwa i schronienia w czułej i troskliwej obecności Boga: w cieniu Twych skrzydeł mnie ukryj [Ps17,8]. Dziecko, gdy woła do ojca lub matkę nie zastanawia się nad tym dlaczego woła lub nad tym jaką treść wyrażają wypowiadane słowa. Jego wołanie jest wyrazem najgłębszej relacji i zaufania przeżywanych jako coś rzeczywistego. I właśnie o to chodzi w medytacji – powtarzamy nasze słowo bez zbędnych myśli, bez zbędnych wyobrażeń, jedynie z miłości w której trwamy i która potwierdzana jest naszą obecnością przed Bogiem.

Dzięki tej obecności uczymy się dziecięcej i ewangelicznej otwartości . Dziecko ufa bez namysłu. Nie może żyć nie ufając tym, którzy są jego najbliższymi. Jego zaufanie nie jest cnotą, jest życiową koniecznością. Tym, co posiadamy najlepszego, co umożliwi nam spotkanie z Bogiem, jest w nas spontanicznie otwarte serce dziecka, które ośmiela się z całą prostotą prosić, które chce być kochane. Przyjąć postawę dziecka to znaczy przyjąć obietnicę. Dziecko rośnie i rozwija się. Podobnie królestwo Boże nigdy nie jest na ziemi czymś zakończonym, ale jest obietnicą, dynamizmem i nieustannym wzrostem, które będzie rozwijać się w nas i poprzez nas na miarę naszej otwartości i zaufania.

Słowo, które powtarzam jest słowem samego Boga skierowanym do mnie z miłości. To samo słowo, wyrastające z serca, które zostało nim poruszone staje się odpowiedzią daną Bogu także w miłości. Czyż możemy znaleźć lepszą formułę modlitwy niż tę, jaką podpowiada nam Bóg w swoi słowie? (Maranatha; Jezusie, Synu Boży, ulituj się nade mną; w ręce Twoje Panie powierzam ducha Mojego etc.)



Jezus postawił dziecko pośród swych zgromadzonych uczniów także dlatego, aby oni sami zgodzili się być mali. Wyjaśnił im to w słowach, które potem powiedział: „Kto wam poda kubek wody do picia dlatego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody” (Mk 9, 41). Kiedy apostołowie pójdą w świat głosić królestwo Boże, oni także będą „wydani w ręce ludzi”. Nigdy wcześniej nie będą wiedzieli, jak zostaną przyjęci. Ale nawet tym, którzy tylko podadzą im kubek świeżej wody, choćby nie potraktowali ich poważnie, przyniosą zapowiedź Bożej obecności.

Dlatego doświadczenie medytacji uczy nas dostrzegania tej obecności najpierw na modlitwie, aby potem przenieść to doświadczenia odkrywania Bożej obecności na codzienność.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Terapeutyczny wymiar medytacji