Chrześcijańska medytacja to nie technika
Dzisiaj w dobie wielkiego tempa życia, zabiegania człowiek
szuka technik, które pozwolą mu szybko osiągnąć różne cele. Rozwój techniki
zdominował współczesny świat. Jest już tak wielki, że często nie nadążamy za
nowinkami technicznymi, które mają za zadanie ułatwić człowiekowi życie.
Niestety owo nastawienie na technikę, jako pomoc w osiąganiu szybszych efektów
naszego działania często nieświadomie przenosi się także na sferę duchową.
Tutaj także człowiek współczesny poszukuje technik, które ułatwiłyby odpoczynek
czy relaksację w stresie, tak aby jak najszybciej osiągnąć stan wewnętrznego
pokoju. Kiedy jedna technika nie działa, nie rzadko porzuca się ją, szukając
innej…
To, co sprawia, że medytacja różni się jako duchowa praktyka
to fakt, że nie traktujemy jej w znaczeniu techniki. Istnieje diametralna
różnica pomiędzy medytacją kojarzoną jako technika, a medytacją, która jest
formą modlitwy. Warto o tym mówić, gdyż to, co stoi u fundamentów każdego z
tych podejść do praktyki medytacji diametralnie się różni. Dla człowieka, który
traktuje medytację jedynie jako pewną technikę, motywacją jest pewna ciekawość
i jej praktyczne owoce. Taki człowiek
myśli sobie: „spróbuję i zobaczę, co mogę przez nią uzyskać, jak mogę się przez
nią zmienić” lub też: „spróbuję i zobaczę czy przyniesie mi ona oczekiwane i
założone efekty jak np. większy spokój, większe skupienie czy mniejszy stres…”
Jeśli nie spełni moich oczekiwań, to ją
porzucę i poszukam innej metody, by osiągnąć zamierzone owoce”.
Z kolei dla człowieka, który traktuje medytację jako
praktykę modlitwy punktem wyjście jest wiara i miłość a więc to, co tworzy
relację – podstawową płaszczyznę właściwego przeżywania naszej wiary. A
ponieważ wiara jest darem, zatem wchodzimy w doświadczenie medytacji niczego
nie oczekując i niczego się nie spodziewając. Oczywiście z ludzkiego punktu
widzenia zawsze nosimy w sobie pewne oczekiwania, które wyrastają z wiary i
które dla nas miałyby być owocem jej praktykowania. Jednak prawda, jaką odkrywa
przed nami bardzo szybko doświadczenie życia duchowego jest taka, że po
pierwsze na owoce doświadczenia duchowego trzeba nam często czekać dużo dłużej
niż się spodziewaliśmy, a po drugie nierzadko rozmijają się ona z naszymi
pierwotnymi oczekiwaniami, które także w naszym dojrzewaniu wiary również się
zmieniają i z pozycji oczekiwania na coś konkretnego przechodzą na pozycje
otwartości na to, co nasza duchowa praktyka nam przyniesie.
Ponadto medytacja traktowana jako forma modlitwy, jeśli
pozwolimy się jej ponieść (a właściwie jeśli pozwolimy się poprowadzić Duchowi,
który poprzez nią działa) sam będzie uczyła nas czym jest doświadczenie wiary i
związanej z nią pokory dużo skuteczniej niż wtedy, gdybyśmy sami starali się
być reżyserami doświadczenia medytacji. Dlatego w podejściu do medytacji jako
do techniki i jako do modlitwy istnieją zasadnicze różnice nie tylko w punkcie
wyjścia i w celu, do którego prowadzi, ale także w podejściu do jej
praktykowania. W tym pierwszym wypadku to my próbujemy kontrolować to, co
dzieje się w procesie medytacji zaś w tym drugim – medytacji rozumianej jako
forma modlitwy pozostajemy otwarci i sami pozwalamy się prowadzić temu, co
pozostaje poza zasięgiem naszego zrozumienia, gdyż wiara zawsze jest dla nas
Tajemnicą.
Ponadto jeśli natomiast traktujemy medytację jako rodzaj
modlitwy uczymy się także wytrwałości i jak wspomniano już pokory, jako
nieodzownych elementów jej rozwoju. Poza tym jeśli wiara stanowi motywację do
praktykowania medytacji, to to, że wytrwamy w medytacji pomimo różnych
trudności i kryzysów jest dużo bardziej prawdopodobne. Bez względu jednak na trudności, jakie
przyjdzie nam napotykać na drodze medytacji, jako formy modlitwy, każdy kto ja
praktykuje doświadczy wcześniej czy później, że jej praktyka ubogaca naszą
duchową podróż i konfrontuje nasze życie z prawdami wiary, które jeśli są
prawdziwe, wyrastają z naszego serca, do którego dociera praktyka medytacji a
nie są jedynie pewną wyuczona teorią. To właśnie doświadczenie medytacji
ukazuje nam czy to w co wierzę wyrasta z mojego wewnętrznego przekonania i
doświadczenia czy jest jedynie czymś zewnętrznym, co jeszcze nie przeniknęło
mojego serca i mojego życia. Albowiem
tylko taką wiarę i takie prawdy, które z niej wynikają mogę uznać za moje
osobiste i prawdziwe, więcej nawet, za prawdy wiary, które kształtują moją
tożsamość chrześcijanina i staja się fundamentem, na którym opieram moje
codzienne życie, jeśli są one głęboko wpisane w moje wnętrze i moje serce.
Koniec końców medytacja bowiem to praktyka, która kształtuje i przemienia nasze
życie zaczynając właśnie od naszego serca i dlatego jest praktyka tak bardzo
owocną.
Komentarze
Prześlij komentarz