Medytacja jako dyscyplina
Medytacja wprowadza w nasze życie dyscyplinę. Zaś dyscyplina to jeden z ważniejszych aspektów rozwoju życia duchowego. Jest ona fundamentem zarówno modlitwy, wszelkich form ascezy, pracy nad sobą czy wreszcie posługi miłosierdzia. Wszystkie one potrzebują dyscypliny. Oczywiście potrzebują także jeszcze jednego, głębszego fundamentu, jakim jest miłość, na której dyscyplina powinna się opierać, jako na zasadniczej motywacji. Praktyka medytacji jest tą formą dyscypliny, która uczy nas jak zapewnić sobie konieczną do rozwoju duchowego przestrzeń ciszy. Biorąc pod uwagę ten aspekt można by rzec, że jest to jedna z trudniejszych form praktykowania dyscypliny po pierwsze dlatego, że nie przywykliśmy w naszej kulturze do bycia całkowicie wyciszeni, do trwania w bezruchu; a po drugie dlatego, że w tym wypadku na owoce dyscypliny trzeba czekać często dużo dłużej niż na innych płaszczyznach jej stosowania. Droga praktykowanej bardzo systematycznie medytacji ma także wartość o tyle, że nasza kultura nauczyła nas pobłażać sobie, tak więc musimy uczyć się bycia zdyscyplinowanymi. Wytrwała praktyka w medytacji, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku i czy mi się chce czy nie jest na tej drodze prawdziwie milowym krokiem.
Doskonałym komentarzem do roli dyscypliny medytacji, jako znajdowania przestrzeni ciszy, z której rodzi się wszystko inne są słowa św. Matki Teresy z Kalkuty, która goszcząc w Warszawie powiedziała:
„Z doświadczenia ciszy rodzi się modlitwa. Z modlitwy rodzi się wiara. Z wiary rodzi się miłość. Z miłości rodzi się gotowość służby. Ze służby rodzi się poczucie wewnętrznej radości i pokoju.”
Czy trzeba mówić coś więcej? Oto jak wielkie owoce może przynieść dyscyplina medytacji.
Jest ona także droga do okiełznania naszego ego. Jest wiele problemów, które będzie ono stwarzać podczas medytacji. Będzie narzekało na niewygody; będzie sugerowało, że można by ten czas spędzić lepiej; będzie podsuwało chwile zwątpienia w to, czy to dobra i owocna forma modlitwy. Dyscyplina trwania w medytacji i powtarzania słowa oraz wsłuchiwania się w nie bardziej niż w głos naszego ego będzie dla niego największym ciosem, ale z czasem owa dyscyplina przyniesie bardzo konkretne owoce: zobaczymy, że nie musimy postępować pod dyktat naszego ego i że wznoszenie się ponad nie jest możliwe i wcale nie takie trudne.
Dla doświadczenia owoców dyscypliny medytacji konieczne jest jednak, abyśmy medytowali każdego dnia, zarówno rano, jak i wieczorem i nie godzili się na żadne dyspensowanie od tej praktyki a zwłaszcza na szantaże naszego ego, które często będzie nam podsuwało najróżniejsze usprawiedliwienia, jako powody, aby nie podejmować trudu praktyki tej modlitwy. Ważne jest jednak – i to także owoc dyscypliny – abyśmy nie zniechęcali się jeżeli nie podołamy wyznaczonemu sobie celowi. Trzeba nam zawsze zaczynać od nowa. Po około trzydziestu latach – jak mówią doświadczeni praktycy medytacji – a jak Bóg da to i po dwudziestu, odkryjemy, że nie ma nic ważniejszego w naszym życiu niż praktykowanie medytacji rano i wieczorem. I nawet protesty ego ucichną. Nie spoglądajmy jednak na zegarek. Nie patrzmy na kalendarz. Medytacja uczy nas bowiem, że najważniejsze jest nie to ile już lat tej praktyki mamy za sobą lub przed sobą, ale to co dzieje się tu i teraz i fakt, że to tu i teraz mogę cieszyć się zanurzeniem w Bożą obecność i Bożą miłość zanurzając się w ciszę medytacji. A wówczas czas traci swoje znaczenie, gdyż zanurzając się w transcendentną rzeczywistość Bożej miłości zanurzamy się w wieczność.
Nasza chrześcijańska tradycja uczy, że tym czego każdy z nas potrzebuje by żyć pełnią życia, to znaczy w pełni rozwinąć potencjał swojego ducha, jest czystość serca: owa klarowność percepcji umożliwiająca nam zobaczenie rzeczywistości taką, jaką ona jest naprawdę, zobaczenie nas takimi jakimi jesteśmy, zobaczenie innych takimi jakimi oni są, jako zbawionych przez miłość Boga oraz zobaczenie Boga takiego jakim jest On: Absolutną Miłością. By zobaczyć to wszystko potrzebujemy czystości serca, a to oznacza, że musimy być w stanie widzieć bezpośrednio, nie zaś przez pryzmat naszego ego.
Kierkegaard opisuje czystość serca jako zdolność do tego „by pragnąć jednej rzeczy”. A tą jedną rzeczą, której trzeba pragnąć, kiedy się medytuje, jest powtarzanie swego świętego słowa, wyjście poza własne refleksje, poza złożoność swojej świadomości, pozostanie w ciszy i pozostanie nieruchomym. To właśnie dlatego spokój ciała jest tak ważny jako „sakrament” – zewnętrzny znak wewnętrznego pokoju, pokoju serca. Wszyscy potrzebujemy czystości serca, jeżeli mamy w pokorze ujrzeć to, co jest przed naszymi oczami oraz by widzieć to bardzo wyraźnie.
Nadrzędnym celem naszego istnienia jest osiągnięcie jedności. Bycie w jedności z sobą samym, z Bogiem oraz z całym stworzeniem. Proces medytacji to proces wchodzenia w doświadczenie jedności z Bogiem, z braćmi i ze sobą samym opartej i wypływającej z miłości, gdyż tylko w duchu miłości może być budowana prawdziwa jedność.
Doskonałym komentarzem do roli dyscypliny medytacji, jako znajdowania przestrzeni ciszy, z której rodzi się wszystko inne są słowa św. Matki Teresy z Kalkuty, która goszcząc w Warszawie powiedziała:
„Z doświadczenia ciszy rodzi się modlitwa. Z modlitwy rodzi się wiara. Z wiary rodzi się miłość. Z miłości rodzi się gotowość służby. Ze służby rodzi się poczucie wewnętrznej radości i pokoju.”
Czy trzeba mówić coś więcej? Oto jak wielkie owoce może przynieść dyscyplina medytacji.
Jest ona także droga do okiełznania naszego ego. Jest wiele problemów, które będzie ono stwarzać podczas medytacji. Będzie narzekało na niewygody; będzie sugerowało, że można by ten czas spędzić lepiej; będzie podsuwało chwile zwątpienia w to, czy to dobra i owocna forma modlitwy. Dyscyplina trwania w medytacji i powtarzania słowa oraz wsłuchiwania się w nie bardziej niż w głos naszego ego będzie dla niego największym ciosem, ale z czasem owa dyscyplina przyniesie bardzo konkretne owoce: zobaczymy, że nie musimy postępować pod dyktat naszego ego i że wznoszenie się ponad nie jest możliwe i wcale nie takie trudne.
Dla doświadczenia owoców dyscypliny medytacji konieczne jest jednak, abyśmy medytowali każdego dnia, zarówno rano, jak i wieczorem i nie godzili się na żadne dyspensowanie od tej praktyki a zwłaszcza na szantaże naszego ego, które często będzie nam podsuwało najróżniejsze usprawiedliwienia, jako powody, aby nie podejmować trudu praktyki tej modlitwy. Ważne jest jednak – i to także owoc dyscypliny – abyśmy nie zniechęcali się jeżeli nie podołamy wyznaczonemu sobie celowi. Trzeba nam zawsze zaczynać od nowa. Po około trzydziestu latach – jak mówią doświadczeni praktycy medytacji – a jak Bóg da to i po dwudziestu, odkryjemy, że nie ma nic ważniejszego w naszym życiu niż praktykowanie medytacji rano i wieczorem. I nawet protesty ego ucichną. Nie spoglądajmy jednak na zegarek. Nie patrzmy na kalendarz. Medytacja uczy nas bowiem, że najważniejsze jest nie to ile już lat tej praktyki mamy za sobą lub przed sobą, ale to co dzieje się tu i teraz i fakt, że to tu i teraz mogę cieszyć się zanurzeniem w Bożą obecność i Bożą miłość zanurzając się w ciszę medytacji. A wówczas czas traci swoje znaczenie, gdyż zanurzając się w transcendentną rzeczywistość Bożej miłości zanurzamy się w wieczność.
Nasza chrześcijańska tradycja uczy, że tym czego każdy z nas potrzebuje by żyć pełnią życia, to znaczy w pełni rozwinąć potencjał swojego ducha, jest czystość serca: owa klarowność percepcji umożliwiająca nam zobaczenie rzeczywistości taką, jaką ona jest naprawdę, zobaczenie nas takimi jakimi jesteśmy, zobaczenie innych takimi jakimi oni są, jako zbawionych przez miłość Boga oraz zobaczenie Boga takiego jakim jest On: Absolutną Miłością. By zobaczyć to wszystko potrzebujemy czystości serca, a to oznacza, że musimy być w stanie widzieć bezpośrednio, nie zaś przez pryzmat naszego ego.
Kierkegaard opisuje czystość serca jako zdolność do tego „by pragnąć jednej rzeczy”. A tą jedną rzeczą, której trzeba pragnąć, kiedy się medytuje, jest powtarzanie swego świętego słowa, wyjście poza własne refleksje, poza złożoność swojej świadomości, pozostanie w ciszy i pozostanie nieruchomym. To właśnie dlatego spokój ciała jest tak ważny jako „sakrament” – zewnętrzny znak wewnętrznego pokoju, pokoju serca. Wszyscy potrzebujemy czystości serca, jeżeli mamy w pokorze ujrzeć to, co jest przed naszymi oczami oraz by widzieć to bardzo wyraźnie.
Nadrzędnym celem naszego istnienia jest osiągnięcie jedności. Bycie w jedności z sobą samym, z Bogiem oraz z całym stworzeniem. Proces medytacji to proces wchodzenia w doświadczenie jedności z Bogiem, z braćmi i ze sobą samym opartej i wypływającej z miłości, gdyż tylko w duchu miłości może być budowana prawdziwa jedność.
Komentarze
Prześlij komentarz