Na krańce świata, czyli gdzie?

„Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi" - przepowiada prorok Izajasz . Te słowa są puentą dzisiejszego pierwszego czytania. Trzeba było czekać blisko osiem wieków na spełnienie tych słów. A spełniają się one właśnie w tym obrazie, który przywołuje dzisiejsza Ewangelia: Ta scena znad Jordanu rozpoczyna publiczną działalność Chrystusa – Syna Bożego, Baranka, który ma przynieść zbawienie człowiekowi. Baranka, w którym i przez którego spełniają się słowa proroka Izajasza, bo tym razem bowiem przepowiadanie nie ograniczy się do Narodu Wybranego. Przekroczy ono granice Palestyny, aby za sprawą posłanych przez Chrystusa Apostołów dotrzeć na krańce ówczesnego świata; i aby przez następne stulecia docierać wszędzie tam, gdzie tylko zdoła dotrzeć człowiek.

Dzisiaj, kiedy spoglądamy na świat wydawać się może, że za sprawą rozwijającej się techniki jego krańce już dawno zostały osiągnięte. Aby udać się na przysłowiowy „kraniec świata” starczy kilkanaście godzin lotu samolotem. Niezwykłym wydawać się może zatem fakt, że są jeszcze wciąż ludzie, dla których Dobra Nowina o zbawieniu jest nową i nieznaną prawdą.    I nie myślę wcale o tych, którzy są gdzieś bardzo daleko.

W tym kontekście warto może ponownie postawić pytanie: Gdzie znajdują się współczesne „krańce ziemi”? Każda epoka i różne ludy miały na ten temat swój pogląd. Chińczycy uważali się za Państwo Środka, gdzie reszta to właśnie „krańce ziemi”. W czasach Pana Jezusa półwysep Iberyjski stanowił swoisty „kraniec świata”. Ostatnimi czasy, papież Franciszek tuż - po swoim wyborze stwierdził, że zdaje się, iż kardynałowie poszli na „krańce świata” szukać nowego Biskupa Rzymu. Czy w takim razie zostało nam coś jeszcze do zrobienia w dziele głoszenia Słowa Bożego? Skoro sam Namiestnik Jezusa Chrystusa mówi o sobie, że przybywa z „krańców świata”?

Myślę, że pewne światło na tę kwestię rzuca właśnie obecny Biskup Rzymu, wskazując na ludzi wykluczonych, zepchniętych na margines, żyjących w warunkach, które nawet najbiedniejsi z nas określiliby, jako nieludzkie. Jezus Chrystus przychodzi i staje pośród nas, aby wypełniło się wszystko, co napisano o Nim w Prawie Mojżesza u Proroków i w Psalmach. Przybywa, aby zbawienie stało się faktem. Stąd też na progu swojej publicznej działalności Jan daje o Nim świadectwo, jako o Baranku Bożym, który gładzi grzech świata.

W czasach, gdy tak wiele uwagi poświęca się tzw. „Nowej ewangelizacji” warto sobie mocno uświadomić, że dzisiaj także świat potrzebuje naszego świadectwa. I ośmielę się powiedzieć, że potrzebuje go w niemniejszym stopniu, jak potrzebował go za czasów apostolskich. Potrzebuje znowu odważnych świadków wiary, którzy nie zawstydzą się przyznać się do Chrystusa i upomnieć o Boże prawo w wymiarze społecznym, rodzinnym, czy etycznym.  Współczesne „krańce świata” często okazują się zakamarkami ludzkiej duszy, gdzie wciąż panują ciemności grzechu, krainą, gdzie Dobra Nowina o tym, że Jezus wyzwolił nas do wolności dzieci Bożych wciąż jeszcze nie dotarła. Ludzie żyjący tak, jakby Boga nie było, to nasi bracia i siostry, którzy oziębli w miłości wobec Boga, ludzie walczący z zasadami Prawa Bożego, to współczesne peryferia świata. To także jest teren działalności misyjnej Kościoła, gdzie wciąż potrzeba takiego świadectwa o Jezusie, jakie dał o Nim Jan Chrzciciel.

Pozostaje jednak pytanie, które warto w kontekście dzisiejszej Liturgii Słowa i trwającego pod hasłem "Wierzę w Syna Bożego" roku duszpasterskiego sobie postawić: Czy stać nas na to, aby w kontakcie z ludźmi o duszach znajdujących się „na krańcach świata wiary, na peryferiach nadziei i miłości” dać świadectwo o Baranku, który przyszedł do każdego bez wyjątku człowieka? Czy stać nas na to, abyśmy jak pierwsi chrześcijanie wyszli do wszystkich niewierzących, zagubionych, może wrogo nastawionych do Kościoła z odwagą pełną miłości, aby jak chce dzisiaj św. Paweł zanieść im łaskę i pokój, za którymi w głębi serca tęsknią i których po omacku poszukują, lecz nie maja często odwagi się do tego przyznać? Czy stać nas na to?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji