Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan 2014

ekumenizm3

Powoli tegoroczne obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan dobiega końca. Wieloletnia tradycja starała się umieścić go w ramach między 18 a 25 stycznia, niegdysiejszym świętem Katedry św. Piotra Apostoła a przeżywanym dzisiaj świętem Nawrócenia św. Pawła Apostoła. Wielość wspólnot wyznaniowych obecna w niektórych miejscach, jak i chęć przeżycia doświadczenia wspólnoty modlitwy przez niektórych sprawiła, że od wielu lat wychodzi on poza ramy stałego tygodnia. Podobnie jest i w Warszawie, gdzie jeszcze do przyszłej niedzieli (2 lutego) te spotkania będą trwały. Nie o tym jednak chciałem dzisiaj napisać.

Doświadczenie tego roku pozwoliło mi bowiem odkryć jeszcze jeden walor realizowania ekumenizmu. Nie nowy wprawdzie, ale taki, który w tym roku mocniej wybrzmiał w samym tygodniu modlitwy o zjednoczenie wyznawców Chrystusa.

W naszych rozważaniach nad jednością chrześcijańską przeszliśmy już spory odcinek drogi: od pragnienia jedności, które jest wpisane w naszą naturę ze względu na podobieństwo człowieka do Trójjedynego Boga, do przekonania, że to sam Bóg może zbudować z nas jedno ciało. Dużo już powiedziano i napisano na temat realizowania drogi do jedności. Mało jednak mówi się w tej drodze ku jedności o bardzo konkretnym środku, o koniecznym narzędziu budowania jedności: o milczeniu.

Tym razem po jednym z nabożeństw udało nam się zebrać wraz z kilkunastoosobową grupą przedstawicieli różnych konfesji chrześcijańskich po to, aby wspólnie pomedytować. I przyznać muszę, że te spędzone w ciszy i we wspólnocie uczniów Chrystusa, choć przynależącymi do różnych kościołów pozwoliło przeżyć nowa jakość modlitwy - spotkanie na płaszczyźnie serca, do którego pozwoliliśmy po prostu mówić Chrystusowi. Owszem, to, co mówimy i jak mówimy do siebie nawzajem jest bardzo ważne w tej ekumenicznej pielgrzymce jaką od ponad stu lat odbywają chrześcijanie, ale wspólna medytacji uświadamia nam, że najważniejsze w tym wszystkim jest to, by przede wszystkim pozwolić mówić Chrystusowi, najpierw w nas a potem przez nas. Ostatecznie bowiem jeśli możemy w ogóle mówić o jakiejkolwiek jedności, to i tak będzie to Jego dzieło,a  my będziemy mogli się cieszyć jego owocami tylko na tyle, na ile pozwolimy się Mu ku tej jedności prowadzić tylko Jemu znanymi drogami. Ponieważ jednak jest to droga, która wiedzie przede wszystkim przez ludzkie serca wydawać się może, że jednym z najważniejszych jej aspektów jest pozwolić mówić Jezusowi do naszego serca. I medytacja daje po temu doskonała sposobność Tym bardziej medytacja realizowana we wspólnocie chrześcijan różnych denominacji pozwala odkryć na płaszczyźnie właśnie serca jak wiele nas łączy i na tym, co nas łączy skupić się bardziej niż na tym, co nas dzieli. To było dobre doświadczenie i oby takich doświadczeń na tej drodze było jak najwięcej. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji