Trudna wolność

Nie bez powodu dzisiejsza liturgia Słowa rozpoczyna się od tekstu nazwanego bardzo wymownie przez biblistów: „Wymagająca wolność”. Od początku w Biblii kwestia wolności jest sprawą istotną. Już przez Mojżesza Bóg kieruje do człowieka istotne wezwanie: "Kładę przed tobą życie i szczęście, błogosławieństwo i przekleństwo.... Wybieraj!" [por. Pwt. 30,15] Bóg zawsze szanował wolność człowieka, którą go obdarował, ale nie wolno zapomnieć, że jak mawiał błogosławiony Jan Paweł II, że miłość jest nie tylko darem, ale także i przede wszystkim zadaniem! Nie da się ukryć, że współczesny człowiek ma problem z wolnością. Najprościej jest mu posłużyć się osławionym swego czasu powiedzeniem: „róbta, co chceta”.

Bardzo pomocny może być w tym miejscu przykład z literatury. Pisarz Imre Kertész – Żyd, który wychował się na Węgrzech – dużą część swego dzieciństwa spędził w obozowej rzeczywistości Auschwitz. Pewnego dnia Niemcy postanowili przenieść szpital, w którym przebywał, w inne miejsce. Główny bohater książki, alter ego autora, był już tak wycieńczony, że miał wątpliwości, czy uda mu się dożyć do wieczora. Na domiar złego, akurat tuż przed wyruszeniem transportu, rozdawano chorym więźniom dzienną porcję chleba. Kertész rozmawiał właśnie z jednym ze współwięźniów, gdy jego porcja wpadła pod ciężarówkę. Rozmówca, ryzykując zdrowie, a nawet życie – wszedł pod samochód, wydobył chleb i oddał go właścicielowi. „Przez połowę swego życia stawiałem sobie pytanie – napisał Kertész: Dlaczego on to uczynił? Dlaczego oddał mi chleb, skoro mógł tę porcję zachować dla siebie?”. Pisarz sam sobie odpowiada: „On mi oddał chleb, gdyż był człowiekiem prawdziwie wolnym”.

W tym miejscu przed naszymi oczyma stają sens i logika chrześcijańskiej moralności. Nie dlatego przestrzegamy przykazań, że zostały zapisane, ale dlatego, że kochamy a tylko miłość potrafi nas uczynić cudownie wolnymi. Jeśli więc spotkamy się z zachętą, by innych nie oczerniać, to właśnie dlatego, że cudownie jest być człowiekiem wolnym od jadu oszczerstwa. Podobnie jest z jadem pożądliwości, chciwości, zazdrości itd.

Św. Mateusz w tekście dzisiejszej Ewangelii idzie nawet dalej. Nie ogranicza się do literalnego brzmienia przykazań. Cytuje słowa Chrystusa, który mówi wyraźnie: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom «Nie zabijaj», a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi”. A zatem prawdziwa wolność nie polega na nieprzekraczaniu prawa, ale na wewnętrznym nastawieniu, które jest przeniknięte szacunkiem do drugiego człowieka, a przede wszystkim miłością.

„Naucz mnie, Panie, drogi Twoich ustaw. Ucz mnie, abym przestrzegał Twego Prawa i zachowywał je całym sercem” — ta modlitwa Psalmisty bardzo mocno rozbrzmiewa w dzisiejszej liturgii słowa. Autor natchniony prosi Boga, aby najpierw nauczył go swojego Prawa, potem pomagał przestrzegać je przez całe życie i nosić głęboko w swoim sercu. Jest jednak świadom, że tylko z Bożą pomocą może je wypełnić, i o tę pomoc pokornie prosi.

Dobrze byłoby, gdyby zarówno to pragnienie Psalmisty jak i jego modlitwa stały się naszymi.

Bowiem jak zwykł mawiać jeden ze średniowiecznych mistyków nadreńskich, Mistrz Eckhart: „Sama twoja chęć kochania jest już przylgnięciem do prawa Chrystusa. A gdy kierujesz się miłością w swoich codziennych wyborach, żadne przepisy prawa nie są ci już potrzebne, bo miłość potrafi kierować się jedynie dobrem”.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji