Komu służę?
„Nikt nie może dwom panom służyć”. Kierując te słowa do swoich uczniów, Jezus podkreśla, iż nie możliwa jest w praktyce sytuacja w której człowiek nie służy nikomu. Człowiek został stworzony do relacji, albo jak to mądrze nazywają filozofowie, człowiek jest bytem relacyjnym i jako taki musi on zająć określoną postawę wobec rzeczywistości wobec których pozostaje w relacji. Człowiek musi zatem zająć określoną postawę wobec Boga (zakładając że w Boga wierzy), wobec świata i drugiego człowieka.
Jezus uświadamia nam dzisiaj, iż jako ludzie możemy zająć dwojaką postawę w relacji do świata, ludzi i Boga. Możemy służyć Bogu albo mamonie. Tertium non datur, jak podkreślali starożytni - trzecia opcja nie jest tutaj możliwa.
Jezus wcale nie jest przeciw pieniądzom jako takim, tylko przestrzega przed niewłaściwym ich traktowaniem i używaniem. Jezus mówi nam dzisiaj, iż zawsze kiedy celem naszego życia czynimy zdobywanie pieniędzy i znaczenia, zawsze tym samym uprzedmiatawiamy Boga i drugiego człowieka. Jeśli tracimy swoje życiowe siły na to by więcej mieć tym samym tracimy szansę na to by bardziej być. Jeśli kierujemy się w życiu zasadą posiadania wtedy na świat i drugiego człowieka patrzymy jako na środek do zaspokojenia naszych potrzeb. Ziemia staje się miejscem eksploatacji w myśl zasady „jak najwięcej korzyści, jak najmniejszym kosztem”. Paradoks polega na tym, iż każda raz dobrze zaspokojona potrzeba rodzi w człowieku kolejną. Nie jest możliwe aby człowiek poczuł się na ziemi całkowicie zadowolony z tego co posiada. Jak mówi bowiem przysłowie: „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”.
Niestety ten, kto nastawiony jest w życiu na to by jak najwięcej mieć, także Boga zaczyna traktować w sposób instrumentalny. Bóg przez wielu był i ciągle jest traktowany jako ten, kto ma zaspokoić ich potrzeby. Skądinąd wielu Chrześcijan, często tak właśnie traktuje modlitwę. Modlitwa nie służy wtedy jako środek do uwielbienia Boga, do duchowego wzrostu, ale jako środek by coś od Niego uzyskać.
„Nie możecie służyć Bogu i mamonie”. Służyć mamonie to de facto czynić z pieniądza bożka. Oczywiście najczęściej ci, którym przytrafiło się już uzależnienie od pieniądza, będą twierdzili, że jest inaczej, bo jak w każdym uzależnieniu ciężko się do niego przyznać, bo jak mówi stare chińskie przysłowie: tym bardziej jestem posiadany przez to, co wydaje mi się posiadam i czego jestem panem.
Chrystus przypomina nam, że to nie w ilości posiadanych dóbr leży moje spełnienie jako człowieka ale w relacji do Boga i do człowieka. Jeżeli moja relacja do Boga jest właściwa, czyli przeżywana w duchu służby i przyjaźni, to naturalną jej konsekwencją będzie moje zaufanie Bogu. Im mniej ufności pokładanej w Bogu tym bardziej będziemy jej szukać gdzie indziej.
Jezus dziś mówi nam abyśmy zbytnio nie troszczyli się o dobra materialne. Zbytnio, nie znaczy w ogóle. Ten kto kocha troszczy się o zapewnienie także i bytu materialnego sobie i swoim ukochanym. Tej troski jednak nie wolno nam odrywać od zaufania Bogu. Jezus mówi nam dziś coś jeszcze równie ważnego a właściwie najważniejszego. „Troszczcie się najpierw o królestwo Boże i jego sprawiedliwość, a wszystko inne będzie wam dodane”. Jeśli zatroszczymy się o sprawiedliwość, miłości i dobro, wówczas Bóg obiecuje, że dostarczy nam wszelkich środków do dobrego życia.
Tylko, czy my w tę obietnicę wierzymy?
Komentarze
Prześlij komentarz