Owoc zamkniętego serca

wrzesień '39

Mieszkańcy Nazaretu przysłuchiwali się pełnym wdzięku słowom Jezusa, aby na koniec poddać je w wątpliwość. Czy z nami nie jest podobnie? Czy nie zdarza nam się wątpić w Słowo Boże, choć tak często się w nie wsłuchujemy, albo wybierać z ducha Ewangelii to, co nam odpowiada a resztę odrzucać, co także jest przejawem braku zaufania do jej Autora.

Kolejne słowa wypowiadane przez Jezusa wywołują w słuchających wzburzenie graniczące z szałem, tak, że porywają Go i wyprowadzają na stok góry z zamiarem zrzucenia z niej Jezusa.

Ta Dzisiejsza Ewangelia ukazuje na co stać ludzkie serce, kiedy pozostaje zamknięte na Prawdę i Miłość. Jest to przesłanie Ewangelii, które doskonale współgra z przeżywaną dzisiaj rocznicą wybuchu II wojny światowej. Ta wojna, podobnie zresztą jak każda inna jest efektem zamknięcia ludzkiego serca na Bożą prawdę i miłość, skąd już tylko krok do tego, aby człowiek uzurpował sobie prawo do decydowania o ludzkim losie, do tego kto może żyć a kto powinien zostać poddany eksterminacji. To smutne, że wiek XX, który mienił się być najbardziej światłym wiekiem w rozwoju ludzkości przyniósł więcej ofiar niż dotychczasowa historia całej Europy. Czy to nie przypadkiem owoc zamkniętego serca człowieka...

Czy coś zmieniło się od tamtych czasów? Wprawdzie możemy cieszyć się z życia w pokoju, ale przecież nie każdemu dany jest udział w tej radości. Nieustannie słyszymy o wojnach i konfliktach, o prześladowanych chrześcijanach, tylko dlatego, że gotowi są przyznać się dol wiary w Chrystusa.  Nie jest ważne tak naprawdę czy te konflikty mają miejsce za naszą granicą (jak w przypadku Ukrainy), czy w krajach oddalonych od nas o tysiące kilometrów (jak Irak, Libia, strefa Gazy czy Sudan). Nie wolno nam pozostawać na nie obojętnymi. Mamy prawo mając w pamięci historię XX wieku dopominać się praw każdego człowieka do życia w pokoju i przeciwstawiać się głośno każdej wojnie.

Myślę, że to szczególna rola przypadająca osobom medytującym. Doświadczenie medytacji bowiem jest zarówno otwarciem serca na mowę Boga jak i drogą do pokoju, który jako owoc medytacji staje się naszym udziałem w doświadczeniu wewnętrznym. Jaki jednak byłby pożytek z tego owocu medytacji, gdybyśmy nie starali się, aby ów pokój z naszego wnętrza rozprzestrzeniał się na nasze otoczenia a następnie na świat. Człowiek medytacji jest bowiem jak pisał Merton w Zapiskach współwinnego widza szczególnie powołany do tego, aby być zwiastunem pokoju we współczesnym, pełnym konfliktów i niepokojów świecie. Refleksje Mertona ze wspomnianych Zapisków przekonują mnie bardzo mocno, że nie muszę być bezpośrednio sprawcą jakiegoś konfliktu, nie musi to być konflikt, który jest moim osobistym udziałem, abym czuł się odpowiedzialny za niego i za tych, którzy są weń zaangażowani i winny, kiedy nie zrobię ze swojej strony nic, żeby mu zapobiec. Nie mam też wątpliwości, że nasz troska o pokój i pomoc tym, których dzisiaj dotyka widmo wojny i prześladowań wpisuje się w Chrystusową przestrogę: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci Moich najmniejszych to i mnie uczyniliście".

Podobnie do walki o pokój, która jest szczególnym powołaniem ludzi medytujących przekonują mnie doświadczenia uczestników medytacji, które od kilkunastu lat mają miejsce obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w ramach Międzyreligijnych Oświęcimskich Medytacji Dawania Świadectwa, organizowanych przez Polską Wspólnotę Pokoju oraz Peacemaker Institute of Boulder z USA, których inicjatorem jest mistrz zen i aktywista społeczny Roshi Bernie Glassman. 

Spotkania polegają na spędzaniu większości dnia na terenie byłego obozu Birkenau – na obozowej rampie lub w barakach. Uczestnicy medytowali w ciszy, modląc się i uczestniczą w ceremoniach religijnych prowadzonych przez duchownych chrześcijańskich, żydowskich, buddyjskich i muzułmańskich.
Codziennie rano uczestnicy wydarzenia spotykają się też w małych, kilkuosobowych grupach, aby dzielić się przeżyciami, wieczorem zaś czyni się to w szerszym gronie. 
Jak podkreślają organizatorzy i uczestnicy, Medytacje Dawania Świadectwa to „bardzo intensywne doświadczenie, trudne, ale oczyszczające jak katharsis”. Może takie doświadczenie przydałoby się większej rzeszy osób, dla których doraźne interesy są ważniejsze niż pokój i dramat setek tysięcy każdego roku mordowanych na świecie ludzi.

wojna

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa