Być drogowskazem dla innych

Przepraszam, za to, że niektóre wpisy ukazują się z pewnym opóźnieniem, ale nie zawsze jest to spowodowane moim lenistwem, lecz także problemami technicznymi, które ostatnio były tego przyczyną. Niniejszym nadrabiam zaległości:)

Jesteśmy mocno zakorzenieni w codzienności. Pochłaniają nas nasze obowiązki i relacje. Martwimy się często gospodarką i polityką. Szukamy, pragniemy, zdobywamy i przegrywamy. Tak niepostrzeżenie upływają nasze dni... Zapatrzeni w teraźniejszość, rzadko myślimy o wieczności. A przecież to właśnie ona powinna być punktem odniesienia dla chrześcijanina, bez względu na to, kiedy dla nas osobiście nadejdzie.

Zwłaszcza, że Święty Piotr uczy, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej, niespodziewanie.

Jako chrześcijanie powinniśmy z nadzieją tego dnia oczekiwać, bez lekceważenia oczywiście naszego zaangażowania w codzienne zadania, które Pan Bóg przed nami stawia. Ufamy bowiem, że w tym dniu Bóg „otrze z naszych oczu wszelką łzę”.  Codziennie przecież prosimy Boga w modlitwie: „Przyjdź królestwo Twoje”. Na ile to wezwanie pokrywa się z naszą nadzieją na spełnienie się obietnicy proroka: „Oto Pan Bóg przyjdzie z mocą, a Jego ramię dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata”? (Iz 40,10).

Dlatego aż dwukrotnie słyszymy dziś słowa Izajasza: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Chciałoby się powiedzieć: odrzućmy wszelką niewierność Bogu czy interesowne kalkulacje. Nawrócić się to tak naprawdę nic innego jak odkryć piękno życia w prostocie prawa Ewangelii. Prawa, które czyni naprawdę wolnym i szczęśliwym! Prawa, które nie ma różnych zawiłości, w których łatwo się pogubić, meandrów, które godzą w nasze bezpieczeństwo i wolność.

Nawrócenia potrzebuje każdy z nas. Jedni bardziej, drudzy mniej. Podstawowym pytaniem, które podsuwa nam odpowiedź na ile potrzebuję nawrócenia brzmi: Na ile jestem wierny wobec Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii? Przyzwyczajenie sprawia, że czasem nie dostrzegamy naszych małych niewierności. Dlatego codziennie musimy podejmować trud nawrócenia! Bo jak powie sam Chrystus: Kto w małych rzeczach potrafi być wierny ten będzie wierny i w ważnych sprawach życia.

Nikt nie lubi myśleć o sobie, że jest daleki od doskonałości. Niełatwo porzucić wygodną, wydeptaną już ścieżkę naszej rutyny i zacząć żyć po nowemu. Prawdziwe nawrócenie polega bowiem na tym, że podejmiemy mocną decyzję woli, że chcę każdego dnia żyć tak, jak Chrystus żyłby na moim miejscu.

Wzorem takiej postawy jest prorok Adwentu - Jan Chrzciciel. Jego radykalizm może nas onieśmielać, ale właśnie taka jest zarówno miłość jak i wiara. Ona zawsze pyta o dobro i radykalnie do niego dąży.  

Święty Bernard z Clairvaux nazwał Jana Chrzciciela drogowskazem. Można by to słowo potraktować jako ograniczające, redukujące. Jednak zasadnicze znaczenie ma zrozumienie, na kogo lub na co wskazywał święty Jan. Nasze życie pełne jest znaków. Przyzwyczajamy się do nich, dlatego często ich nie dostrzegamy.  Lubimy pozostawiać i otrzymywać znaki wskazujące na czyjąś życzliwość i pamięć: widokówki, zdjęcia, kwiaty, drobne pamiątki, miłe sms-y.

Święty Jan Chrzciciel wskazywał na Mesjasza i na Jego bliskość. Dla spełnienia swojej misji musiał być przeźroczysty. Postawa św. Jana domagała się odpowiedzi – nawrócenia lub odrzucenia go. Odczytanie drogowskazu, którym był Jan Chrzciciel, zmuszało do jasnych wyborów. Nie pozwalało na półśrodki! Czytelne postawy chrześcijan w dzisiejszych czasach kompromisów i rozmazanych znaczeń mogą być dla wielu ludzi prawdziwą łaską i wezwaniem do refleksji nad swoim życiem…

Jak często myślimy o naszym życiu i naszej postawie, że jest drogowskazem dla innych? A przecież powinna być. Takie zadanie postawił przed nami Chrystus mówiąc: Niech świeci wasze światło przed ludźmi...    Adwent to dobry czas, aby zadać sobie pytanie: Na kogo lub na co wskazuje moje życie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji