Czy jesteśmy szczęśliwi?

Nie miłujcie świata
ani tego, co jest na świecie.
Jeśli kto miłuje świat,
nie ma w nim miłości Ojca.
Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
pożądliwość ciała, pożądliwość oczu
i pycha tego życia
nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
Świat zaś przemija,
a z nim jego pożądliwość. [1 J 2,15-17]


Chciałoby się powiedzieć: Nic ująć, nic dodać! Właściwie św. Jan Apostoł powiedział wszystko. W tym krótkim tekście, w lapidarnym skrócie daje nam klucz do zrozumienia naszego serca, naszych niepokojów, naszych narzekań i naszego niezadowolenia, jakie często w sobie nosimy. Tymczasem jak przypomina nieżyjący już znany jezuita Anthony de Mello: „W życiu nie ma takiej chwili, abyśmy nie mieli wszystkiego, co potrzebne, aby czuć się szczęśliwymi. [...]. Jeśli jesteś nieszczęśliwy, czy smutny, to dlatego, że cały czas myślisz raczej o tym, czego nie masz, zamiast koncentrować się na tym, co masz w danej chwili”. A świat a ściślej pan tego świata, który stoi za wszystkimi naszymi pożądaniami, po to, aby podsycać nimi nasz wewnętrzny głód i pogłębiać nasz smutek chętnie będzie wykorzystywał te instrumenty, które św. Jan nazywa po imieniu: pożądliwość i pycha, aby odebrać nam naszą wewnętrzną radość.  Pan Bóg ciągle zdaje się powtarzać wezwanie, znajdujące się już na początku Biblii, które skierował kiedyś  do formującego się Narodu Wybranego i kieruje do nas dzisiaj: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Wybieraj!” [Pwt 30, 15] Dzisiaj mogli byśmy jedynie uzupełnić je mówiąc: Kładę dziś przed tobą  życie i radość, jeśli będziesz potrafił skoncentrować się i być wdzięcznym za to, co Pan Bóg daje ci każdego dnia, albo smutek i nieszczęście, jeśli skoncentrujemy się na tym, czego nie mamy i czego pragniemy.  Wybór należy do nas! Od niego bowiem zależy poczucie naszego szczęścia.


Trzeba jednak przyznać, że wcale nie jest tak łatwo koncentrować się na tym, co Bóg nam daje, a co jest wystarczającym powodem do czucia się szczęśliwym. Uszczęśliwiające skupianie uwagi na Boskich obdarowaniach jest sztuką, i to niewątpliwie najznakomitszą. Dla mnie wielką pomocą w tym względzie jest praktyka medytacji, która uczy uważności i skupienia na chwili obecnej.


Sztukę uszczęśliwiającej koncentracji na Bogu i Jego darach należy sobie cenić, pielęgnować ją i doskonalić przy różnych okazjach.  Dobrą okazją po temu są mocne okresy liturgiczne, np. Adwent czy święta Bożego Narodzenia. W takim czasie możemy głębiej wniknąć w dar Wcielenia Syna Bożego i dzięki temu odczuć radość i szczęście. Trwa jeszcze oktawa Bożego Narodzenia, wsłuchajmy się zatem w proroctwo Micheasza (Mi 5,1-4 czytanie zaczerpnięte z IV niedzieli Adwentu w roku C). Wciąż tchnie ono wielką nadzieją!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa