Kilka słów po rekolekcjach "O ciszy"
Dobiegły końca kolejne rekolekcje wygłoszone przez ojca Maksymiliana Nawarę w kościele Matki Bożej Jerozolimskiej w Warszawie. Tym razem tematem rozważań była cisza. Nie chcę opowiadać treści nauk, bo Ci, którzy byli obecni sami mogli cieszyć się bogactwem tak wielu treści zawartych w niewielu właściwie słowach. To niezwykła umiejętność ojca Maksymiliana. Ci, których zabrakło niech żałują…
Te coroczne spotkania wpisują się już powoli w tradycję Monastycznej Oazy stolicy, jaką jest Kościół Wspólnot Jerozolimskich. Korzystając z gościnności Gospodarzy tego niezwykłego miejsca możemy na te dwa dni rekolekcji zatrzymać się w biegu, aby na nowo odkrywać sens modlitwy, ciszy i w ogóle bycia. Do tego poszukiwania sensu nawiązały pytania postawione przez Ojca Maksymiliana w pierwszym dniu rekolekcji: Dlaczego ja? Dlaczego teraz? I dlaczego tutaj? Nie mam wątpliwości, że każda i każdy z nas na te pytania odpowiedzieć może tylko bardzo osobiście spoglądając w historię swojego życia, która doprowadziła nas wszystkich do tego miejsca, choć i tak większość odpowiedzi, którą pragnęli byśmy uzyskać na te pytania pozostanie tajemnicą Bożego działania i Bożego prowadzenia w naszym życiu. Bo nic nie jest przypadkiem a wszystko jest łaską – jak powiedziała by św. Teresa od Dzieciątka Jezus.
Kiedy usłyszałem postawione przez Ojca Maksymiliana pytania niemal automatycznie przyszła mi na myśl jedna odpowiedź, która wypowiedziana kiedyś przez Thomasa Mertona wydaje mi się najlepszą odpowiedzią na tak postawione pytania, jaką kiedykolwiek usłyszałem: „I oto jestem tutaj, gdyż to właśnie tutaj, tak myślę chciałeś mnie widzieć Boże i tu jestem przez Ciebie widziany. Moja obecność w tym miejscu jest odpowiedzią, o którą mnie prosiłeś, na coś, czego może nie usłyszałem wyraźnie. Lecz odpowiedziałem i jest mi dobrze; i nie ma niczego więcej, o czym musiałbym wiedzieć w tej chwili”.
Inne pytania, które wybrzmiały w drugim dniu rekolekcji domagają się od nas nie mniejszej uwagi i nie mniej pilnej odpowiedzi. Ojciec Max pytał: Co ja robię z ciszą? Co cisza robi ze mną? (a właściwie należałoby zapytać co pozwalam ciszy robić ze mną?) I wreszcie co Bóg robi z ciszą?
Oczywistym jest, że aby móc odpowiedzieć na te pytania trzeba najpierw zadać sobie inne pytanie, czy w moim życiu jest w ogóle doświadczenie ciszy? Czy jej szukam? I czy się na nią godzę? Brak ciszy wżyciu współczesnego człowieka staje się bowiem poważnym problemem, którego konsekwencją jest to, że nie potrafię już słuchać drugiego człowieka, nie potrafię wsłuchać się w siebie ani tym bardziej nie potrafię usłyszeć Boga, który przemawia w ciszy. Można by zatem rzec, że te pytania są swego rodzaju prowokacją. Bo jeśli nie ma w moim życiu ciszy, to także ów brak domaga się odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak jest? Może dlatego, że po prostu boję się ciszy, uciekam przed nią, bo nie chcę wcale usłyszeć tego, co mogło by w niej wybrzmieć, boję się tego, co cisza mogłaby zrobić ze mną a może i sam nie za dobrze wiem, co miałbym robić z ciszą.
Jedynie ktoś, kto pozwolił się „uwieść” ciszy, jej pięknu, jej głębi może powiedzieć, że cisza jest jednym z największych darów o ile wiemy, co z nią zrobić i rzeczywiście ma moc dokonać w nas i z nami rzeczy niezwykłych o ile jej na to pozwolimy, choć bywa, że nie dokonuje się to bezboleśnie.
Dziękujemy Ojcu Maksymilianowi za ten czas spędzony miedzy nami i prosimy o jeszcze!
A przy okazji dołączamy się do życzeń i gratulacji z okazji obronionego przed dwoma tygodniami doktoratu Ojca :-)
Komentarze
Prześlij komentarz