Miłość przemieniająca

„Nie siedem a siedemdziesiąt siedem” [Mt 18,21]

Czasem z pewną trudnością przychodzi nam przyjąć stawiane przez Chrystusa wymagania. Sam fakt, że gotowość do przebaczenia siedemdziesiąt siedem razy wydaje nam się lekką przesadą, to jeszcze na dodatek, gdy usłyszymy, że liczba ta w języku Biblii oznacza: „zawsze”, to już nie bardzo wiemy, jak z tego wybrnąć.

Dialog Jezusa z Piotrem, to kolejny przejaw łamania przez Mistrza naszych stereotypów. Tymczasem warto zobaczyć, że zarówno pytanie Piotra postawione Jezusowi jest tak naprawdę pytaniem o miłość, jak i odpowiedź Jezusa jest odpowiedzią dotyczącą kwestii miłości. Doświadczenie życiowe uczy bowiem, że właśnie przebaczenie jest najpiękniejszym znakiem miłości.

Bywa tak, że mamy opory, aby przyjść do sakramentu pokuty, bo ciągle te same grzechy, bo nasze własne ambicje nam przeszkadzają… Przecież to wstyd ciągle przychodzić z tymi samymi grzechami – wmawiamy sobie.

Dlaczego zatem ciągle wracamy? Właśnie dlatego, że doświadczamy przebaczenia. Może nas ono czasem krępuje, może onieśmiela, może zadziwia, ale taka właśnie jest miłość. To ona właśnie daje nam siły, aby powstawać i rozpoczynać od nowa. Z nadzieją…

Prawdziwa miłość, jakiej chce nas nauczyć Chrystus nie jest oczywiście naiwna, jest akceptująca. Miłość bowiem liczy się z tym, że każdy z nas ma prawdo do słabości, do upadku. I wie, że tylko taka miłość ostatecznie staje się zaczynem rozwoju i wewnętrznej przemiany. Choć czasem trzeba na nią poczekać. Ale prawdziwa miłość jest też na szczęście cierpliwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji