Wolność do służby

Przykazał im, aby nic ze sobą nie brali. Każdy z nas, podobnie jak apostołowie, otrzymał jakaś określoną misję do spełnienia. Najczęściej określa się ją mianem powołania. W tę misję powinniśmy być zaangażowani całym naszym sercem, całą naszą uwagą, całym nakładem naszych sił. Tylko pod tym warunkiem możemy wypełnić tę misję skutecznie z Bożego punktu widzenia. Bez względu na to czy będzie to powołanie do bycia księdzem, żoną, mężem, matką, dziadkiem, lekarzem, nauczycielem czy managerem wielkiej firmy. Chrystus zachęcając nas do dobrego przezywania naszego życia przykłada do niego zawsze równą miarę - jest to miara zaangażowania naszego serca w to, co robimy. Czego sam zresztą dał przykład. Oczywiście po ludzku rzecz biorąc jakieś efekty otrzymamy także wówczas, gdy to zaangażowanie będzie połowiczne, ale nigdy nie będą to efekty zadowalające z punktu widzenia chrześcijańskiego.

Dzisiaj Pan Jezus wskazuje na jeszcze jedną ważną cechę konieczną do wypełnienia swojej misji, albo jak ktoś chce do dobrego i owocnego przeżycia swojego życia.  Jest nią wolność! Jest rzeczą stwierdzoną, że nadmierne przywiązanie do wartości materialnych obciąża a nawet paraliżuje człowieka w wypełnianiu jego zadań. Takie czasem wręcz "nieprzytomne" przywiązanie do tych wartości, skupienie na nich większej uwagi niż na to zasługują potrafi na tyle zaangażować w nie nasze serca, że w konsekwencji zaczyna zacieśniać horyzonty człowieka do tej właśnie wartości i zamykać go zarówno na to, do czego nas zaprasza Bóg jak i na sprawy bliźnich. Wbrew pozorom nie trzeba nawet wiele posiadać - a być przesadnie przywiązanym, do tego, co się ma choćby do jakichś fatałaszków, które symbolizują w dzisiejszej Ewangelii przywołane przez Chrystusa torba i sandały. Chrystusowi chodzi zresztą nie tylko o przywiązanie, ale także o nadmierne pożądanie tego, czego możemy jeszcze nie mieć a co tak skutecznie odwróci człowieka uwagę od innych ważnych spraw, że w konsekwencji doprowadzi do ich zaniedbania. Przykładem takiego nadmiernego pożądania może być pragnienie sukcesu zawodowego, któremu potrafię podporządkować wszystko, także dobro rodziny.

To, co Chrystus chce nam uzmysłowić, to fakt, że jedynie poskromienie naszych wybujałych przywiązań i pragnień czyni człowieka wolnym i dyspozycyjnym. A nie będąc wolnym nie da się przeżywać w pełni i dobrze ani naszego człowieczeństwa, ani naszego chrześcijaństwa.  Jak tu jednak rozeznać, co jest naszym właściwym pragnieniem a co już przesadnym w świecie, który za sprawą reklam ciągle nam próbuje wmówić, że bez tego to a tego produktu, nie możemy w pełni cieszyć się życiem i że sięgając po niego nie czynimy tego z powodu wybujałych pragnień, ale dlatego, że jesteśmy tego warci.

To dobry lep dla tych, którzy nie zawsze noszą w sobie swoje obiektywne poczucie wartości i dlatego muszą się dowartościowywać tymi różnymi dodatkami. Dlatego tak bardzo trzeba nam wsłuchiwać się w Słowo Boże, które nam o tej naszej wielkiej wartości przypomina - ka chociażby w to, co pisze do nas św. Paweł w drugim czytaniu.

Ktoś oczywiście może powiedzieć: im więcej posiadam - tym więcej dobrego mogę zdziałać. To już jeden z wielkich filozofów Soren Kierkegaard powiedział: Aby się czuć tak naprawdę nieskrępowanym, trzeba albo posiadać bardzo dużo - albo zupełnie nic. Poczucie tego, że posiada się niewiele staje się dla człowieka największą niedolą i źródłem największego pożądania. A czy nie tak myśli y o sobie zazwyczaj. W sumie posiadam niewiele. Dobrze by mec jeszcze to i to i tamto. Xsiński ma, czemu ja nie mogę mieć?...

Zresztą człowiek tak naprawdę posiada tylko jedno: samego siebie i to na tyle na ile jest naprawdę wewnętrznie wolny. Tylko wówczas oddając się służbie jakiejś idei, gotowi jesteśmy poświęcić dla niej wszystko. Gdyż - jak chce podkreślić dzisiaj Chrystus - oddać siebie można tylko pod warunkiem bycia naprawdę wolnym. I dotyczy to każdej kwestii: relacji małżeńskich, pracy, służby drugiemu, czy służby Bogu...
Oczywiście zapyta ktoś: Czy jednak ofiarnie pracując i wypełniając nasze powołania, nie mamy prawa do pełni rekompensaty również w uczciwie zapracowanych wartościach doczesnych. Myślę, że mądrej odpowiedzi udziela na to pytanie jedna z naszych polskich pisarek: "Kiedy pracujesz i to, co robisz niesie ci radość i entuzjazm, masz już swoją największą zapłatę. Jeśli zaś brakuje ci radości i entuzjazmu z tego co robisz, problem jest w tobie i żadna inna rekompensata nie zdoła cię zadowolić".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwe "ja" - dar od Boga

Zdrada

Przyjść do Jezusa