Misja proroka

Co mamy czynić? – to pytanie, jakie ludzie stawiali Janowi Chrzcicielowi. To pytanie, które często także obecne jest w naszych sercach. Człowiek dojrzały i odpowiedzialny za siebie i innych nie uniknie pytań o to, co powinien uczynić, aby było dobrze? Albo czy to, co czynię niesie ze sobą dobro?

Dlaczego ludzie przychodzą z tym pytaniem do proroka? Dlatego, że takie jest zadanie proroka – pomagać sumieniu, by pokazywało prawdę! Budzić je do życia! Bywa, że nieraz wpadamy w jakiś rodzaj duchowego uśpienia, które grozi wszystkim. Potrzebny jest nam wówczas ktoś, kto otworzy nam oczy, kto nas obudzi. Takim prorokiem dla mnie może być każdy człowiek. Byle byśmy chcieli tylko uznać w nim Bożego posłańca, Bożego zwiastuna Dobrej Nowiny. A każda nowina jest dobra, jeśli wyrywa nas z marazmu, z rutyny, z braku wrażliwości. Nawet, gdy przyjdzie w formie upomnienia, którego tak bardzo nie lubimy i przed którym tak często się buntujemy.

Ale takim prorokiem mam stawać się i ja dla innych. Mam prowadzić ku dobru! To zadanie każdego chrześcijanina, który na mocy chrztu świętego ma udział w prorockiej misji samego Chrystusa. Nie wolno mi się od tego dyspensować! I nie mogę się usprawiedliwiać, że nie umiem. Jak mówi Ewangelia: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie”. Jako chrześcijanie nie działamy własną mocą, ale mocą samego Chrystusa o ile polegamy bardziej na Jego mądrości i mocy niż na swojej.

Jan udziela prostych wskazówek: podziel się tym, co masz! To może być zarówno dar materialny jak i duchowy. W dzisiejszych czasach wiara, nadzieja, miłość, pogoda ducha są jeszcze bardziej pożądane niż dary materialne! Prawdziwa mądrość, to towar prawdziwie deficytowy… Rozpoczynający się rok jubileuszowy wzywa nas także do dzielenia się miłosierdziem a więc miłością wyrażoną w konkretach.

Ktoś powie: Też mi wielki prorok! Takich banalnych rad każdy potrafi udzielić! Problem w tym, że często nie widzimy rzeczy oczywistych. Dlatego proste rady bywają najskuteczniejsze! Wszyscy mamy pokusę bycia niezwykłymi, nadzwyczajnymi, tymczasem świętość wykuwa się w tym, co proste i zwyczajne: proste dobro, wierność swojemu powołaniu, wypełnianie i z zaangażowaniem serca swoich obowiązków – to najlepsza droga do nieba. Najlepsza, choć wcale nie najprostsza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca