Obumieranie prowadzące do zmartwychwstania
Słowo jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim. A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. (Rz 10, 8b-10)
Święty Benedykt zalecał mnichom w swojej regule, aby „śmierć nadchodzącą mieli przed oczyma.” [rozdz. 4] Myślę, że dzisiaj trudniej byłoby „sprzedać” człowiekowi taką propozycję. Żyjemy bowiem w czasach, gdzie z jednej strony niemal każde wydanie gazety czy wiadomości mówi o śmierci ale bardziej mówi się o niej jako o medialnej sensacji, która czytelnika lub widzów w bezpośredni sposób nas nie dotyczy, więc jej nie oswajamy w ten sposób. Świadomość śmierci ma nam przypominać o naszej skończoności, choć jednocześnie też o naszej nieskończoności. Jest to świadomość, która uczy nas pokory. Niestety w przestrzeni publicznej te porządki zostały odwrócone. Mało mówi się o skończoności człowieka w perspektywie śmierci. Częściej maluje się przed jego oczami obraz nieskończonych możliwości tu, w perspektywie życia doczesnego. A temat śmierci staje się tematem tabu. A to dlatego, że ludziom pokładającym nadzieję wyłącznie w tym świecie trudno przychodzi mówić o śmierci. Ojciec John Main wyjaśnia taka postawę to pisząc że: „ w rzeczy samej ich przywiązanie do tego świata bierze się stąd, że spoglądają na życie ze złej perspektywy, mianowicie z perspektywy iluzji o swojej nieśmiertelności i mocy.”
Tymczasem to właśnie świadomość naszej śmiertelności i fizycznej kruchości czyni nas zdolnymi do zgody na naszą duchową kruchość. Bez tej świadomości niemożliwym będzie otwarcie naszego serca na odwieczną moc i miłość Boga. Liturgiczny okres Wielkanocy uświadamia nam, że każdy i każda z nas potrzebuje nowego życia, którego źródłem jest Bóg i Jego miłość. Do tego nowego życia zostaliśmy stworzeni. Medytacja daje nam szansę wejścia na drogę przebudzenia do prawdy o naszej ludzkiej kondycji, o naszej śmiertelności, ale też o mocy Boga, która potrafi nas z niej wyrwać.
Ojciec John Main pisze, że: „Medytacja jest drogą prowadzącą nas przez śmierć do zmartwychwstania, do nowego i wiecznego życia, którego źródłem jest zjednoczenie z Bogiem”. Oczywiście każdy z nas chciałby zmartwychwstać, ale zapominamy często, że jednym z warunków prowadzącym do tego jest też zgoda na nasze umieranie, jak mówi Chrystus: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. (J 12:24-26)
Jesteśmy zaproszeni aby umrzeć dla naszego poczucia ważności, dla naszego samolubstwa, dla naszych ograniczeń, ale nie wolno nam zapomnieć, że to zaproszenie jest równoznaczne z zaproszeniem do zmartwychwstania w nas nowego człowieka; osoby żyjącej odtąd dla Boga, nowym życiem, którego źródłem jest komunia z Bogiem.
Jak pisze ojciec John Main: „Za każdym razem, gdy siadamy do medytacji, wchodzimy w tę oś śmierci i zmartwychwstania, gdyż pozostawiamy za sobą nasze życie i wszystkie jego ograniczenia i wychodzimy ku tajemnicy Boga. Tajemnica Boga jest natomiast tajemnicą miłości, miłości nieskończonej, która usuwa wszelki lęk.” Można powiedzieć, że rodzenie się i poszerzanie przestrzeni wolności, jaka dokonuje się w nas przez głębokie życie duchowe i naszą relację z Bogiem przełamuje nasze lęki zarówno przez śmiercią, jak i przed zgodą na naszą słabość, gdyż obie zostały pokonane przez moc Chrystusa.
Jak wspomniano świadomość śmierci ma nam przypominać o naszej skończoności, choć jednocześnie też o naszej nieskończoności, gdyż medytacja uczy skupiać nasze życie na odwiecznej rzeczywistości i miłości, jaką jest Bóg i jaka przekracza naszą doczesność. Jest to rzeczywistość Królestwa Bożego, w której mamy swój udział przez wiarę i miłość. Rzeczywistość, której nic poza grzechem nie zdoła nam odebrać.
Komentarze
Prześlij komentarz