Pusty Grób

tomb of Christ

Dzisiaj wraz z Marią Magdaleną stajemy przy pustym grobie Chrystusa. Grób jest symbolem śmierci, ale są i tacy, którzy zanim znajdą się w grobie mogą jeszcze za życia doświadczyć innej, duchowej śmierci, spowodowanej grzechem czy balastem cierpienia, który niczym potężny kamień przywala ludzkie serce i odbiera dosłownie i w przenośni chęć życia.

Dzisiaj jednak wraz z Marią Magdaleną stajemy przy pustym grobie i ta scena wlewa w nasze serca nadzieję, że skoro Chrystus odsunął kamień z grobu, w którym Go zamknięto, to może także mocą swojej łaski odsunąć kamień z mojego i twojego serca!

Czasem trudno nam jednak uwierzyć, że to możliwe, zwłaszcza gdy zmagamy się z jakimś grzechem, zranieniem, trudną sytuacją od lat. Marii Magdalenie także trudno było uwierzyć, że za pustym grobem kryje się coś więcej niż fakt, że wykradziono zeń ciało jej Mistrza. Kiedy Bóg objawia swoją moc człowiek ma prawo być zagubiony. Zwłaszcza, że działanie Boga przerasta zazwyczaj zdroworozsądkowy sposób pojmowania człowieka, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. To dlatego do dzisiaj są tacy, którzy próbują sprowadzić cud zmartwychwstania do wydarzenia subiektywnego, które miało miejsce tylko w wyobraźni Apostołów, albo powtarzają plotkę obecną wśród Żydów, że Chrystusa wykradli z grobu Jego uczniowie. O ileż łatwiej przyjąć taka interpretację, niż dopuścić do głosu fakt, że On naprawdę zmartwychwstał, wraz ze wszystkimi konsekwencjami przyjęcia tej prawdy.

Ewangelia ukazuje uczniów Pańskich, którzy usłyszeli z ust Marii Magdaleny wiadomość o pustym grobie. Mówi, że biegli oni do grobu, aby zweryfikować tę nieoczekiwaną wiadomość. W ich drodze możemy się doszukiwać naszej drogi do prawdy o zmartwychwstaniu, do uznania Chrystusa za Pana swojego życia. Dla jednych ta droga bywa dłuższa, dla innych krótsza; mniej lub bardziej wyboista, gdyż każda i każdy z nas nosi w sobie rożną duchową kondycję, różne doświadczenia życiowe. Trzeba nam szanować te różnice i fakt, że do doświadczenia wiary każdy dochodzi swoją jedyną i niepowtarzalną drogą.

Święty Jan relacjonując swoją wizytę w pustym grobie podsumuje ją słowami: „Ujrzał i uwierzył”. Pusty grób jest miejscem narodzin wiary Apostołów i kobiet towarzyszących Chrystusowi. A skoro tak, to może stać się także miejscem zarówno narodzin jak i pogłębienia wiary w nas samych. Wystarczy, że tak jak Apostołowie przyjmiemy do serca słowo Chrystusa. To właśnie w tym Bożym słowie znalazła rozwiązanie zarówno zagadka pustego grobu jak i znajdują rozwiązanie nasze życiowe problemy, dylematy, zmagania. Jak rzadko jest tak, że stając wobec różnego rodzaju doświadczeń w naszym życiu, trudności, niepewności szukamy najpierw światła i podpowiedzi w Bożym Słowie. Próbujemy wszystko najpierw pojąć naszym własnym rozumem stąd tak trudno wiele rzeczy zrozumieć, przyjąć zaakceptować. A przecież wystarczy tak niewiele. Karol Wojtyła późniejszy Św. Jan Paweł II w jednym ze swoich wierszy pisał: „Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała, dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała”.

Dzisiaj jesteśmy zaproszeni, aby stając przy pustym grobie Chrystusa odnaleźć tę zmartwychwstałą miłość, której nie mógł zamknąć grób, której nie mógł przeszkodzić olbrzymi kamień, gdyż miłość Boga jest większa od śmierci, jest większa od naszego grzechu i naszej słabości. Jest to ta miłość, do zaufania której szczególnie w przeżywanym obecnie Roku Miłosierdzia Bóg nas zaprasza.

W czasie Triduum Paschalnego, którego dzisiejsza uroczystość jest ostatnim akcentem dominują dwa obrazy, do kontemplacji których zachęca nas papież Franciszek.

Jezus rozpięty na krzyżu i pusty grób. W jaki sposób mamy te obrazy odczytywać?

Można spojrzeć na te wydarzenia tak jak patrzą nań i na Chrystusa na Krzyżu ludzie żyjący z daleka od Boga: Widzisz? Przegrałeś. Niczego nie osiągnąłeś. Oto, do czego doprowadziło cię marzycielstwo i naiwność. Ludzi można trzymać w ryzach tylko twardą ręką, tylko gdy podniesiesz na nich głos. Jak nadstawisz drugi policzek – skrzywdzą cię! Jak oddasz swój płaszcz – ograbią cię! Współcześni ludzie nie chcą słyszeć słów prawdy, która niepokoi ich sumienia! Nie chcą religii nadziei – chcą religii natychmiastowych odpowiedzi. Łatwiej im uwierzyć w karę, wykluczenie, konfrontację niż w błogosławieństwo czystego serca.

Ale można na te dwa obrazy krzyża i pustego grobu spojrzeć inaczej: Tak, aby powiedzieć: Dziękuję Ci Panie! Gdy wisiałeś na krzyżu płakaliśmy, bo myśleliśmy, że poniosłeś porażkę. Ale potem zrozumieliśmy, że miłość jest silniejsza od śmierci, że Bóg, który jest miłością żyje nadal, pomimo iż wielu wieściło Jego śmierć. A to nam uświadamia, że warto żyć duchem miłości i że zła wola, egoizm, cierpienie – to wszystko ma krótki żywot! Życie człowieka, jeśli przeżyte jest tak, by podobało się Bogu, nigdy nie jest ograniczone narodzinami i śmiercią. Toczy się dalej, mając udział w zmartwychwstaniu Chrystusa.

Tylko ten, kto wierzy w zmartwychwstanie, potrafi zmieniać rzeczywistość na lepszą! Gdyż to właśnie ta wiara przypomina nam, że nie musimy się już niczego obawiać, bo żyjąc w duchu wierności Ewangelii mamy już udział w zwycięstwie Chrystusa.

To właśnie Święta Wielkanocne uświadamiają nam, że prawdą staje się to, w co nieraz najtrudniej nam uwierzyć: że Bóg jest miłością, że ludzie są z natury dobrzy, że honor i odwaga, przyzwoitość i prawość są najważniejsze, a władza i pieniądze mają krótki żywot. Że dobro ostatecznie zwycięża zło, a prawdziwa miłość nigdy nie umiera.

Powinniśmy w to wierzyć, bo warto wierzyć w to, do czego wzywa i co obiecuje nam Chrystus – jedyny zwycięzca grzechu, zła i śmierci.  I życia tą wiarą, na co dzień życzę dzisiaj Wam wszystkim! Amen.

surrexit Dominus vere

A korzystając z okazji życzę też, aby Zmartwychwstanie w Roku Miłosierdzia było dla Was wszystkich, Drodzy Medytujący i Czytelnicy tego bloga okazją do odkrycia na nowo miłosiernej miłości Boga - ofiarowanej na Krzyżu i niezwyciężonej. Niech ona nadaje sens Waszemu życiu i realizacji Waszych powołań; niech dodaje sił w stawianiu z wiarą czoła codziennej rzeczywistości i niech będzie motywacją do codziennego, radosnego dzielenia się tą miłością z innymi, tak aby dla tych, którzy spotkają Was na swojej drodze była znakiem rozpoznawczym uczniów i przyjaciół Jezusa Zmartwychwstałego.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca