Narodzić się do pełni życia

Jezus powiedział do Nikodema:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha. (J 3,7)
Lubię wczytywać się w tę rozmowę Jezusa z Nikodemem, gdyż traktuje ona o najważniejszych sprawach dla człowieka wierzącego. To, na co wskazuje Chrystus w tym dialogu doskonale tez odnosi się do medytacji.
Można by zapytać: Po co mamy medytować? I najprostszą a zarazem najlepszą odpowiedzią jest właśnie ta, jakiej udziela Chrystus: „Aby się powtórnie narodzić”. Jest to to samo przesłanie, które Chrystus w innym miejscu kieruje do Samarytanki mówiąc o narodzeniu z Ducha i Prawdy, bo to są dwie cechy określające prawdziwych wyznawców Chrystusa.
Chrystus wzywa nas do tego, gdyż Jemu zależy na tym, abyśmy żyli pełnią życia. Nie wystarczy chrzest. On jest początkiem drogi. Chrystusowi chodzi o naszą duchową dojrzałość. To, czego nam najbardziej potrzeba a co pięknie wyrasta z rozmowy z Nikodemem to czystości serca. Innymi słowy Chrystus chce nas prowadzić ku jasności widzenia, która pozwoli nam zobaczyć rzeczywistość (w tym i nas samych) taką, jaka jest. To, co Chrystus próbuje pokazać Nikodemowi i nam, to prawda o niezmierzonej miłości Boga, w jaką zostaliśmy zanurzeni przez chrzest, który jest konsekwencją Jego śmierci i Zmartwychwstania. Musimy się jednak nauczyć żyć świadomością tej miłości, a wówczas wszystko nam będzie o niej mówiło: ludzie, których spotykamy, wydarzenia, które są naszym udziałem, sakramenty, które są pocałunkiem Bożej miłości, nie mówiąc już o pięknie świata, który przecież został stworzony właśnie z miłości.
Søren Aabye Kierkegaard (1813-1855, filozof i teolog duński; prekursor egzystencjalizmu) określa czystość serca, jako zdolność pragnienia jednej rzeczy: „jak najpełniejszej odpowiedzi danej z naszej strony Bogu na Jego miłość, przez wierność Jemu i Jego słowu do końca”. Pisałem już o tym na blogu przy okazji uroczystości Zwiastowania Pańskiego, że takie było pragnienie serca Maryi: „Ona nosiła w sercu tylko jedno pragnienie: aby w Jej życiu wszystko dokonywało się wedle Bożego Słowa i Bożej woli. Dzięki temu Maryja mogła w miarę upływu czasu coraz bardziej wypełniać się wewnętrznie uszczęśliwiającą Boską Obecnością”. My także jesteśmy zaproszeni do odkrywania i wypełniania naszego życia tą Bożą Obecnością. Ona oczywiście jest już faktem, bo jak przypomina autor natchniony: „W Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28). Problem w tym, że często brakuje nam nieustannej świadomości faktu, że wszystko w naszym życiu jest miejscem Boga i Jego obecności.
Medytacja jest drogą prowadzącą do odkrywania i życia świadomością tej Obecności a także do posłuszeństwa Bożemu Słowu, gdyż w medytacji uczymy się nie tylko wsłuchiwać w to słowo naszym umysłem, ale nade wszystko sercem, świadomi, że właśnie serce – w języku biblijnym – jest najważniejszym, duchowym organem słuchu i dzięki temu, że pozwalamy temu słowu zakorzenić się w naszym wnętrzu godzimy się tym samym, aby ono kształtowało nasze życie.
Wchodząc zatem w doświadczenie medytacji, która przez miłość i powtarzane wezwanie będące nośnikiem Bożej łaski prowadzi nas do jedności z Bogiem prośmy jednocześnie, aby świadomość obecności Boga, w której zanurzamy się przez tę modlitwę towarzyszyła nam także w codziennym życiu, gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czujność to dynamiczne, wzajemne oddziaływanie serca i zmysłów

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji