Wywyższenie Chrystusa
Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. (J 3,13-17)
Owo wywyższenie Syna Człowieczego nie odnosi się do jakiegoś jednorazowego wydarzenia. Wywyższenie Chrystusa, który po śmierci i zmartwychwstaniu wstępuje do Ojca owszem dokonało się jednorazowo i jest konsekwencją Jego posłuszeństwa Ojcu do końca, ale jest też ono wskazówką dla nas, jak mamy Chrystusa wywyższać w naszym życiu: idąc tą samą drogą, co Chrystus, przez uniżenie i przez posłuszeństwo Bożej woli i Jego słowu. Wsłuchując się w żywe słowo w czasie medytacji uczymy się nie tylko słuchania, ale też pozwalamy, aby ono zakorzeniło się tak mocno w naszych sercach, aby z czasem wybrzmiewało w nich niezależnie od tego, co robimy i gdzie jesteśmy, przypominając o pierwszeństwie Boga w naszym życiu.
Medytaując zaczynamy rozumieć, że życie nie polega na ciągłym poszukiwaniu nowości lecz jest wezwaniem do zrozumienia tego, że prawdziwe novum stanowi fakt odkrycia prawdy o Bogu, który jest miłością i który dopiero jako stojący w centrum naszego życia uczy nas je postrzegać jako dar i zadanie. Dotyczy to zarówno życia, jako całości, jak i przeżywania go chwila po chwili, które składają się na nasze życie, a które zapraszają nas do odkrywania tego, że każda z nich jest zaproszeniem do ciągłego odkrywania Bożej miłości i Bożego działania.
To dzięki temu, że każda chwila naszego życia z perspektywy wiary jest chwilą ciągle na nowo stwarzaną przez Boga i – jak pisze o. John Main – z czasem zaczynamy odkrywać, że nasze życie jest cudownie orzeźwiające, zachwycające i nieustannie się rozwija. Nie wolno nam zapomnieć, że naszym powołaniem jest wieczność, do której zdążamy a nie skupianie się na tym, co chwilowo nas potrafi zadowolić lub usatysfakcjonować.
Ojciec John Main w książce „Głód głębi serca” pisze, że medytacja niebywale ubogaca nasze życie, stając się potężną, integrującą siłą prowadzącą do pogłębienia i właściwego ukierunkowania wykonywanych przez nas czynności, jak i samego człowieka. Z subtelną konsekwencją przeorientowuje ona nasz życiowy kierunek. Dzięki medytacji priorytety stają się coraz bardziej jasne i z kolei łatwiej nam przestać się interesować a w konsekwencji porzucić to, co nieistotne. Konsekwencją tego jest rodzący się w sercu pokój i większa harmonia, którą zaczynamy odczuwać w naszym codziennym życiu – w pracy, w relacjach z innymi a także w życiu duchowym.
Nieco podobne owoce tej modlitwy przywołuje św. Makary Wielki, który udzielając swoim uczniom praktycznych wskazań odnośnie do praktykowania modlitwy serca, pisze:
"Siedząc w spokoju i skupiając umysł, wprowadź go - umysł - tą drogą, którą dobiega oddech, aby dotrzeć do serca. Popchnij go i zmuś do zstąpienia w serce razem z wciągniętym powietrzem. Gdy już tam się znajdzie, ustąpi cierpienie i trud, i odczujesz radość, łaskę i harmonia a rzeczy, które miały nastąpić, same z siebie się zdarzą dla ciebie. Jak człowiek powracający do domu po dalekiej podróży przepełniony jest radością na widok swoich bliskich, tak umysł, gdy zjednoczy się z duszą, napełnia się pokojem i niewypowiedzianą radością, które towarzyszyć mu będą także, gdy modlitwa dobiegnie już końca."
Komentarze
Prześlij komentarz