Przygotować na spotkanie z prostotą

Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca [Hbr 4, 12]

Medytacja, będąca dla wielu nauczycieli duchowości przedsionkiem modlitwy kontemplacyjnej jest doświadczeniem, które często zmienia nasze perspektywy patrzenia na Boga. Rezygnując bowiem z aktywności naszej wyobraźni i rozumu rezygnujemy też świadomie w tej modlitwie z wołania do Boga, jakiego my sobie wyobrażamy, na rzecz dania Bogu możliwości objawiania się nam takim, jakim jest rzeczywiście i jakim chce byśmy Go odkrywali i poznawali. To poznanie, które dokonuje się bardziej przez miłość i łaskę niż przez zmysły, które niejednokrotnie zakłamują naszą zdolność poznawania Boga. Chciałoby się powiedzieć trawestując nieco znane powiedzenie Chrystusa z Ewangelii, że ponieważ Bóg jest duchem to trzeba, aby jego wyznawcy poznawali Go w duchu i w prawdzie. W duchu, który jest wolny od zafałszowań ze strony naszych zmysłów i w prawdzie wolnej od wyobrażeń, które próbują niejednokrotnie przykrawać Boga na naszą miarę.

Medytacja niedyskursywna proponuje nam prostą drogę do tego poznania. By dojść do tego doświadczenia, zaprasza nas do zakwestionowania i zaprzestania (na tyle na ile to możliwe) naszego myślenia. Uciekamy się w tej medytacji do powtarzania w ciszy serca modlitewnego wezwania, by jak najbardziej zahamować oddziaływanie naszej wyobraźni, naszego rozumu czy naszej podświadomości, które stają się często przeszkodą w zmierzaniu ku czystej modlitwie. Jednocześnie medytacja niedyskursywna uświadamia nam, że prawdziwe poznanie Boga dokonuje się jedynie dzięki Jego łasce i światłu a nie dzięki naszemu wysiłkowi poznawczemu. Można by w tym miejscu przywołać znane powiedzenie jednego z najwybitniejszym przedstawicieli mistyki nadreńskiej Mistrza Eckharta, który zwykł mawiać, że: „Jeśli ktoś usiłuje zrozumieć Boga mocą swojego rozumu, jedynym owocem, jaki osiągnie dzięki temu wysiłkowi będzie to, że starci rozum”. Nie znaczy to, że nasz rozum w poznaniu Boga jest zupełnie bezsilny, ale jak przypomniał o tym w swojej encyklice Fides et Ratio Jan Paweł II: „Choć sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy o Nim, nie zdoła człowiek pojąć głębi tej prawdy, jeśli z pomocą rozumowi, dążącemu do zrozumienia tajemnicy Boga nie przyjdzie dar Jego łaski i światła Ducha Świętego”. Zaś papież Benedykt w ostatnio wydanym wywiadzie – testamencie dodaje: „Są rzeczy, które przerastają możliwości ludzkiego rozumu. Taką rzeczywistością jest poznanie Boga. Dlatego ten, kto chce zrozumieć naturę prawdziwej wiary, jako relacji z Bogiem a w konsekwencji naturę Boga, który jest zarówno miłosierny jak i sprawiedliwy, musi się przygotować na spotkanie z prostotą, która przerasta jego sposób rozumowania”.

Właśnie takiej postawy, która wznosi się ponad sposób naszego rozumowania, godząc się na prostotę Boga przychodzącego w jednym prostym wezwaniu wypowiadanym z miłością uczy nas medytacja. Wszak jak powie święty Jan: „…słowo było u Boga i Bogiem było słowo”[J 1,1]. Przyjmować Boże słowo sercem pokornym i ufnym, to godzić się z prostotą dziecka, aby to słowo nas kształtowało, przemieniało i objawiało nam prawdę o Bogu w jedynie sobie właściwy sposób. Tę wiarę i ufność uzasadnia sama Biblia gdy mówi: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”. [Hbr 4,12]

Wsłuchując się zatem w to słowo, które wraz z oddechem przychodzi do nas w każdym wezwaniu tej medytacji pozwólmy mu działać.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przyjść do Jezusa

Terapeutyczny wymiar medytacji

Droga do Emaus: wsłuchiwanie się w Słowo i gościnność serca